Pragnienie. Ю Несбё

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pragnienie - Ю Несбё страница 4

Pragnienie - Ю Несбё Harry Hole

Скачать книгу

które coś mu podsuwały. Czarny skórzany pasek. Z pętlą na końcu.

      Osoba zrobiła krok do przodu, a Geir odruchowo się cofnął.

      – Wiesz, jaka jest jedyna rzecz bardziej obrzydliwa niż ty? – szepnął głos w ciemności, a dłonie naprężyły pasek.

      Geir przełknął ślinę.

      – Ten kundel – ciągnął głos. – Ten zasrany kundel, przy którym obiecywałeś robić wszystko, co będzie trzeba. Który sra na podłogę w kuchni, bo nikt nie ma siły z nim wychodzić.

      Geir chrząknął.

      – Ależ Kari…

      – Wyjdźcie stąd, ty i on. I nie waż się mnie dotknąć, kiedy będziesz się kładł.

      Geir wziął od niej smycz z obrożą. Kiedy trzasnęła drzwiami, dalej siedział po ciemku i mrugał.

      Dziewięć, pomyślał. Dwóch mężczyzn i jedna kobieta, jedno zabójstwo. Szansa na to, że kobieta będzie ofiarą, jest jak jeden do dziewięciu, nie do ośmiu.

* * *

      Mehmet powoli prowadził stare bmw przez ulice centrum, kierując się w stronę Kjelsås, ku willom, widokowi na fiord i świeższemu powietrzu. Skręcił we własną cichą, uśpioną ulicę. Odkrył stojące obok domu przed garażem czarne audi R8. Zwolnił. Przez moment rozważał, czy nie dodać gazu i nie jechać dalej. Wiedział jednak, że to oznaczałoby tylko odroczenie. Z drugiej strony właśnie tego potrzebował. Odroczenia. Ale Banks i tak go znajdzie, więc może to mimo wszystko właściwy moment. Ciemno i cicho, żadnych świadków. Mehmet zaparkował przy krawężniku. Otworzył schowek na rękawiczki. Spojrzał na to, co umieścił tam już kilka dni temu, właśnie z myślą, że dojdzie do takiej sytuacji. Wsunął to coś do kieszeni kurtki i wziął głębszy oddech. Potem wysiadł z samochodu i ruszył w stronę domu.

      Drzwiczki audi się otworzyły i Danial Banks stanął przed autem. Kiedy Mehmet poznał go w restauracji Pearl of India, domyślił się, że pakistańskie imię i angielskie nazwisko są prawdopodobnie równie fałszywe jak jego podpis na tak zwanym dokumencie, na którym obaj złożyli autografy. Ale gotówka w aktówce podsuniętej mu na stole była prawdziwa.

      Żwir przed garażem zachrzęścił pod butami Mehmeta.

      – Ładny dom – odezwał się Danial Banks, opierając się o R8. Ręce skrzyżował na piersi. – Twój bank nie chciał go jako gwarancji?

      – Tylko wynajmuję – burknął Mehmet. – Suterenę.

      – Tym gorzej dla mnie – powiedział Banks. Był znacznie drobniejszy niż Mehmet, chociaż wcale na to nie wyglądało, kiedy stał, ściskając biceps opięty rękawem marynarki. – Bo to oznacza, że nie warto go podpalać, żebyś mógł dostać pieniądze z ubezpieczenia na spłatę długu, prawda?

      – Rzeczywiście, raczej nie warto.

      – Niedobrze i dla ciebie. Bo to z kolei oznacza, że muszę się uciec do bardziej przykrych metod. Chcesz wiedzieć, jakie to metody?

      – A nie chcesz się najpierw dowiedzieć, czy zapłacę?

      Banks pokręcił głową i wyciągnął coś z kieszeni.

      – Termin raty minął trzy dni temu, a mówiłem ci, że punktualność jest najważniejsza. Nie tylko ty, ale wszyscy moi pożyczkobiorcy muszą wiedzieć, że takie zachowanie nie będzie tolerowane. Dlatego muszę reagować bez wyjątku. – Podniósł rękę tak, by przedmiot znalazł się w świetle lampy.

      Mehmetowi zaparło dech.

      – Wiem, że to nie jest szczególnie oryginalne. – Banks, lekko przechylając głowę, spojrzał na trzymane w dłoni obcęgi. – Ale działa.

      – No ale…

      – Możesz sam wybrać palec. Większość decyduje się na mały u lewej ręki.

      Mehmet poczuł, że wzbiera w nim gniew. I że pierś uniosła mu się, kiedy napełnił płuca powietrzem.

      – Mam lepsze rozwiązanie, Banks.

      – Tak?

      – Wiem, że nie jest szczególnie oryginalne. – Mehmet włożył prawą rękę do kieszeni kurtki, wyjął i podsunął Banksowi. – Ale działa.

      Banks patrzył na niego zaskoczony. W końcu powoli skinął głową.

      – Masz rację – przyznał, chwycił podsunięty mu przez Mehmeta plik banknotów, ściągnął gumkę.

      – Rata z odsetkami, co do korony – wyjaśnił Mehmet. – Ale bardzo proszę, przelicz sobie.

      Piknięcie.

      Match na Tinderze.

      Triumfalny dźwięk wydobywający się z twojego telefonu, kiedy ktoś, kogo już przesunęłaś na prawo, również przerzuca na prawo twoje zdjęcie.

      Elise zawirowało w głowie. Jej serce puściło się galopem.

      Wiedziała, że to znany skutek sygnału skojarzenia pary na Tinderze: zwiększona w wyniku podniecenia częstotliwość rytmu serca. Uwalniające się do krwi całe mnóstwo substancji szczęścia, od których można się uzależnić. Ale jej serce weszło w galop wcale nie z tego powodu.

      Przyspieszyło, ponieważ to piknięcie nie dobiegło z jej telefonu.

      Ale rozległo się w tym samym momencie, w którym przesunęła zdjęcie na prawo. Zdjęcie osoby znajdującej się według Tindera w odległości mniejszej niż kilometr.

      Spojrzała na zamknięte drzwi do sypialni. Przełknęła ślinę.

      Odgłos musiał dobiec z któregoś z sąsiednich mieszkań. W budynku mieszkało wielu singli, potencjalnych użytkowników Tindera. A panowała teraz całkowita cisza, nawet piętro niżej, u dziewczyn, u których wcześniej, kiedy Elise wychodziła z domu, trwała impreza.

      Istnieje tylko jeden znany sposób na pozbycie się wyimaginowanych potworów. Sprawdzenie, czy naprawdę są.

      Elise wstała z kanapy i zrobiła cztery kroki w stronę drzwi do sypialni.

      Zawahała się. Przypomniało jej się kilka spraw gwałtów, z którymi miała do czynienia w pracy.

      Wreszcie zebrała się na odwagę i otworzyła.

      Zatrzymała się w progu, nie mogąc złapać powietrza. Bo w sypialni go nie było. W każdym razie nie było powietrza, którym mogłaby oddychać.

      Świeciła się lampka nad łóżkiem, a pierwszą rzeczą, jaką zobaczyła Elise, były podeszwy kowbojskich butów wystających za łóżko. Dżinsy i dwie długie nogi, skrzyżowane w kostkach. Mężczyzna, który tam leżał, wyglądał tak jak na zdjęciu,

Скачать книгу