Niszcz powiedziała. Piotr Rogoża

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Niszcz powiedziała - Piotr Rogoża страница 16

Niszcz powiedziała - Piotr Rogoża

Скачать книгу

się wykupić konto Premium, kosztuje mnie to trzy dyszki, które przelewam portalowi PayPalem. Nie potrafiłbym powiedzieć, właściwie po co. Chyba podpowiedziała mi to whisky z colą, którą sączę.

      Mija parę chwil i mój profil jest już aktywny, mogę grasować po Sympatii do woli. Od razu przechodzę do wyszukiwarki. Wybieram kolejne kryteria – wiek 27 lat, 168–172 centymetrów wzrostu, szczupła budowa ciała, oczy szare, włosny czarne. Wyszukiwarka wypluwa ponad sześćdziesiąt profili. Przeglądam je uważnie jeden po drugim, widzę niewiele różniące się od siebie twarze i podobne banalne opisy.

      Uśmiecham się. Właśnie znalazłem niszę na rynku: będę proponował użytkowniczkom Sympatii napisanie oryginalnych, ciekawie brzmiących tekstów, które wyróżnią ich profil. Pięć dych od sztuki, zwrot kasy, jeśli w ciągu tygodnia nie umówią się dzięki nim na randkę. Jesteś nieciekawą osobą, nie masz o sobie nic do powiedzenia? Nie martw się, doświadczony copywriter tak dobierze słowa, że przedstawisz się przyszłemu mężowi jako tajemniczna, intrygująca kobieta!

      Dolewam sobie whisky, moczę usta i omal się nie krztuszę.

      Jest, jest Ewelina. Tutaj jako jemcukierkinakolacje. Od razu rozpoznaję zdjęcie profilowe, przez długi czas miała je ustawione na Facebooku.

      Nie jestem już białą kartką, mam swoją historię, którą staram się zrozumieć i wyciągnąć z niej wnioski. Wierzę, że najlepsze wciąż przede mną. Może właśnie z tobą?

      Rozglądam się po jej profilu. Wszystkie zdjęcia pamiętam z Facebooka i Instagrama. Nie mogę zobaczyć daty ostatniego logowania, a żeby je ukryć, trzeba zainwestować w pakiet Premium. Zapewne poszły na to moje pieniądze, bo przecież stale twierdziła, że jest kompletnie spłukana. Przyglądam się opisowi „wymarzonego partnera”.

      Napisz do mnie tylko, jeśli jesteś dojrzały, stabilny emocjonalnie i szukasz stałego związku.

      – Kurwa mać.

      Ewelinko, kochanie, pomyliłaś słowa, strasznie poplątałaś. Miałaś na myśli: „napisz do mnie, jeśli jesteś frajerem, który zechce oddać mi swój czas, emocje i pieniądze, żebym mogła się chwilę pobawić, zanim znajdę sobie innego”, prawda?

      Odstawiam szklankę, żeby za chwilę nie musieć wyciągać z dłoni kawałków szkła.

      W pewien sposób wolałem wersję wydarzeń, w której Ewelina poznaje w nowej pracy przystojnego kolegę, a ten zawraca jej w głowie tak skutecznie, że po krótkiej walce z samą sobą ona decyduje się do niego odejść. Mimo wszystko brzmiało to lepiej niż decyzja o ucieczce do kogokolwiek, byle dalej. Ciekawe, kiedy właściwie założyła ten profil, kiedy zaczęła chodzić na randki. Jak mogłem nic nie zauważyć?

      Piszę do niej wiadomość, walę w klawiaturę, jakby zrobiła mi coś złego.

      Cześć, podoba mi się Twój opis. Chyba spełniam wymogi, pogadamy? :)

      Wysyłam. Ciekawe, ile takich wiadomości otrzymywałaś, jemcukierkinakolacje. Ciekawe, na ile odpowiedziałaś, ile takich rozmów zaprowadziło cię do kawiarni, do restauracji, do łóżka.

      Wylogowuję się. No przecież. Czuję, że serce bije szybciej. Wpisuję w oknie logowania jej nick, w pole hasła – to, którym logowała się wtedy na Facebooku, uderzam w enter. „Błędny login i/lub hasło”. Wpisuję hasło, którym logowała się na swoim komputerze do Windowsa i na Gmaila. „Błędny login i/lub hasło”.

      Więcej haseł nie pamiętam, za żadne nie żałuję. Popijam whisky, dolewam do szklanki coli. Dawid zawsze się śmiał, że piję whisky jak dzieciak, mężczyźnie tak nie przystoi. Mam to gdzieś, lubię whisky z colą.

      Loguję się z powrotem na swoje konto. Chcę napisać Ewelinie, co tak naprawdę myślę o jej opisie, ale w porę dociera do mnie, że to zły pomysł – jeśli się szybko nie odnajdzie, w toku śledztwa policja na pewno zawita także na Sympatię i dokładnie przeanalizuje każdą podejrzaną wypowiedź. Bezmyślnie przyglądam się wiadomości, którą jej wysłałem. Ostatnie, czego potrzebuję, to kłopoty.

      Nagle pod szarym dymkiem z moją wypowiedzią pojawia się ikonka z zieloną parafką.

      „Przeczytała Twoją ostatnią wypowiedź”.

      Po chwili przychodzi odpowiedź.

      Cześć. Czemu nie?

      Wstaję od komputera. Serce wali mi w niezdrowym rytmie. Patrzę na zegarek – dochodzi dwudziesta druga. Zamykam oczy. Patrzę znowu – nadal dochodzi dwudziesta druga. Nie śnię.

      Czuję, że kręci mi się w głowie. Otwieram okno, wciągam w płuca zimne powietrze, aż boli. Warszawę spowija całun mgły zmieszanej ze smogiem, światła są miękkie, nawet dźwięki jakieś przytłumione. Idealna noc na rozmowę z duchami.

      Siadam z powrotem. Zastanawiam się przez chwilę, dochodzę do wniosku, że muszę zaryzykować.

      Głupio to zabrzmi, ale trochę jesteś na zdjęciach podobna do tej dziewczyny, która teraz zaginęła :)

      Upijam kolejny łyk drinka.

      „Przeczytała Twoją ostatnią wypowiedź”.

      Mija minuta. Odpowiedź się nie pojawia.

      To taki żart był tylko! :)

      Żadna odpowiedź nie pojawia się też po pięciu minutach, ani po dziesięciu.

      Nie pojawi się nigdy.

      17

      Whisky mówi: ktoś tu brzydko z kimś pogrywa, Szymonku.

      Trochę się już gubię wśród otwartych zakładek w przeglądarce. Trochę się już gubię w tym wszystkim. Ewelina wciąż patrzy na mnie ze zdjęcia profilowego na Sympatii, zjawa w formacie jpg. W okienku czata wciąż widzę jej wypowiedź. Zrobiłem zrzut ekranu, zapisałem na pulpicie, ale zaraz skasowałem.

      Zastanawiam się, czy nie odezwać się do Gośki, widzę, że jeszcze nie śpi, jest dostępna na Messengerze. Nawet otwieram okienko rozmowy, ale zaraz rezygnuję. Niby co miałbym napisać? Nic się nie martw, młoda, Ewelina ma się dobrze, siedzi sobie na Sympatii i łowi fagasów? Przez bardzo krótką chwilę czuję absolutną pewność, że to nie ona odpisała na moją wiadomość. Przez bardzo krótką chwilę czuję wątpliwość, czy ona w ogóle kiedykolwiek istniała.

      Whisky mówi: Szymonku, może lepiej włącz sobie jakąś grę.

      Sprawdzam, czy nie odblokowała mnie na Facebooku. A skąd, nie mogę wyświetlić jej profilu, nie widzę jej komentarzy pod postami znajomych, lajków. Na Facebooku przestała istnieć. Nigdy nie publikowaliśmy wspólnych zdjęć. Jedyne miejsce, w którym pozostaje obecna, to historia rozmów na Messengerze. Zapis naszej znajomości, wielka księga kłamstw i oszustw.

      Wszystko zaczęło się od jej: Cześć, przepraszam, że zawracam Ci głowę, a kończy na moim: Naprawdę nie musisz być

Скачать книгу