Pozytywna dyscyplina. Jane Nelsen
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Pozytywna dyscyplina - Jane Nelsen страница 7
W zależności od wybranego podejścia rodzice i nauczyciele prezentują różne postawy.
Surowość : „Oto zasady, które cię obowiązują. Za niestosowanie się do nich czeka cię kara”. Dzieci nie biorą udziału w podejmowaniu decyzji.
Pobłażliwość : Zasady nie istnieją. Będziemy się kochać i będziemy szczęśliwi. „Własne zasady będziesz mógł ustalić później”.
Pozytywna dyscyplina : „Wspólnie ustalimy zasady dobre dla wszystkich. W przypadku problemów razem wybierzemy rozwiązania, które wezmą pod uwagę wszystkie zainteresowane osoby. Jeśli będę musiał dokonać oceny lub podjąć decyzję bez twojej pomocy, będę stanowczy i uprzejmy i będę traktować cię z szacunkiem”.
TABELA 1.
TRZY GŁÓWNE PODEJŚCIA
DO INTERAKCJI DOROSŁY–DZIECKO
Zabawnym sposobem zilustrowania ekstremalnych różnic pomiędzy tymi trzema podejściami jest opowieść dr. Platta5 o małym Janku i jego śniadaniu w trzech różnych domach. W domu surowym, gdzie mama wie najlepiej, co jest najlepsze dla synka, Janek nie może wybrać, co zje na śniadanie. W taki zimny, deszczowy dzień surowe matki na całym świecie wiedzą, że Janek po prostu musi zjeść porcję ciepłej papki. Oczywiście Janek niekoniecznie się z tym zgadza. Patrząc na papkę, mówi: „Ble! Nie chcę tego”. Sto lat temu bycie surową matką było znacznie łatwiejsze. Można było powiedzieć: „Jedz!” i Janek musiałby usłuchać. Dziś jest to nieco trudniejsze, stąd aby wyegzekwować posłuszeństwo, mama przechodzi po kolei przez cztery etapy:
Etap pierwszy. Mama usiłuje przekonać Janka, że ciepła papka na śniadanie pozwoli mu czuć się dobrze cały dzień. Czy pamiętasz, co o owsiance mówią zwykle mamy? Oczywiście, że jest pożywna i sycąca. Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, co myśli trzylatek, kiedy słyszy o tym, że jakaś papka jest pożywna i sycąca? Raczej nie robi to na nim większego wrażenia.
Etap drugi. Mama stara się poprawić smak papki. Dodaje wszelkich możliwych „ulepszaczy” – cukru trzcinowego, rodzynek, miodu, syropu klonowego, a nawet czekolady. Po zjedzeniu kolejnej łyżki Janek obstaje przy swoim: „Fuj! Okropne”.
Etap trzeci. Mama usiłuje nauczyć Janka co nieco o wdzięczności: „Ależ Janku, pomyśl o tych wszystkich dzieciach, które głodują w Afryce”. Janek pozostaje niewzruszony i odpowiada: „No to im ją wyślij”.
Etap czwarty. Wyprowadzonej z równowagi mamie pozostaje tylko siłą nauczyć Janka posłuszeństwa. Daje mu klapsa i oświadcza, że wobec tego będzie chodził głodny.
Mniej więcej po półgodzinie mama zaczyna mieć wątpliwości, czy rzeczywiście odniosła sukces wychowawczy, i ogarnia ją poczucie winy. Co sobie ludzie pomyślą, gdy się dowiedzą, że nie potrafiła nakarmić syna? A jeśli Janek zgłodniał i czuje się źle? Zabawa Janka na podwórku trwa wystarczająco długo, by matczyne poczucie winy zrobiło swoje. Po chwili syn pojawia się w domu i oświadcza: „Mamusiu, mój brzuszek jest strasznie głodny!”.
Teraz mama przechodzi do wygłoszenia najzabawniejszej kwestii pod słońcem, czyli: „A nie mówiłam?”. Nie zauważa, że znudzony Janek błądzi wzrokiem po suficie, czekając, aż w końcu skończy truć. A mama jest w swoim żywiole. Spełniwszy obowiązek uświadomienia mu, że to ona miała rację, daje mu ciasteczko i pozwala iść się bawić. A potem, chcąc zrekompensować brak składników odżywczych na śniadanie, zabiera się za przygotowanie brokułów i wątróbki. Łatwo się domyślić, co się będzie działo podczas obiadu.
Kolejna scenka ma miejsce w pobłażliwym domu, gdzie mama zajęta jest wychowywaniem przyszłego anarchisty. Kiedy ten Janek pojawia się w kuchni, mama pyta: „Co chcesz na śniadanie, skarbie?”. Ponieważ chłopiec już od trzech lat trenuje bycie maminym „skarbem”, bez mrugnięcia okiem przechodzi przez nieco wydłużoną procedurę śniadaniową. Najpierw prosi o jajo na miękko z tostem. Dopiero dziewiąte z kolei okazuje się ugotowane tak, jak trzeba. Po chwili jednak dochodzi do wniosku, że nie ma ochoty na jajko na miękko i żąda francuskiego tosta. Dobrze, że mamie zostały jeszcze trzy jajka. Ona przygotowuje tosta, a Janek ogląda telewizję. W trakcie przerwy na reklamę dowiaduje się, że sportowcy osiągają niezwykłe wyniki, jeśli pałaszują „Śniadanie Mistrzów”. Woła: „Mamo, chcę płatki Wheaties”. Po spróbowaniu Wheaties zmienia zdanie i domaga się płatków Sugar Crispies. Ponieważ mama nie ma Sugar Crispies, w mgnieniu oka się ubiera i pędzi do sklepu. Janek nie musi się wysilać, by wzbudzić w mamie poczucie winy. Ona odczuwa je dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Te historie nie są ani przesadzone, ani wyssane z palca. Pewna matka powiedziała mi, że jej dziecko je tylko ziemniaczane chipsy. Na pytanie, skąd je bierze, wyznała: „Sama je kupuję, ponieważ on niczego innego nie bierze do ust!”. Wiele dzieci wyrasta na tyranów, którzy czują się ważni wyłącznie wtedy, kiedy dzięki manipulacji uda im się nakłonić innych do spełniania swoich żądań.
Teraz przenieśmy się do domu, w którym stosuje się pozytywną dyscyplinę. Dwie ważne rzeczy odróżniają go od poprzednich. Po pierwsze zanim Janek pojawi się na śniadaniu, ubiera się i ścieli łóżko (jak tego dokonać, dowiesz się nieco dalej). Po drugie ma, proporcjonalny do swoich możliwości i umiejętności, udział w jego przygotowaniu: nakrywa do stołu, przygotowuje tosty lub rozbija jajka (tak, trzylatek potrafi sam rozbić jajka – przekonasz się o tym, gdy będziemy omawiać domowe obowiązki).
Dzisiaj na śniadanie serwowane są płatki. Mama daje Jankowi ograniczony wybór:
– Wolisz płatki Cheerios czy Wheaties? – mama nie kupuje płatków w polewie cukrowej.
Również ten Janek widział reklamę o tym, co jedzą wielcy sportowcy, wybiera więc Wheaties. Po jednej łyżce zmienia zdanie.
– Nie chcę tego jeść!
– Dobrze – odpowiada mama. – Ale nie możemy odmiękczyć Wheaties i włożyć ich z powrotem do pudełka. Idź i pobaw się na zewnątrz. Zawołam cię na obiad.
Mama tego Janka darowała sobie wszystkie etapy, przez które przechodzi surowa mama. Nie stara się przekonać synka do jedzenia, nie opowiada o głodujących dzieciach, ani nie poprawia smaku potrawy. Nie musi nawet dawać dziecku klapsa. Po prostu pozwala mu doświadczyć konsekwencji wyboru.
Pozytywną dyscyplinę stosuje dopiero od niedawna, a Janek jak zwykle usiłuje wzbudzić w niej poczucie winy. Kiedy dwie godziny później skarży się na „głodny brzuszek”, Mama z szacunkiem odpowiada:
– Faktycznie, musi być głodny.
Rezygnuje z „a nie mówiłam”. Zamiast tego wierzy w swojego syna:
– Jestem pewna, że wytrzymasz do obiadu.
Byłoby
5
John Platt,