W kręgach władzy. Władza absolutna. Remigiusz Mróz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу W kręgach władzy. Władza absolutna - Remigiusz Mróz страница 21

W kręgach władzy. Władza absolutna - Remigiusz Mróz W kręgach władzy

Скачать книгу

pani stanowisko tymczasowego prezydenta dla UR w zamian za to, że wypadnę z obiegu. Że nie będę motorem napędowym partii w wyborach.

      Podniósł wzrok na galerię i przekonał się, że całe to pielgrzymowanie posłów sprawiło, iż jego pozycja w oczach mediów jeszcze bardziej wzrosła. A teraz, kiedy podeszła do niego Teresa, sytuacja stała się dla nich całkowicie jasna.

      Udało mu się narzucić własną narrację. Teraz to on wyszedł na osobę, która prowadziła międzypartyjne rozmowy. Na rozjemcę, który wszystkich konsolidował.

      Mając na uwadze alternatywny scenariusz, który jeszcze niedawno przedstawiał Milenie, należało uznać to za cud. Choć żona z pewnością określiłaby to inaczej – jako polityczny majstersztyk.

      – Nie miałam wyjścia – zastrzegła Swoboda. – To był jedyny możliwy układ.

      – Niezupełnie. Bo jak pani widzi, stworzyłem inny.

      – Jaki?

      Patryk oderwał wzrok od kamer i popatrzył na pusty fotel na galerii, który był przeznaczony dla prezydenta.

      – Wyszedłem z założenia, że obowiązków prezydenta w takiej sytuacji nie powinien przejmować ktoś, kto nie ma rozeznania w rządzeniu, kto nigdy nie pełnił funkcji żadnego organu władzy wykonawczej ani…

      – To wersja dla dziennikarzy – mruknęła Teresa. – A mnie ona nie interesuje, Patryk.

      – Ale brzmi dobrze, prawda? Dość sensownie.

      Swoboda zbyła temat zdawkowym skinieniem głowy.

      – Złożyłem więc propozycję Gockiemu, a Milena w tym samym czasie skontaktowała się z Hajkowskim z SORP.

      – Jaką propozycję?

      – Żeby nie dokonywać wyboru nowego marszałka, bo wprowadziłoby to zbyt daleko idące zamieszanie.

      Swoboda podniosła się z oparcia. Wiedziała doskonale, co to dla niej oznacza. Miała pozostać na stanowisku tymczasowej głowy państwa, a w konsekwencji automatycznie stać się kandydatką UR na prezydenta.

      W takim układzie musiałaby nie tylko zrzec się legitymacji partyjnej, ale przede wszystkim oddać władzę w ugrupowaniu komuś innemu.

      Teresa prychnęła cicho.

      – Byłeś ostatnią osobą, którą bym o to podejrzewała, Patryk.

      – O co?

      – O przewrót. O zamach stanu w partii. O rebelię.

      – Rebelię i rewolucję różni tylko to, czy się powiodła – odparł. – Poza tym ani jednego, ani drugiego nie zrobiłem.

      – Nie? A mimo to konsekwencje są jasne. Ja trafię do Pałacu Prezydenckiego, a ty zostaniesz szefem partii. I kandydatem na premiera. Tak to sobie zamierzyłeś?

      Zamilkła, ale nie zamknęła ust, jakby miała coś dodać i w ostatniej chwili się powstrzymała. Zaraz potem zmarszczyła czoło i się zamyśliła. Dopiero teraz dotarło do niej, że Patryk nie przepchnąłby takiego układu ani z WiL-em, ani z Pedepem i SORP. Wszystkim im zależało na tym, by odstawić Hauera na boczny tor, a nie czynić z niego kandydata na szefa rządu.

      – Co im obiecałeś, Patryk? – spytała, pochylając się nad nim.

      – To, czego chcieli.

      – Czyli?

      – Że w przypadku wygranej UR nie będę ubiegał się o fotel premiera.

      Spojrzała na niego z niedowierzaniem. Dobrze wiedziała, że premierostwo było nie tylko jego marzeniem, ale także czymś, co napędzało całą jego karierę polityczną od samego początku. Nie szukał estymy przy Krakowskim Przedmieściu, nie chciał brylować na salonach międzynarodowych – interesowała go realna władza. A ta skupiała się przy Alejach Ujazdowskich.

      – Dla nich to wymarzona sytuacja – dodał Patryk. – Ja rezygnuję z bycia lokomotywą wyborczą, a pani zostaje wyłączona z kampanii parlamentarnej.

      Swoboda szukała dobrej odpowiedzi, ale wyraźnie nie mogła jej znaleźć. Z pewnością ostatnim, czego się spodziewała, było to, że Hauer odsunąłby swoje aspiracje na bok. Być może łatwiej byłoby jej to zrozumieć, gdyby wiedziała, co stało się z Bianczim. I co dziennikarz próbował przekazać mu przed śmiercią.

      Patryk zdawał sobie sprawę, że jedynym miejscem, w którym może dojść do prawdy, jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. A rezygnując z premierostwa, nie obiecywał nikomu, że nie będzie ubiegał się o ministerialny stołek.

      Gdyby miał więcej czasu do namysłu, być może podjąłby inną decyzję. W tamtej chwili jednak ta wydała się najwłaściwsza. Jednocześnie stawiał na swoim, zachowywał stabilność władzy w kraju i tworzył szansę na odkrycie, dlaczego Bianczi zginął.

      Podczas gdy Gocki kontynuował swoje przemówienie i mówił o tym, że w obecnej sytuacji nie powinno się wymieniać Teresy, ta wbijała nieruchomy wzrok w Patryka. Hauer odniósł wrażenie, że przestała mrugać.

      – Jesteś tego pewny? – spytała.

      Nie upewniała się, czy nie postradał zmysłów. Nie wygarniała mu, że ją wymanewrował. Nie robiła mu nawet wyrzutów o to, że postępował bez konsultacji z kimkolwiek. Chciała jedynie wiedzieć, czy na pewno jest gotów przekreślić swoje plany. Cała Swoboda.

      – Wiesz, że w moim scenariuszu… – zaczęła.

      – Byłoby po mnie. Politycznie.

      – Niekoniecznie – zaoponowała z przekonaniem. – Po dwóch kadencjach w pałacu mógłbyś ubiegać się o jakąś funkcję unijną, może nawet o stanowisko w ONZ. Jesteś jeszcze młody, Patryk, zdążyłbyś wrócić potem do kraju i…

      – To zbyt długa i zbyt niepewna perspektywa.

      – Więc zamiast niej rezygnujesz z fotela premiera?

      – Nie rezygnuję – odparł z uśmiechem. – Nie obiecywałem nikomu, że to deklaracja na lata. Po wyborach mogę zostać ministrem, ale to nie przekreśla premierostwa w przyszłości, prawda?

      Teresa skinęła głową, dopiero teraz rozumiejąc, że jej uwaga o młodości miała zastosowanie także do tego scenariusza. Hauer mógł zostać ministrem, później premierem, a ostatecznie prezydentem. I w ten sposób spędzić aktywnie w polityce nie kilka, ale kilkadziesiąt lat. Wciąż przy władzy, wciąż mając realny, a nie iluzoryczny wpływ na kraj.

      Swoboda spojrzała w kierunku mównicy. Olaf właśnie kończył, a brak buczenia, uderzania o blaty i rzucania obelg z ław sejmowych świadczył o tym, że jego słowa znalazły szerokie poparcie.

      – W porządku – odezwała się. – Wygląda na to, że nie mamy innego wyjścia.

      – Ano

Скачать книгу