Pozytywna dyscyplina. Jane Nelsen
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Pozytywna dyscyplina - Jane Nelsen страница 6
Pierwsza duża zmiana społeczna polega na tym, że dorośli nie są już dla dzieci wzorem uległości i posłuszeństwa i zapominają, że oni również nie zachowują się tak jak za starych dobrych czasów. Kiedyś mama posłusznie wykonywała polecenia taty albo udawała, że to robi, bo takie zachowanie było społecznie akceptowane. Tylko nieliczni kwestionowali nieomylność ojca oraz ostateczność i nieodwołalność jego decyzji.
Dzięki ruchowi na rzecz praw człowieka świat się zmienił. Rudolf Dreikurs podsumował to w następujący sposób: „Kiedy Tata stracił kontrolę nad Mamą, obydwoje stracili kontrolę nad dziećmi”. Oznacza to po prostu, że mama przestała dawać przykład dzieciom, jak być uległym. To zaiste postęp! Nie wszystko za starych, dobrych czasów było dobre.
Funkcjonowało wtedy wiele modeli uległości. Żeby nie stracić pracy, tata słuchał szefa, niezainteresowanego zdaniem podwładnego. Mniejszości godziły się na podrzędną rolę społeczną z dużym uszczerbkiem dla swojej godności osobistej. Dziś wszystkie mniejszości świadome są swojego prawa do całkowitej równości i poszanowania godności. Trudno jest znaleźć kogoś, kto godzi się na to, by traktowano go z pogardą i bez szacunku. Dzieci po prostu podążają za przykładami, które widzą dookoła. One również chcą być traktowane z szacunkiem.
Należy jednak pamiętać o tym, że równość nie zakłada identyczności. Cztery ćwierćdolarówki oraz banknot jednodolarowy różnią się od siebie, choć mają tę samą wartość. Dzieciom nie należą się wszystkie prawa, które w naturalny sposób związane są z większym doświadczeniem, umiejętnościami i dojrzałością. Przewodnictwo i wskazówki dorosłych są niesłychanie ważne. Przede wszystkim jednak dzieciom należy się szacunek. Trzeba dać im też okazję do rozwijania potrzebnych umiejętności życiowych w atmosferze uprzejmości oraz stanowczości, a nie poczucia winy, wstydu i bólu.
Kolejną ważną zmianą społeczną jest to, że współczesne dzieci mają mniej okazji do uczenia się odpowiedzialności oraz automotywacji, ponieważ ich zaangażowanie i wkład nie są koniecznymi warunkami ekonomicznego przetrwania rodziny. W imię miłości dajemy dzieciom za dużo, nie żądając wiele w zamian, co prowadzi do pojawienia się u nich postawy „należy mi się”. Zbyt wiele matek i ojców uważa, że dobry rodzic to taki, który chroni swoje dziecko przed każdym rozczarowaniem. Stajemy się nadopiekuńczy i w ten sposób pozbawiamy dzieci okazji do rozwijania w sobie wiary w umiejętność poradzenia sobie zarówno ze wzlotami, jak i upadkami. Często zaniedbujemy uczenie konkretnych umiejętności z powodu nadmiernej ilości obowiązków, spraw do załatwienia lub po prostu braku świadomości, jak ważne jest, by każdy łącznie z dziećmi miał wkład we wspólne dobro. Nie pozwalamy im w sposób wartościowy i odpowiedzialny wpływać na kształt rodzinnej wspólnoty i w ten sposób czuć przynależność oraz znaczenie, a potem narzekamy i krytykujemy je za to, że nie nauczyły się tej odpowiedzialności.
Ani nadmierna surowość, ani zbytnia pobłażliwość ze strony rodziców i nauczycieli nie sprzyjają kształtowaniu odpowiedzialnej postawy u dzieci. Korzystne warunki pojawiają się wtedy, kiedy stwarza się dzieciom możliwość do przyswajania wartościowych kompetencji życiowych i społecznych kształtujących charakter, w atmosferze uprzejmości, stanowczości oraz szacunku.
Należy podkreślić, że brak kar nie oznacza pozwalania dzieciom na wszystko. Powinniśmy stwarzać im okazje do brania odpowiedzialności również za przywileje. Inaczej wyrosną na ludzi przekonanych, że jedynym sposobem osiągnięcia przynależności i znaczenia jest manipulowanie innymi tak, by im usługiwali. Niektóre dzieci rozwijają się w przekonaniu: „Czuję się kochany tylko wtedy, kiedy inni się mną zajmują”. Inne z kolei rezygnują z jakiegokolwiek wysiłku, ponieważ każde ich zachowanie wiąże się ze wstydem i bólem. Najsmutniejsza sytuacja to taka, gdy pojawia się w nich myśl: „Nie jestem wystarczająco dobry”, oznacza ona bowiem, że nie mają żadnych okazji do ćwiczenia umiejętności, dzięki którym mogłyby poczuć się zdolne. Większość energii zużywają wówczas na mało konstruktywne zachowania typu bunt czy ucieczka.
Jeśli dzieci całą energię oraz inteligencję wykorzystują, by manipulować innymi, buntować się lub unikać tego, co nieprzyjemne, nie rozwijają niezbędnych umiejętności życiowych. W książce Raising Self-Reliant Children in a Self-Indulgent World4 (Wychowywanie samodzielnych dzieci w pobłażającym sobie świecie) H. Stephen Glenn i ja wyróżniliśmy siedem ważnych przekonań i umiejętności koniecznych do rozwoju kompetentnych społecznie oraz życiowo jednostek. Oto one:
1) głębokie przekonanie o osobistych zdolnościach: „Jestem zdolny i kompetentny”;
2) głębokie przekonanie o własnym znaczeniu w relacjach z najbliższymi osobami: „To, co wnoszę, jest ważne i jestem naprawdę potrzebny”;
3) głębokie przekonanie o osobistej mocy lub wpływie na własne życie: „Mam wpływ na to, co się ze mną dzieje”;
4) dobrze rozwinięte umiejętności intrapersonalne – rozumienie własnych emocji i wykorzystanie tej wiedzy do rozwijania samodyscypliny i samokontroli;
5) dobrze rozwinięte umiejętności interpersonalne – umiejętność pracy z innymi oraz zawierania przyjaźni dzięki dobrej komunikacji, współpracy, negocjacjom, dzieleniu się i empatii;
6) dobrze rozwinięta umiejętność systemowego podejścia do życia: reagowanie na ograniczenia codziennego życia oraz radzenie sobie z konsekwencjami w sposób odpowiedzialny, elastyczny i spójny;
7) dobrze rozwinięta umiejętność oceny – mądra i spokojna ocena sytuacji zgodnie z wyznawanymi wartościami.
Dzieci nabywały tych przekonań i umiejętności w sposób naturalny, gdy pozwalano im pracować ramię w ramię z rodzicami. Można powiedzieć, że były kimś w rodzaju stażystów i w znaczący sposób kształtowały styl życia rodziny. Ironia polega na tym, że w dawnych, dobrych czasach dzieci miały mnóstwo okazji, by rozwijać umiejętności życiowe, a mało, by wprowadzać je w życie. Dziś zaś świat jest pełen okazji i wyzwań, na które niewiele dzieci jest gotowych.
Współczesne dzieci rzadko mają naturalną okazję, by poczuć się potrzebne i ważne, ale tę możliwość mogą im stworzyć rodzice i nauczyciele. Cudowna korzyść uboczna jest taka, że ucząc się bardziej skutecznych sposobów pomagania dzieciom i uczniom w nabywaniu zdrowych przekonań oraz umiejętności,
3
Rudolf Dreikurs, Vicki Soltz,
4
H. Stephen Glenn, Jane Nelsen,