Kurs cudów w praktyce. Zmień życie najprościej jak to możliwe. Alan Cohen

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kurs cudów w praktyce. Zmień życie najprościej jak to możliwe - Alan Cohen страница 8

Автор:
Серия:
Издательство:
Kurs cudów w praktyce. Zmień życie najprościej jak to możliwe - Alan  Cohen

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      Ostatnią osobą przechodzącą ścieżką był przeintelektualizowany architekt. Słysząc głos Pete’a, wypalił ku niemu: „Pytania, Pete – zawsze pytania! A może by tak odpowiedzi dla odmiany?”.

      Hmmm…

      Każda z tych osób patrzyła na Pete’a przez pryzmat postrzegania siebie. Projektowali swoje widzenie świata na kaczora i przypisywali mu swoje przekonania na temat siebie samych. Rozmawiali sami ze sobą. Zawsze mówimy tylko do siebie.

      Projekcja w celu pozbycia się poczucia winy

      Pewna biblijna opowieść (Księga Kapłańska 16, 20-22) daje nam wnikliwy wgląd w sposób, w jaki używamy projekcji jako psychologicznego mechanizmu obronnego w celu pozbycia się poczucia winy. Kiedy świeżo powstały naród hebrajski wędrował po bezdrożach w poszukiwaniu Ziemi Obiecanej, ludzie się zniechęcili. Niektórzy uważali, że nie mogą jej odnaleźć z powodu grzechów. Wówczas arcykapłan Aaron umieścił pośrodku obozu kozła i powiedział ludziom, by zrzucili na niego swoje grzechy. Kiedy wypełnili jego polecenie, kozła – jak wierzono, wraz z ich grzechami – wyprowadzono z obozu na pustynię. Takie jest pochodzenie terminu kozioł ofiarny.

      Od czasu odprawienia tego rytuału – a minęło 5 tysięcy lat – niewiele się zmieniło. Nadal wierzymy, że możemy pozbyć się niechcianych cech, projektując je na innych ludzi. Byli małżonkowie są doskonałymi kandydatami do projekcji, podobnie jak grupy etniczne i rasowe. Hitler i naród niemiecki posłużyli się Żydami jako kozłem ofiarnym, by przerzucić nań wyparty przez siebie zbiorowy cień. Podczas krucjat i w czasach działalności inkwizycji wymordowano miliony ludzi w imię Chrystusa. Wskutek polowań na czarownice – w znaczeniu dosłownym i politycznym – spalono na stosach niezliczone rzesze niewinnych ludzi. Przez wieki bito i tyranizowano kobiety. Afroamerykanów wtrącano do więzień za niepopełnione przestępstwa. Osobom homoseksualnym odmawiano praw i wykluczano je. I tak dalej… Obiecana przez ego ulga poprzez projekcję prowadzi wyłącznie do tragedii.

      Nikt nie jest w stanie okryć zewnętrznego świata płaszczem ciemności i utrzymać świadomości wewnętrznego światła. Projekcja obiecuje chronić swoje ja, ale w rzeczywistości tylko je osłabia. Twoje prawdziwe ja – jak zapewnia KC – nie potrzebuje ochrony. „W mojej bezbronności leży moje bezpieczeństwo” (Lekcja 153). To, kim jesteś, jest wieczne, niezniszczalne i bez grzechu. Projekcja tylko pogłębia rozłam, jaki postrzegasz między sobą a miłością. Nie musisz pozbywać się czegoś, czego nigdy nie miałeś. Kiedy uwolnisz innych od projekcji mylnie zakładanych słabości, uwolnisz siebie.

      Narodziny gniewnego Boga

      Ostatecznym wypieraniem cienistego ja jest projekcja gniewu na Boga. Gniew to wyłącznie ludzkie doświadczenie, podżegane przez poczucie winy, lęk, bezsilność i oddzielenie. Bóg nie posiada żadnej z tych cech. Wszystkie przerażające opowieści, które słyszałeś o gniewnym i karzącym Bogu, są wynikiem antropomorfizowania boskości za pomocą wypieranych cech ludzkich. Jak trafnie ujął to francuski filozof Wolter: „Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo, a my odwzajemniliśmy komplement”.

      Kiedy dochodzi do katastrofy naturalnej, niektórzy uważają ją za karę boską. Po trzęsieniu ziemi na Haiti w 2010 roku pastor Pat Robertson oświadczył, że Bóg ukarał Haitańczyków za pakt z diabłem. Za ten przykry komentarz słono mu się oberwało. Po trzęsieniu ziemi i przejściu tsunami w 2011 roku, gubernator Tokio oświadczył, że to zło nawiedziło Japończyków z powodu egoizmu i populizmu, obecnych w japońskiej polityce. On również poniósł konsekwencje swojej wypowiedzi i później ją wycofał.

      Niedojrzały umysł patrzy na Boga z punktu widzenia bezsilnego dziecka, znajdującego się pod władzą uciskającego rodzica. Dojrzały umysł rozpoznaje w nas potomstwo dobrego i miłosiernego Boga, który – w przeciwieństwie do nas – nie skrzywdziłby swych ukochanych dzieci.

      Syndrom zbawiciela

      Projekcja nie tylko wypiera nasz cień. Wypiera również nasze światło. Mamy skłonność do zaprzeczania własnej wartości i projektowania jej na zewnętrznego zbawiciela. Projekcja zbawiciela zachodzi w romantycznych związkach, w których siebie postrzegasz jako pustą, samotną czy wadliwą, więc gorąco modlisz się o dziarskiego rycerza na białym koniu, który wybawiłby cię od zmieniania pieluch i spłacania kart kredytowych, i powiedział ci, jak boska jesteś – nawet z rozstępami. Albo fantazjujesz o tym, że mimo rosnącego brzucha w twojej męskiej jaskini zjawi się Dziewczyna Miesiąca. Historie te brzmią „kopciuszkowato”, a jednak im folgujemy. Opierają się na nich niezliczone powieści o miłości, filmy i piosenki. Zbawiciele dobrze się sprzedają.

      Produkcja zbawicieli religijnych opiera się na tym samym paradygmacie. „Zagubiłem się, jestem w piekle albo na drodze do niego. Ty jesteś doskonały i możesz mnie wybawić. Zbaw mnie”. Metafizycznie rzecz ujmując, paradygmat ten zawiera prawdziwą przesłankę: przyznajesz, że jesteś pogrążony w bólu, zawiodły próby zbawienia przez ego i pragniesz znaleźć drogę wyjścia. Potrzebujesz pomocy, jesteś gotów o nią poprosić i ją przyjąć. Sprytne. Od tego, w jaki sposób wydostaniesz się z bólu i zbawisz, zależy, czy twoja metoda zbawienia wyzwoli cię, czy zniewoli.

      Każdy zbawiciel, jakiego projektujesz na zewnątrz siebie, zaprzecza obecności Boga w tobie. Takie jest znaczenie buddyjskiej sentencji: „Jeśli spotkasz Buddę, zabij go”. Budda to nie osoba. Tak samo, jak Chrystus, Budda to stan świadomości, świadomość boskości wewnątrz ciebie i na zewnątrz. Kiedy ograniczasz świętość do jednego ciała lub jednej osobowości i definiujesz wszystkie pozostałe istoty jako mniej niż boskie, stwarzasz boga, który jest kimś mniejszym niż Bóg. W Kursie cudów Jezus nieustannie podkreśla naszą z nim równość. Nie identyfikuje siebie jako bardziej boskiego niż my, lecz jako starszego brata, który wyprzedził nas na wspólnej ścieżce i który wyciąga do nas pomocną dłoń, byśmy szli razem z nim ramię w ramię. Nie pragnie naszej czci. Pragnie, byśmy widzieli w sobie wartościowe osoby.

      Nie jesteś oddzielony od doskonałości. Budda zapytał: „Jeżeli nie znajdziesz tego w sobie, dokąd się udasz, by to uzyskać?”. Wszystkie wyprawy na zewnątrz w ostateczności prowadzą do wyprawy w głąb siebie, gdzie wszystko, czego szukasz, już istnieje i czeka, byś radośnie to przyjął.

      Nie lękaj się spojrzeć do wnętrza. Jest w tobie święty znak doskonałej wiary, jaką twój Ojciec w tobie pokłada. Spoglądaj zatem na światło, które On w tobie umieścił, i naucz się, że to, co bałeś się tam ujrzeć, zostało zastąpione miłością.

T-13.IX.8:1,7,13

      Uzdrawianie intymnego związku

      Związki intymne to sfera najbardziej podatna na projekcję. W naszym partnerze dostrzegamy cechy – lepsze i gorsze – które sami wyparliśmy. Wówczas czcimy tę drugą osobę kosztem własnej godności, albo ją atakujemy, odzwierciedlając naszą własną walkę ze sobą.

      Tymczasem jesteś tak samo wartościowy, piękny, mądry i silny jak twój partner. Wokół swojego partnera stworzyłeś całą historię. Jeżeli jest dobra – trzymaj się jej. Ale jeżeli sprawia ci ból – stwórz nową. Jeżeli masz skłonność do zwalczania albo idealizowania swojego partnera, pamiętaj, że nikt nie ma mocy cię zranić ani zbawić. Tylko ty możesz zrobić jedno albo drugie. Uwolnij partnera od swoich projekcji, a dostrzeżesz w was obojgu boskie istoty o tak wspaniałym świetle, że będzie

Скачать книгу