W kręgach władzy. Władza absolutna. Remigiusz Mróz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу W kręgach władzy. Władza absolutna - Remigiusz Mróz страница 19

W kręgach władzy. Władza absolutna - Remigiusz Mróz W kręgach władzy

Скачать книгу

że kolizja mogła skończyć się jego śmiercią.

      Mimo woli pomyślał o wszystkich rozmowach w Autonomii, spotkaniach w sejmie i ich niedawnej wizycie w prezydenckim kompleksie przy Frascati. To wtedy Bianczi wyłożył Seydzie wszystko, czego dowiedział się na temat wschodzącej gwiazdy polityki popieranej przez celebrytów. Obnażył rosyjskie źródła finansowania kampanii Marka Zwornickiego i właściwie zakończył jego karierę – sam natomiast był na początku swojej. Miał współtworzyć istotny program w nowej ramówce NSI, odpowiednik Uwagi czy Interwencji w innych stacjach.

      Hauer zacisnął usta, a potem uderzył pięścią w podłokietnik wózka. Kilka osób spojrzało na niego kontrolnie z oddali, a Gocki chrząknął nerwowo.

      – Szkoda tego chłopaka – powiedział.

      Nawet nie wiedział, jak bardzo. Plany Biancziego były śmiałe, ale nie aroganckie, cechowała je zdrowa ambicja. A przede wszystkim uzasadniona – nie tylko Hauer wieszczył mu świetlaną przyszłość w mediach.

      Gocki miał rację, byli blisko. Od pewnego czasu Patryk traktował go nie jak dziennikarza dybiącego na informacje, ale przyjaciela. Być może był to błąd, ale jeśli tak, to Hauer nie zdążył się o tym przekonać, a Bianczi – dać mu powodów, by tak sądzić.

      – Tak czy inaczej, czas działać – dodał Olaf.

      Patryk potarł nerwowo czoło, a rozmówca wskazał miejsce za fotelem marszałka.

      – Zaraz zrobimy szybki Konwent, a potem…

      – Jak do tego doszło? – przerwał mu Hauer.

      – Co masz na myśli?

      Dobre pytanie, uznał Patryk. Sam nie był pewien, czy odnosił się do wytypowania go na nowego marszałka, czy do śmierci Biancziego.

      Ta druga sprawa zaprzątała mu myśli znacznie bardziej. Właściwie w jednej chwili stała się ważniejsza niż jakiekolwiek rozgrywki międzypartyjne. Do czego takiego dotarł Bianczi? Komu zagroził na tyle, że musiał zginąć?

      Na tym etapie Hauer nie był już gotów przyjąć, że to mógł być zwykły wypadek. Moment był zbyt znaczący, a w zbiegi okoliczności wierzyli jedynie ci, którzy nie dostrzegali ciągów przyczynowo-skutkowych.

      – Patryk? – upomniał się o uwagę Gocki. – Pytasz o…

      – O zgodę w sprawie marszałka.

      Olaf skinął głową bez przekonania.

      – No tak – mruknął. – Zgodziliśmy się na ciebie, bo zdajesz się cieszyć teraz największym zaufaniem społecznym.

      Miał rację. W ostatnich rankingach zajmował pierwsze miejsce, w poprzednich znajdował się tuż za Seydą. Tyle że byłby to ostatni powód, dla którego pozostałe partie mogłyby go poprzeć.

      – Przestań pierdolić – rzucił. – I mów, dlaczego na mnie stanęło?

      Olaf obrócił swój wózek w kierunku ław rządowych.

      – Co obiecała wam w zamian Teresa? – dodał Patryk.

      – Nic.

      – Więc dlaczego się…

      Urwał, w końcu uzmysławiając sobie, w czym rzecz. Po raz kolejny w poskładaniu wszystkich elementów w logiczną całość pomogły mu słowa żony. Milena jednak nie miała racji co do tego, że to Swoboda chciała odsunąć go na boczny tor.

      Zamierzali to zrobić wszyscy inni, a ona jedynie im uległa.

      Rzeczywiście w tej chwili był najpopularniejszym politykiem w kraju. Nie dość, że dysponował ogromną platformą w mediach społecznościowych, to jeszcze zaskarbił sobie mnóstwo sympatii po wypadku samochodowym. Ludzie śledzili jego rekonwalescencję, kibicowali mu, niemal na własnej skórze odczuwali jego żal po tym, jak premierostwo przeszło mu koło nosa. A ci, których do siebie nie przekonał, zaczęli patrzeć na niego przychylnym okiem po tym, jak ujawnił kilka kompromitujących rząd faktów.

      W nadchodzących wyborach miał być lokomotywą wyborczą Unii Republikańskiej. Kandydatem na premiera, który sprawi, że partia wygra w cuglach.

      Pozostałe ugrupowania mogły temu zapobiec tylko przez wypchnięcie go do Pałacu Prezydenckiego. W takiej sytuacji musiałby wyrzucić legitymację partyjną do kosza, zachowywać pozory bezstronności i nie włączać się w kampanię.

      Swoboda namaściła go na marszałka nie dlatego, że bała się o swoją pozycję. Przehandlowała go, by partia już teraz przejęła jedno centrum władzy.

      – Jakie było wasze ultimatum? – spytał Hauer. – Prezydentura dla UR, pod warunkiem że to ja trafię na Krakowskie Przedmieście?

      Milczenie Olafa było wystarczającą odpowiedzią.

      – Teresa dostała, co chciała, a w dodatku sama powalczy o premierostwo – dodał Patryk. – Tak to wygląda, co?

      – Liczy się to, że się dogadaliśmy.

      – Z nią tak – odparł cicho Hauer. – Ze mną nie.

      – Zapewniała, że ma twoją zgodę.

      – Nie grałeś z nią nigdy w pokera. Nie masz pojęcia, jak dobrze blefuje.

      Gocki wyraźnie się spiął.

      – Teraz to i tak bez znaczenia – zadeklarował. – Jeśli się wycofasz, wbijesz nóż w plecy nie tylko jej, ale sobie i całej partii.

      Z pewnością tak by się stało. Jedyną zaletą takiego rozwiązania byłoby to, że mógłby próbować dowiedzieć się, na co trafił Bianczi i dlaczego zginął. W Pałacu Prezydenckim tego nie zrobi. Wszystkie służby odpowiadały przed ministrem spraw wewnętrznych i premierem, jako prezydent Patryk nie będzie miał żadnego pola manewru. W dodatku znajdzie się na świeczniku, więc jakiekolwiek działania na boku nie pozostaną niezauważone.

      – Naprawdę jesteś gotów doprowadzić do skandalu? – spytał Gocki.

      – Nie.

      – Więc zasuwaj naprzód i…

      – Ale nie mam też zamiaru zostać marszałkiem – uciął Hauer, podjeżdżając bliżej. – A co istotniejsze, ty pomożesz mi w wycofaniu się.

      Zwątpienie natychmiast pojawiło się na twarzy Gockiego, ale Patryk przypuszczał, że za moment zniknie. Wystarczyło, by przedstawił przewodniczącemu WiL-u plan, który wiązałby się z korzyściami politycznymi dla niego i jego partii.

      Czasu było niewiele, ale rąk do pracy nie brakowało. Hauer sięgnął po komórkę, napisał wiadomość Mil, a zaraz potem zaczął tłumaczyć Olafowi, na czym polega jego pomysł. Przerwał tylko na moment, by zerknąć na odpowiedź żony.

      „Okej”.

      Tyle wystarczyło,

Скачать книгу