Dobra córka. Karin Slaughter

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Dobra córka - Karin Slaughter страница 22

Dobra córka - Karin  Slaughter

Скачать книгу

Modliła się. Ja wzięłam Lucy za drugą rękę. Spojrzałam jej w oczy. Wtedy jeszcze żyła. Poruszała oczami, otworzyła usta. – Charlie przełknęła ślinę, próbując stłumić żal. Kilka ostatnich godzin spędziła, odtwarzając w pamięci śmierć dziewczynki, ale mówienie o tym na głos było bardzo trudne. – Pani Heller recytowała następną modlitwę. Ręka Lucy wysunęła się z mojej dłoni i…

      – Umarła? – podsunęła Delia.

      Charlie zacisnęła pięść. Po tylu latach nadal pamiętała uczucie, które jej towarzyszyło, gdy trzymała drżącą dłoń Sam.

      Nie wiedziała, co trudniejsze: być świadkiem gwałtownej śmierci czy powolnego osuwania się w niebyt, jak to było z Lucy Alexander.

      Oba zdarzenia i tak należały do sfery gromadzącej niewyobrażalne cierpienia i najstraszliwszy ból.

      – Potrzebuje pani przerwy? – zapytała Delia.

      Charlie odpowiedziała milczeniem. Ponad ramieniem Bena spojrzała w lustro. Pierwszy raz od chwili, gdy znalazła się w pokoju przesłuchań, przyjrzała się swojemu odbiciu. Ubrała się niedbale. Nie chciała starannym strojem wysłać Huckowi błędnego komunikatu. Postawiła na dżinsy, tenisówki i za dużą koszulkę z długimi rękawami. Spłowiałe logo Duke Blue Devils było poplamione krwią. Twarz nie wyglądała lepiej. Czerwone przebarwienie wokół prawego oka przechodziło w regularny siniak. Wyciągnęła z nosa kulki z chusteczki higienicznej, a razem z nimi płatki skóry. Łzy napłynęły jej do oczu.

      – Nie musi się pani śpieszyć – powiedziała Delia.

      Charlie nie chciała tego przedłużać.

      – Usłyszałam, jak Huck mówi policjantowi, żeby opuścił broń. Miał karabin. Potknął się wcześniej, wdepnął w krew na podłodze i… – Potrząsnęła głową. Ciągle miała przed oczami spanikowaną twarz policjanta i determinację wynikającą z poczucia obowiązku. Był przerażony, ale jak ona biegł w stronę niebezpieczeństwa, zamiast uciekać.

      – Proszę obejrzeć te zdjęcia. – Delia znowu sięgnęła do przepastnej torby i rozłożyła na stole trzy fotografie. Zdjęcia twarzy. Trzej biali mężczyźni. Trzy grube szyje. Gdyby nie byli policjantami, pasowaliby na gangsterów.

      Charlie wskazała środkowe zdjęcie.

      – To ten miał karabin.

      – Funkcjonariusz Carlson – powiedziała Delia.

      Ed Carlson chodził do szkoły o klasę wyżej niż Charlie.

      – Mierzył do Hucka, który powtarzał Carlsonowi, żeby się uspokoił. Nie zacytuję dokładnie, ale taki był sens. – Wskazała drugą fotografię z podpisem „Rodgers”. Charlie nigdy wcześniej go nie spotkała. – Rodgers też tam był. Miał pistolet.

      – Pistolet?

      – Tak, glocka 19.

      – Zna się pani na broni?

      – Tak. – Przez dwadzieścia osiem lat Charlie zgłębiła wiedzę o każdym rodzaju broni palnej, jaką kiedykolwiek wyprodukowano.

      – Funkcjonariusze Carlson i Rodgers mierzyli do kogo?

      – Do Kelly Wilson, ale pan Huckabee klęczał przed nią i ją zasłaniał, więc formalnie rzecz biorąc, celowali do niego.

      – Co robiła wtedy Kelly Wilson?

      Charlie uświadomiła sobie, że nie wspomniała o broni.

      – Miała rewolwer.

      – Pięciostrzałowy? Sześciostrzałowy?

      – Mogę tylko zgadywać. Wyglądał na starszy model. Nie krótkolufowy, ale… – Charlie urwała. – Była inna broń? Strzelał jeszcze ktoś?

      – Skąd to pytanie?

      – Pytała pani, ile strzałów słyszałam i ile nabojów było w rewolwerze.

      – Nie wyciągałabym takich wniosków z moich pytań, pani Quinn. Na tym etapie śledztwa możemy stwierdzić z dużą dozą prawdopodobieństwa, że nie było innej broni i innego strzelca.

      Charlie zacisnęła usta. Czy na początku słyszała więcej niż cztery strzały? Więcej niż sześć? Nagle dotarło do niej, że nie jest już pewna niczego.

      – Powiedziała pani, że Kelly Wilson miała rewolwer. Co z nim robiła? – zapytała Delia.

      Charlie zamknęła oczy, żeby dać pamięci czas na odtworzenie tej sytuacji.

      – Jak mówiłam, Kelly siedziała na podłodze oparta plecami o ścianę. Wycelowała rewolwer prosto w swoją pierś. O tak. – Charlie złożyła dłonie, pokazując, jak dziewczyna trzymała broń obiema rękami, z kciukiem na kabłąku spustowym. – Wyglądała, jakby chciała się zabić.

      – Trzymała lewy kciuk na kabłąku spustowym?

      Charlie spojrzała na swoje ręce.

      – Przepraszam, to moje przypuszczenie. Jestem leworęczna. Nie wiem, który kciuk był na kabłąku spustowym, ale jeden z nich na pewno był.

      – I? – zapytała Delia, nie przerywając pisania.

      – Carlson i Rodgers krzyczeli do niej, żeby odłożyła broń. Panikowali, wszyscy panikowaliśmy, ale z wyjątkiem Hucka. Być może kiedyś był świadkiem walki albo… – Urwała, by nie snuć niepotrzebnych domysłów. – Wyciągnął do niej rękę. Mówił, żeby oddała mu rewolwer.

      – Czy Kelly Wilson cokolwiek powiedziała?

      Charlie nie zamierzała tego potwierdzać, ponieważ nie wierzyła, że dwaj mężczyźni, którzy słyszeli jej słowa, przekazali ich treść zgodnie z prawdą.

      – Huck przekonywał Kelly, żeby się poddała, a ona zaczęła się ku temu skłaniać. – Spojrzenie Charlie powędrowało w stronę lustra, za którym (przynajmniej taką miała nadzieję) Ken Coin był bliski posikania się ze strachu. – Kelly położyła rewolwer na dłoni Hucka. Oddała go. I wtedy funkcjonariusz Rodgers strzelił do pana Huckabee.

      Ben otworzył usta, ale Delia powstrzymała go gestem.

      – Gdzie go postrzelił?

      – Tutaj. – Charlie wskazała biceps.

      – Jak zachowywała się Kelly Wilson?

      – Wyglądała na oszołomioną. – Charlie zgromiła się w duchu za odpowiedź na to pytanie. – To tylko moje przypuszczenie. Nie znam jej. Nie jestem specjalistką. Nie mogę ocenić stanu jej umysłu.

      – Rozumiem. Czy pan Huckabee był nieuzbrojony, kiedy padł strzał?

      – Trzymał w ręce rewolwer, ale bokiem, tak jak podała mu go Kelly.

      – Pokaże

Скачать книгу