Pozytywna dyscyplina. Jane Nelsen
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Pozytywna dyscyplina - Jane Nelsen страница 9
Dorośli, którzy mają skłonność do stosowania nadmiernej kontroli, bardzo często narzekają na nieodpowiedzialność swoich dzieci. Nie uświadamiają sobie, że to oni właśnie uczą je bycia nieodpowiedzialnymi. Pobłażliwość również prowadzi do braku odpowiedzialności, ponieważ metoda ta pozwala unikać jej zarówno dorosłym, jak i dzieciom.
Jedną z kluczowych koncepcji pozytywnej dyscypliny jest to, że dzieci chętniej stosują się do zasad, które współtworzą. W ten sposób uczą się skutecznie podejmować decyzje, budują zdrowe poczucie własnej wartości i przyczyniają się do współtworzenia społeczności, których są członkami, czy to w rodzinie, klasie, czy szkole. Są to ważne długofalowe efekty tej metody. Nazywamy je czterema kryteriami skutecznej dyscypliny.
Kara nie spełnia żadnego z tych kryteriów. Wszystkie techniki pozytywnej dyscypliny bez wyjątku spełniają każde z nich. Pierwsze kryterium, czyli uprzejmość i stanowczość jednocześnie, stanowi fundament tej metody.
Rudolf Dreikurs mówił o tym, jak ważna jest uprzejmość poparta stanowczością w relacjach z dziećmi. Stanowczość to oznaka szacunku dla siebie i wymagań sytuacji. Metody autorytarne zwykle nie są uprzejme. Pobłażliwość z kolei pozbawiona jest stanowczości. Jednoczesna kombinacja uprzejmości i stanowczości stanowi podstawową zasadę pozytywnej dyscypliny.
Istnieje wiele powodów, dla których znaczna część rodziców nie potrafi zaakceptować tej zasady. Po pierwsze wcale nie mają ochoty być uprzejmi po tym, jak dziecko ich zdenerwowało. W takim przypadku zawsze mam ochotę zadać następujące pytanie: „Skoro dorośli oczekują, że dzieci będą kontrolowały swoje zachowanie, czy sami nie powinni najpierw nauczyć się kontrolować własnego?”. Często to przede wszystkim dorosłym przydałaby się pozytywna przerwa (więcej o niej w rozdziale szóstym), aby się lepiej poczuli i mogli się lepiej zachowywać. Po drugie mogą nie wiedzieć, co dokładnie oznacza uprzejmość i stanowczość. Być może zdenerwowani trwają w zaklętym kole zbytniej stanowczości, graniczącej z surowością, bo nie wiedzą, jak inaczej mogliby zareagować. A potem stają się zbyt uprzejmi, by wynagrodzić to dzieciom.
Wielu rodziców i nauczycieli ma błędne wyobrażenie o uprzejmości, dlatego jednym z najczęstszych błędów popełnianych przez adeptów pozytywnej dyscypliny jest zbytnia pobłażliwość, wynikająca ze strachu przed nadmierną surowością. Opiekunom wydaje się, że uprzejmość polega na sprawianiu dzieciom przyjemności i ratowaniu ich z każdej opresji. Robiąc to, pobłażają. Uprzejmość oznacza szacunek dla siebie i dla dziecka. Rozpieszczanie dziecka lub chronienie go przed każdym rozczarowaniem, a tym samym uniemożliwianie mu ćwiczenia „mięśnia rozczarowania” nie jest przejawem szacunku. Jest nim natomiast nazywanie i akceptowanie uczuć: „Widzę, że jesteś rozczarowany (zły, zdenerwowany itp.)”. Jest nim również wiara w to, że dziecko samo poradzi sobie z rozczarowaniem i uwierzy w to, że potrafi to robić.
Zastanówmy się teraz, jak z perspektywy uprzejmości wygląda szacunek dla dorosłego, bo jest on nieodzownym elementem koncepcji uprzejmości w pozytywnej dyscyplinie. Na pewno nie wiąże się on z wykorzystaniem kar, bo każda kara z definicji jest brakiem szacunku.
Przypuśćmy, że dziecko pyskuje. Jedną z możliwych uprzejmych i stanowczych opcji jest opuszczenie pokoju. Och, już słyszę te obiekcje: „Ale dziecku ujdzie to wtedy na sucho!”. Zastanówmy się. Nie możesz zmusić innych, by okazywali ci szacunek, ale na pewno możesz okazać go sam sobie. Wyjście z pokoju jest oznaką szacunku dla siebie, a przy okazji stanowi świetny przykład dla dziecka. Sytuację można omówić z nim później, gdy wszyscy się uspokoją, poczują lepiej i będą mogli lepiej się zachowywać. Można to zrobić na przykład tak: „Kochanie, przykro mi, że się zezłościłeś. Szanuję twoje uczucia, ale nie sposób, w jaki je wyraziłeś. Jeśli będziesz się tak do mnie zwracał, będę wychodzić z pokoju. Kocham cię i chcę spędzać z tobą czas, więc daj mi znać, kiedy będziesz gotów zachowywać się z szacunkiem, a ja chętnie pomogę ci wymyślić, jak inaczej możesz wyrażać złość. Wtedy będziemy mogli skupić się na znalezieniu rozwiązania, które jest dobre dla nas obojga”.
Zawsze dobrze jest uprzedzić dziecko, co zamierzasz robić w podobnej sytuacji w przyszłości. Rozmawiaj z nim o tym wtedy, kiedy obydwoje jesteście spokojni. Zbyt wielu rodziców uważa, że problemy należy rozwiązywać w momencie, kiedy się pojawią, czyli bardzo często w sytuacji, kiedy buzują w nas emocje. To jednak najgorszy moment na rozwiązywanie problemów. Gdy odczuwamy silne negatywne emocje, korzystamy z prymitywnej części mózgu i mamy do wyboru dwa typy zachowań: walkę (walka o władzę) lub ucieczkę (wycofanie się i brak komunikacji). Nie jesteśmy w stanie logicznie myśleć. Mówimy rzeczy, których później żałujemy. Dlatego najpierw należy się uspokoić i uzyskać dostęp do racjonalnej części mózgu, a dopiero potem zabierać się za szukanie rozwiązań. Tę niezwykłą umiejętność dobrze jest jak najszybciej przekazać dzieciom. Czasem lepiej „zdecydować, co chcę zrobić” (narzędzie, które ze szczegółami zostanie opisane w rozdziale piątym), zamiast zmuszać do zrobienia czegoś dziecko – szczególnie wtedy, kiedy czujesz, że forsowanie własnego zdania prowadzi do walki o władzę, nie zaś do pokojowej współpracy. Pamiętaj zatem – uprzejmość to przede wszystkim szacunek.
Czym jest stanowczość? Gros dorosłych jest przekonanych, że stanowczość to kara, kazania lub inna forma kontroli. Wcale nie. Stanowczość połączona z uprzejmością oznacza szacunek dla dziecka, dla siebie i dla wymagań sytuacji.
Rozważmy to na przykładzie granic, zasad lub innego rodzaju ograniczeń. Zwykle zasady ustalają rodzice i w związku z tym to oni biorą na siebie odpowiedzialność za ich egzekwowanie. Po co ustala się zasady? Po to, by dzieci były bezpieczne i potrafiły budować relacje z innymi. Jeśli to dorośli ustalają zasady, a następnie egzekwują je przy pomocy kar, napominania oraz różnorakich technik kontroli, wyzwalają w dzieciach bunt i prowokują je do walki o władzę. W żaden sposób nie przyczynia się to do ich bezpieczeństwa i umiejętności budowania relacji z innymi. Lepszym pomysłem jest wspólne ustalanie zasad. Dziecko może mieć wpływ na limit czasu oglądania telewizji lub zabawy poza domem czy zasad dotyczących godzin powrotu do domu i czasu odrabiania lekcji. Należy zachęcać dzieci do brania czynnego udziału w dyskusji – co oznacza, że mówią albo tyle samo, albo nawet więcej niż dorośli. Powinno im się pozwolić decydować, dlaczego zasady i ograniczenia są