Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. Elena Favilli
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek - Elena Favilli страница 2
Kiedyś Ada wybrała się na bal. Poznała tam mrukliwego starego matematyka, który nazywał się Charles Babbage. Sama była genialną matematyczką i szybko się zaprzyjaźnili. Charles zaprosił Adę do siebie, żeby pokazać jej urządzenie, które wynalazł. Nazwał je maszyną różnicową. Przy pomocy tego urządzenia można było dodawać i odejmować. Nikt nie wymyślił wcześniej niczego podobnego.
Ada połknęła bakcyla.
– A gdybyśmy tak zbudowali maszynę do bardziej skomplikowanych obliczeń? – spytała. Z zapałem przystąpili do pracy. Urządzenie było wielkie i wymagało użycia olbrzymiego silnika parowego.
Adzie to nie wystarczyło.
– A gdyby ta maszyna umiała odtwarzać muzykę i wskazywać nie tylko liczby, ale też litery?
Mówiła o komputerze, dziesiątki lat przed wynalezieniem współczesnych urządzeń!
Tak oto Ada napisała pierwszy program komputerowy w historii.
„CZAS POKAŻE, ŻE MÓJ MÓZG
TO COŚ WIĘCEJ NIŻ ŚMIERTELNA TKANKA”.
– ADA LOVELACE
ILUSTRACJA:
ELISABETTA STOINICH
• ALEK WEK •
SUPERMODELKA
Była raz sobie dziewczyna o imieniu Alek. Każdego dnia, gdy wracała pieszo ze szkoły, zatrzymywała się przy mangowcu, żeby się posilić świeżymi owocami.
W jej domu nie było bieżącej wody ani prądu. Po wodę musiała chodzić do studni, ale jej rodzina wiodła szczęśliwe, choć proste życie.
Pewnego dnia wybuchła straszna wojna i życie dziewczyny zmieniło się całkowicie. Nad miastem zawyły syreny i cała rodzina Alek musiała uciekać.
Trwała pora deszczowa, rzeka wystąpiła z brzegów, a mosty znalazły się pod wodą. Alek nie umiała pływać i bała się, że utonie, ale mama pomogła jej przedostać się bezpiecznie na drugą stronę. Podczas tułaczki mama Alek wymieniała torebki soli na jedzenie i paszporty, ponieważ nie mieli pieniędzy. Szczęśliwie udało im się wydostać z ogarniętego wojną kraju i dotrzeć do Londynu.
Pewnego dnia zaczepił ją w parku łowca talentów ze słynnej agencji modelek. Alek tak bardzo mu się spodobała, że zapragnął ją zatrudnić. Jej mama w ogóle nie chciała o tym słyszeć, ale że agent nalegał, w końcu ustąpiła.
Oryginalna uroda, która wyróżniała Alek spośród innych modelek, wywołała sensację w świecie mody.
Alek chciałaby powiedzieć dziewczynom z całego świata: „Jesteś piękna. Masz prawo być inna, masz prawo być nieśmiała. Wcale nie musisz być taka jak wszyscy”.
„GDY PIĘKNO POCHODZI
Z WNĘTRZA, NIKT GO
NIE PODWAŻY”.
– ALEK WEK
ILUSTRACJA:
BIJOU KARMAN
• ALFONSINA STRADA •
KOLARKA
Była raz sobie dziewczyna, która pędziła na rowerze tak szybko, że aż się za nią kurzyło.
– Nie tak prędko, Alfonsino! – krzyczeli przerażeni rodzice.
Za późno – śmignęła i tyle ją widzieli.
Kiedy wychodziła za mąż, jej rodzina liczyła, że porzuci wariackie marzenia o kolarstwie. Nic z tego. W dniu ślubu mąż podarował jej nowiutki rower wyścigowy. Przeprowadzili się do Mediolanu i Alfonsina rozpoczęła wyczynowe treningi.
Była tak silna i szybka, że po kilku latach wystartowała w Giro d’Italia, jednym z najtrudniejszych wyścigów kolarskich świata. Wcześniej nie odważyła się na to żadna kobieta. „Na pewno jej się nie uda” – mówili wszyscy. Ale Alfonsiny już nie dało się zatrzymać.
Wyścig był długi i wyczerpujący i składał się z dwudziestu jeden całodniowych etapów po najbardziej stromych górskich drogach Europy. Z dziewięćdziesięciu zawodników tylko trzydziestu dojechało do mety, a wśród nich znalazła się Alfonsina. Powitano ją jak bohaterkę.
Rok później nie dopuszczono jej do startu. „Giro d’Italia jest dla mężczyzn” – oznajmili organizatorzy. Mylili się, sądząc, że to ją powstrzyma.
I tak wzięła udział w wyścigu i ustanowiła rekord prędkości, który pobito dopiero po 26 latach, chociaż jechała na ważącym 20 kilogramów rowerze bez przerzutek!
Na pewno uradowałaby ją wieść, że od tamtej pory wiele się zmieniło. Kolarstwo kobiece jest dziś szalenie popularne, a nawet stało się dyscypliną olimpijską.
„MOJEGO ROWERU
NIC NIE ZATRZYMA”.
– ALFONSINA STRADA
ILUSTRACJA:
CRISTINA PORTOLANO
• ALICIA ALONSO •
BALERINA
Prawie sto lat temu przyszła na świat dziewczynka, która została wybitną baleriną, choć była niewidoma.
Na imię miała Alicia.
Najpierw miała zdrowe oczy, wspaniale tańczyła i właśnie rozpoczynała wielką karierę, gdy zachorowała. Jej wzrok coraz bardziej się pogarszał. Całymi miesiącami musiała leżeć nieruchomo w łóżku, ale że nie mogła żyć bez baletu, tańczyła, jak umiała: „Tańczyłam w wyobraźni. Ociemniała, nieruchoma, przykuta do łóżka nauczyłam się roli Giselle”.
Pewnego dnia primabalerina słynnego nowojorskiego zespołu baletowego doznała tak poważnego urazu, że nie mogła wystąpić w spektaklu. Poproszono Alicię, by ją zastąpiła. Już wtedy niedowidziała, ale jak mogła odmówić? Okazało się, że to balet Giselle!
Gdy zaczęła tańczyć, publiczność z miejsca ją pokochała.
Tańczyła z ogromnym wdziękiem i bez wahania, choć ledwo widziała. Przyuczyła swoich partnerów scenicznych, by w porę stawali