Płonący lód Tom 1 Nieczyste zagranie. Patrycja Kuczyńska

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Płonący lód Tom 1 Nieczyste zagranie - Patrycja Kuczyńska страница 4

Płonący lód Tom 1 Nieczyste zagranie - Patrycja Kuczyńska

Скачать книгу

      – Nie wszystkim musi się spodobać to, co oni robią – oznajmia Erin.

      Zabieram się za malowanie, bo nie chcę tego przedłużać. To ma być szybka robota. Po godzinie pracy ja i Lizz pomagamy dziewczynom. One nie mają o tym zielonego pojęcia, po dziesięciu minutach są całe w farbie i nie mówię tu tylko o ubraniach. Chodzi głównie o włosy. Po kolejnej godzinie jako tako wykonanej roboty wszystkie, umorusane, opadamy na kanapę.

      – To była niesamowita zabawa – odzywa się Kim.

      – Coś czuję, że razem stworzymy idealny team – śmieje się Erin.

      – No, fantastyczna czwórka z nas – dołącza do niej Lizz.

      – Dobre, dobre – popiera tę nową nazwę Erin. – Od dziś jesteśmy fantastyczną czwórką zajebistych lasek.

      – Lepiej nie rzucać się w oczy – upomina ją Kim, na co Erin szybko poważnieje.

      – Masz rację, przynajmniej przez miesiąc. – Erin kiwa głową.

      Coś tu się dzieje i to dość dziwnego.

      *

      Budzę się obolała na kanapie w salonie. Nie mogłam tamtej nocy spać w naszym pokoju, bo ten zapach przyprawiał mnie o mdłości. Oczywiście Lizz została, tej kobiety nic nie rusza. Przeciągam się na kanapie, gdy słyszę szepty.

      – Powiedz im lepiej, żeby były niezauważalne. – To chyba dziewczyny rozmawiają między sobą. – Wiesz, że zawsze biorą te nowe, młode, nieświadome.

      – Daj spokój, na pewno nie są szarymi myszkami. – To chyba Kim.

      – Ale Lexi jest bardzo ładna, a wiesz co… – Erin nie może dokończyć, bo Kim trzaska drzwiami, po czym kieruje się do kuchni.

      Wiedziałam, że coś się tu dzieje. Pytanie tylko, co to może być?

      *

      Wędruję po ścieżkach kampusu, szukając budynku, w którym mają się odbyć pierwsze zajęcia. Na ławce siedzi jakiś chudy chłopak, więc podchodzę do niego.

      – Cześć, nie wiesz może, gdzie znajdę budynek 4D? – pytam.

      – Masz go przed sobą. – Śmieje się. Podnosi na mnie swój wzrok, a ja topię się w morzu błękitu. – Masz teraz nauki polityczne?

      – Tak – odpowiadam.

      – Ja też. Jeśli chcesz, możemy pójść razem – proponuje.

      – Jasne, miło mieć towarzystwo, gdy się tu prawie nikogo nie zna.

      Kiwa głową ze zrozumieniem. Zbiera swoje rzeczy, po czym kierujemy się do budynku.

      Siadamy obok siebie i dopóki nie rozpoczną się zajęcia, rozmawiamy. Nagle sala z głośnej robi się cicha. Cholera, co się dzieje? Rozglądam się po ludziach za sobą. Słyszę, jak dziewczyny gwałtownie wciągają powietrze. Nieświadoma, zaczynam się z tego śmiać, a ktoś obok mnie odchrząkuje. Zdezorientowana odwracam się i… Cholera. To nie może znów być ten koleś. Ten mroczny wzrok przewierca mnie na wskroś. W jednej chwili robi mi się gorąco, ale nie pokazuję tego po sobie. Tym razem muszę być twarda.

      – Bawię cię? – pyta boski koleś.

      – Zależy, o co pytasz – odpowiadam mu wymijająco.

      Salę zalewają szepty. Chłopak nachyla się, tak że czuję jego rześki, miętowy zapach.

      – Mówiłem ci, nie igraj z ogniem – szepcze mi do ucha. Odsuwa się i siada na samej górze. Jednak ja nadal czuję na sobie jego palący wzrok. Z całą pewnością obserwuje mnie.

      – Co to miało być? – pyta Sam, chłopak, z którym tu przyszłam.

      – Nic, koleś jest dziwny i tyle. – Wzruszam ramionami. No co mam mu powiedzieć? „Ej, słuchaj, podoba mi się, ale jest jakiś dziwny”?

      – Rzadko rozmawia z pierwszakami – wyraża swoje zdziwienie Sam.

      – A to jest grupa mieszana? – pytam.

      – Tak, ja jestem na drugim roku.

      Mieszane grupy, super.

      – Tak samo jak Knox i reszta jego hołoty – informuje mnie Sam.

      – Nie przepadasz za nim, co? – pytam zaciekawiona.

      – Tak, on z Nico i Artemem są tu prawem.

      Chcę zadać jeszcze jakieś pytanie, ale wchodzi profesor. Muszę to zostawić na później.

      Nie jest mi jednak dane dowiedzieć się więcej o tej dziwnej elicie szkolnej, ponieważ Sam bardzo śpieszy się na jakieś swoje spotkanie.

      *

      Spotykamy się z Lizz w kampusowej kawiarni.

      – Jak tam zajęcia? – pyta.

      – Znośnie, ale znów spotkałam tę grupkę.

      Patrzy na mnie zaciekawiona.

      – Cała sala zamarła, jak weszli na aulę, a ja zaczęłam się z tego śmiać. Zagadał do mnie, powiedział, żebym nie igrała z ogniem. Rozumiesz coś z tego? Bo ja ani trochę.

      – Opiera się pokusie – kwituje Lizz.

      – Kto opiera się pokusie? – pyta Kim, opadając na krzesło obok mnie, a Erin siada obok Lizz.

      – Nic, nasza Lexi ma chętnego kolesia na nią, tylko on dziwnie to okazuje.

      Walę Lizz po głowie za te durne insynuacje.

      – Fiu, fiu, kilka dni i już jakiś koleś na ciebie leci? – Gwiżdże Erin.

      – Zejdźcie ze mnie. – Piorunuję je wzrokiem.

      – Moje pierwsze zajęcia były istną katorgą. – Ratuje mnie Kim, puszczając mi przy tym oczko.

      W ten sposób rozmowa schodzi na rzeczy przyziemne. Do końca lunchu nie wspominamy już o mojej rozmowie.

      *

      Dziewczyny zabierają mnie na pierwszy sezonowy mecz hokeja. Z tego, co się dowiedziałam, jest to ulubiony sport na tej uczelni. Tutejsza drużyna zdobywa mistrzostwo od kilku lat. Dzięki kilku utalentowanym chłopakom z drużyny. Kim chce zobaczyć się z kimś przed samym meczem, przez co jesteśmy na stadionie godzinę wcześniej. Razem z Erin zostawiają mnie i Lizz na trybunach. Na środku znajduje się ogromne lodowisko otoczone przez szklane szyby. Widok jest imponujący, zapiera mi dech w piersi.

      – Cholera, muszę do łazienki – mówię do Lizz.

      – To idź, ja zaczekam

Скачать книгу