Nieodnaleziona. Remigiusz Mróz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nieodnaleziona - Remigiusz Mróz страница 14

Nieodnaleziona - Remigiusz Mróz Damian Werner

Скачать книгу

jakie oferuje internet. Nieco leciwy pecet nie najlepiej się do tego nadawał, ale rodzice nie dali się nakłonić do kupna nowego komputera.

      W jednej z szafek był też stary asus, mój pierwszy laptop, który właściwie równie dobrze mógłby stanąć w muzeum. Z dwojga złego lepiej było skorzystać z peceta.

      Włączyłem sprzęt, zalogowałem się na stronie i wprowadziłem kod.

      Pojawiło się niewielkie okienko i lista, na której znajdowało się jedynie dwóch użytkowników. Identyfikowały nas wyłącznie ciągi przypadkowych cyfr i znaków. Skrypt, który działał na stronie, miał być obwarowany porządnymi zabezpieczeniami, ale nie wiedziałem, na ile to prawda, a na ile zwykłe marketingowe zachęty, które pracownicy RI serwowali Blitzerowi, by ten zdecydował się na skorzystanie z ich usług.

      Zapewniali, że wszystkie informacje są automatycznie szyfrowane wojskowym protokołem AES-256 CTR. I że dzieje się to jeszcze przed wysłaniem danych z komputera nadawcy, a więc na serwer trafia już wersja zakodowana – niemożliwa do odczytania bez kodu, który miałem wcześniej dostawać esemesem.

      Dodatkowym zabezpieczeniem miało być to, że wiadomości były przechowywane na dyskach Reimann Investigations tylko przez dziesięć sekund.

      Spojrzałem na czarny ekran i czekałem. W końcu pojawiło się pytanie:

      [xc97it] Wszystko w porządku?

      Nie musiałem długo zastanawiać się nad odpowiedzią.

      [w0p6z1] Nie. Nic nie jest w porządku.

      [xc97it] Rozmawiam z Wernerem, prawda?

      [w0p6z1] Tak. Kim jesteś?

      [xc97it] Jola.

      Obserwowałem, jak linijki tekstu pojawiają się, a zaraz potem znikają. Imię nic mi nie mówiło. Na dobrą sprawę nie wiedziałem nawet, czy po drugiej stronie rzeczywiście znajduje się jakaś dziewczyna.

      [xc97it] Rozmawialiśmy wczoraj.

      [w0p6z1] Niewiele pamiętam.

      Nastąpiła długa pauza, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Miałem wrażenie, że minęło nie kilkanaście sekund, ale minut, zanim pojawiła się kolejna wiadomość.

      [xc97it] Co tam się stało?

      Teraz przypomniałem sobie, że osoba, z którą wczoraj się kontaktowaliśmy, przedstawiła się jako Jola Kliza. To ona miała zajmować się sprawą Ewy, a Blitz twierdził, że lepiej nie mogliśmy trafić – głównie dlatego, że wyobrażał sobie Klizę jako długonogą blondynkę o ciele przypominającym klepsydrę.

      Powiodłem wzrokiem po pokoju, dostrzegając, że rodzice zostawili tu sporo rzeczy z mojego dzieciństwa. Kilka upominków od Ewy, które dostałem chyba jeszcze w podstawówce. Między innymi figurki Spider-Mana, na punkcie którego swego czasu miałem hopla. Do tego stopnia, że Ewa mówiła do mnie tak jak Mary Jane do Petera Parkera. Tygrysie. Normalnie byłoby to nieco obciachowe, ale przy całym moim uwielbieniu dla Spider-Mana wyłącznie mnie cieszyło.

      Była tu też tabliczka, którą w liceum razem z Blitzerem ściągnęliśmy z jakiegoś znaku drogowego.

      Dopiero teraz poczułem ciężar tego, co się stało. Wiedziałem jednak, że na żałobę będzie jeszcze czas. Teraz musiałem postarać się, by w jednej chwili wszystko się nie zawaliło.

      Może byłem paranoikiem, ale wydawało mi się, że mogę dopowiedzieć sobie, co stanie się w przeciwnym wypadku. Policja szybko mnie ujmie, prokuratura postawi zarzuty. Trafię do aresztu śledczego, gdzie będę czekać aż do procesu. Potem wyślą mnie prosto do zakładu karnego.

      Nie będzie mowy o odkryciu jakiegokolwiek tropu Ewy. Nigdy jej nie odnajdę. Po raz kolejny przepadnie na zawsze.

      Patrzyłem pustym wzrokiem na monitor, odpływając myślami coraz dalej. Ocknąłem się, dopiero kiedy ponownie pojawiło się to samo pytanie.

      [xc97it] Co tam się stało?

      Uznając, że w tej chwili Jola to jedyna osoba, która może mi pomóc, opisałem jej to, co pamiętałem. Nie zagłębiałem się w szczegóły, stwierdziłem, że nie są teraz najważniejsze. Po chwili tekst znikł, a ja znów wpatrywałem się w puste, czarne okienko. Biały kursor zdawał się migać na nim niepokojąco.

      [xc97it] Masz coś do pisania?

      Sięgnąłem do jednej z szuflad po bloczek żółtych kartek samoprzylepnych. Po chwili zapisałem na nich numer, który pojawił się na ekranie.

      [xc97it] Kup pre-paid i jakiś używany telefon w komisie. Potem wyślij pod numer, który Ci podałam, esemesa o treści „b4lt1cp1p1”.

      Wszystko zanotowałem.

      [w0p6z1] Co potem?

      [xc97it] Poprowadzę cię dalej, ale na razie musisz pozbyć się telefonu.

      [w0p6z1] Chcesz, żebym uciekał?

      Kursor znów mrugał jak złe ślepie zwierzęcia w ciemności. Przełknąłem ślinę.

      W końcu pojawiła się odpowiedź.

      [xc97it] Tak.

      Potem nagle zostałem wylogowany, a okienko się zamknęło. Siedziałem w osłupieniu przez chwilę, zanim zrozumiałem, że Kliza mogła dotrzeć do informacji, których ja nie miałem.

      Może wiedziała więcej niż ja.

      Miałem kilka wyjść, ale wszystkie były mniej więcej tak samo beznadziejne. W końcu wybrałem to, które spośród nich wydawało się najlepsze. Uznałem, że skoro Blitz z jakiegoś powodu zaufał tej dziewczynie, być może ja też powinienem.

      Nie pomyślałem, że to przez nią mógł zginąć.

      7

      W domu czekały na mnie bukiety białych irysów. Po jednym w każdym pokoju, co w sumie dawało całkiem pokaźną liczbę. Robert doskonale wiedział, że to moje ulubione kwiaty, kupował mi je przy każdej okazji. Cieszyło mnie to, choć dostrzegałam w tym pewien absurd, w końcu biel oznaczała niewinność.

      A nią mój mąż nie mógł się pochwalić.

      Po drodze jeszcze kilkakrotnie upewniał się, że nie mam do niego żalu, a ja powtarzałam jak katarynka, że nie. Kiedy weszliśmy do przestronnego holu, bacznie obserwował moją reakcję. Zrobiłam więc wszystko, żeby utwierdzić go w przekonaniu, że przeprosiny nie są potrzebne.

      Objęliśmy się, pocałowaliśmy, a potem zaprowadził mnie za rękę do jadalni. Znajdowała się na parterze, od północnej strony. Od południa mieliśmy las, ale z okien salonu rozciągał się widok na bezkres Bałtyku. Willa umiejscowiona była na niewielkiej skarpie, dzięki czemu bez trudu można było spoglądać na odległy horyzont. Przy dobrej pogodzie widać było zarysy gigantycznych statków na otwartym morzu, które z tej perspektywy wydawały

Скачать книгу