Pozytywna dyscyplina. Jane Nelsen
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Pozytywna dyscyplina - Jane Nelsen страница 12
Czy zauważyłeś, jak iluzoryczna potrafi być samoocena? Jednego dnia myślisz o sobie w samych superlatywach. Drugiego popełniasz błąd, krytykujesz się lub słyszysz krytyczne uwagi od innych i… twoją dobrą samoocenę trafia szlag.
Największą przysługę oddajemy dziecku, kiedy uczymy je ufać własnej ocenie (więcej o tym w rozdziale siódmym), zamiast polegać na pochwałach i opinii osób trzecich. Dorośli mogą wspierać ten proces poprzez nieustanne przypominanie, że błędy są wspaniałą okazją do nauki. Doświadczając porażek, dziecko samo „kombinuje”, jak rozwiązać podobne problemy w przyszłości. Staje się wytrzymałe i łatwiej radzi sobie ze wzlotami i upadkami w życiu. Najwięcej korzyści dzieci odnoszą wtedy, kiedy myślą o sobie pozytywnie, mając wkład w życie rodziny, szkoły i społeczności. Kluczem jest poczucie przynależności i znaczenia.
Jeden z moich ulubionych rysunków z serii Fistaszki przedstawia Lucy, która pyta Linusa:
– Jak było dziś w szkole?
– Nie byłem. To znaczy byłem. Otworzyłem drzwi i zapytałem, czy ktoś mnie potrzebuje. Ponieważ nikt nie odpowiedział, poszedłem do domu.
Dzieci potrzebują poczucia, że są potrzebne.
Mocne poczucie własnej wartości oraz umiejętność radzenia sobie ze złudną naturą samooceny wspierane są przez siedem ważnych przekonań i umiejętności, omówionych w rozdziale pierwszym. Pierwszym krokiem do stworzenia atmosfery sprzyjającej ich nauce jest zjednywanie sobie dzieci, a nie pokonywanie ich.
Dziecko czuje się zachęcone, kiedy uważa, że rozumiesz jego punkt widzenia. Jeśli poczuje się zrozumiane, będzie bardziej skore wysłuchać cię i zastanowić się nad rozwiązaniem problemu. Pamiętaj – jeśli ty wysłuchasz dziecko, ono chętniej wysłucha ciebie. Cztery kroki do współpracy to świetny sposób na stworzenie atmosfery, w której dzieci są gotowe słuchać i współpracować.
Ta technika działa tylko i wyłącznie w atmosferze przyjaźni, troski i szacunku. Świadoma decyzja, by zjednać sobie współpracę dziecka, przełoży się na pozytywne uczucia rodzica i ułatwi przejście dwóch pierwszych kroków. Dzięki temu w kroku trzecim dziecko będzie gotowe wysłuchać dorosłego (nawet jeśli wcześniej wiele razy mówił on bez skutku). W kroku czwartym zrozumiane i wysłuchane dziecko będzie gotowe, by połączyć siły z rodzicem i znaleźć rozwiązanie.
A oto, jak tę technikę wykorzystała pani Martinez. Pewnego dnia jej córka Linda wróciła ze szkoły zła na nauczyciela, który skrzyczał ją przy całej klasie. Wziąwszy się pod boki, pani Martinez spytała oskarżycielskim tonem:
– Co zmalowałaś?
– Nic – odpowiedziała Linda ze złością i spuściła głowę.
– Moja droga, nauczyciele nie krzyczą na uczniów bez powodu. Co takiego zrobiłaś?
Linda rzuciła się na kanapę i z zaciętym wyrazem twarzy wpatrywała się w milczeniu w matkę, która tym samym oskarżycielskim tonem kontynuowała:
– Co zamierzasz zrobić z tą sytuacją?
– Nic – wyburczała Linda.
W tym właśnie momencie pani Martinez przypomniała sobie o czterech krokach do współpracy. Wzięła głęboki oddech, zmieniła podejście i po przyjacielsku powiedziała:
– Przypuszczam, że musiałaś czuć się zawstydzona, kiedy wydarł się na ciebie przy wszystkich. (Krok pierwszy – wyraź zrozumienie).
Linda spojrzała na matkę z podejrzliwym zainteresowaniem. Pani Martinez kontynuowała:
– Pamiętam, jak w czwartej klasie przydarzyła mi się podobna sytuacja. Podczas testu z matematyki wstałam, by zatemperować ołówek. Nauczyciel zaczął na mnie krzyczeć przy całej klasie. Zezłościłam się na niego i było mi strasznie głupio. (Krok drugi – okaż empatię, nie wyrażając aprobaty dla zachowania, i podziel się podobnym doświadczeniem).
Linda była już wyraźnie zaciekawiona.
– Naprawdę? – spytała. – Ja poprosiłam o pożyczenie ołówka. Uważam, że to nie w porządku, że nakrzyczał na mnie za coś takiego.
Pani Martinez odpowiedziała:
– Naprawdę rozumiem, jak się musiałaś czuć. Czy przychodzi ci do głowy, jak mogłabyś zapobiec tego rodzaju zawstydzającym sytuacjom w przyszłości? (Krok czwarty – zaproś dziecko do poszukania rozwiązań. Krok trzeci w tym przypadku nie był konieczny).
– Pewnie mogłabym nosić do szkoły więcej niż jeden ołówek. Wtedy nie musiałabym go pożyczać – odparła Linda.
– To świetny pomysł – skonkludowała jej mama.
Pani Martinez chciała między innymi pomóc Lindzie zachowywać się tak, by nie powodować złości i niezadowolenia nauczyciela. Kiedy za pierwszym razem spytała córkę, jak mogłaby sama rozwiązać ten problem, wrogość Lindy uniemożliwiła im jakąkolwiek współpracę. Wsparcie, którego pani Martinez udzieliła Lindzie, wykorzystując cztery kroki do współpracy, spowodowało, że wrogość przekształciła się w poczucie bliskości i zaufania, a Lindzie z łatwością przyszło zastanowienie się nad rozwiązaniem. Kiedy matce udało się zobaczyć sytuację oczami dziecka, córka zrezygnowała ze swojej postawy obronnej.
Pani Jones również wykorzystała cztery kroki do współpracy, kiedy dowiedziała się, że jej sześcioletni synek Jeff dopuścił się kradzieży. Na rozmowę bez świadków wybrała spokojną chwilę. Powiedziała Jeffowi, że wie, iż ukradł gumę do żucia z pobliskiego sklepu. (Zauważ – nie „wrobiła go”, pytając, czy zrobił coś złego, skoro wiedziała, że coś takiego się wydarzyło). Opowiedziała mu o tym, jak w piątej klasie ukradła gumkę do wycierania. Wiedziała, że nie powinna była tego robić, i czuła się z tego powodu strasznie winna. Zrozumiała, że gumka nie była tego warta. Na swoją obronę Jeff powiedział: „Ale przecież sklep ma dużo takich gum”. Pani Jones zaczęła rozmawiać