Głosy z zaświatów. Remigiusz Mróz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Głosy z zaświatów - Remigiusz Mróz страница 12

Głosy z zaświatów - Remigiusz Mróz Mroczna strona

Скачать книгу

pana tamtej nocy w motelu – uciął prokurator.

      – Nie mnie, ale samochód. Ile razy będziemy to przerabiać?

      Anton położył rękę na oparciu krzesła Seweryna. Przechylił się lekko na bok, a potem nachylił nad rozmówcą.

      – Nie – rzucił. – Widziano pana. W dodatku jedna z klientek nagrywała komórką filmik, na którym się pan znalazł.

      Dopiero teraz Burza zrozumiała, jaką wiadomość Korolew musiał przed momentem dostać. Najwyraźniej funkcjonariusze wysłani do przepytania stałych bywalców Przystani dotarli do nowych ustaleń.

      Ustaleń, które zupełnie pogrążały Zaorskiego.

      – Godzina wykonania tego nagrania odpowiada czasowi, w którym ofiara była tam widziana – odezwał się Anton. – Pojawia się pan jakieś pół godziny przed nią.

      Zaorski się nie odzywał, ale wyraźnie się spiął.

      – Może mi to pan wyjaśnić? – spytał Korolew. – Bo o ile nie ma pan brata bliźniaka, to ewidentnie pan.

      Seweryn znów bezgłośnie szukał wsparcia u Kai. Tym razem w jego wzroku zobaczyła nie tylko prośbę o pomoc, ale także desperację.

      – Więc? – dodał oskarżyciel. – Dlaczego pan kłamie?

      5

      Na tym etapie było już absolutnie niemożliwe, by Seweryn znalazł drogę ucieczki. Owszem, wiedział o tym, że monitoring był niesprawny – i tylko dlatego zagrał tą kartą, idąc w zaparte. Nie miał jednak pojęcia, że ktoś z bywalców kręcił filmik.

      Kurwa mać.

      Upewniał się przecież. Wydawało mu się, że był odpowiednio czujny i wyłapałby, gdyby ktoś skierował na niego obiektyw komórki.

      Widziałby. Musiałby widzieć.

      Może w takim razie Korolew blefował? Właściwie byłaby to dość dobra taktyka, w tym momencie być może jedyna, która mogła przynieść jakiekolwiek odpowiedzi.

      Zaorski wbijał wzrok w oczy Burzy, starając się stwierdzić, czy wie o nagraniu. Sprawiała wrażenie nie mniej zaskoczonej od niego.

      – Nie kłamię – odezwał się w końcu Seweryn. – I nie ma żadnego nagrania, bo zwyczajnie mnie tam nie było.

      Anton uśmiechnął się i wrócił na swoje miejsce. Tym razem usiadł jednak bokiem do stołu i założył nogę na nogę.

      – Żaden blef nie sprawi, że przyznam się do czegoś, czego nie zrobiłem – dodał Zaorski. – A zapewniam, że tamtą noc spędziłem w domu. Wyszedłem dopiero, kiedy skontaktowała się ze mną aspirant Burzyńska, żebym pomógł w oględzinach.

      Uśmiech zdawał się zastygnąć na twarzy prokuratora, a jego postawa jasno informowała, że to on jest górą.

      Może jednak nie blefował? Może ktoś rzeczywiście uchwycił Seweryna tamtej nocy w Przystani?

      Jeśli tak, nie wywinie się z tego. Tyle w zupełności wystarczy, żeby prosto z pokoju przesłuchań trafił do celi. Postanowienie o tymczasowym aresztowaniu będzie tylko formalnością.

      Samo w sobie go to nie martwiło, przetrwał już w gorszym miejscu. Sen z powiek spędzała mu jednak świadomość tego, co w takiej sytuacji stałoby się z dziewczynkami. Nie miał ich z kim zostawić, trafiłyby pod opiekę państwa. A to nigdy nie kończyło się niczym dobrym.

      – Zamiast próbować mnie urobić, mógłby się pan zająć tym, kto, kiedy i w jakim towarzystwie widział tę dziewczynkę – podjął Zaorski. – Musiała przecież z kimś tam być, prawda?

      Wciąż zero odpowiedzi.

      – Ktoś ją przyprowadził, ktoś wyprowadził.

      – Pan?

      – Nie, nie ja, do kurwy nędzy – syknął Seweryn. – Mówię przecież, że mnie tam nie było.

      – Na nagraniu to ewidentnie pan – odparł spokojnie Korolew. – Nietrudno pana rozpoznać. Czapka z daszkiem, skórzana kurtka, T-shirt z jakimś kołem zębatym.

      Miał go wtedy na sobie, ale to także o niczym nie świadczyło. Anton mógł wiedzieć, jaką koszulkę Zaorski nosił kilka godzin później, i założyć, że jej nie zmieniał. Niewielkie ryzyko.

      – Kim jest ta dziewczynka? – odezwał się prokurator.

      – Nie wiem.

      – Co pan z nią robił w tamtym motelu?

      – Nie było mnie tam.

      – I w jaki sposób pozbawił ją pan…

      – Zaraz pana czegoś pozbawię – uciął Zaorski i odsunął nieco krzesło, jakby miał zamiar opuścić pomieszczenie.

      W tej chwili dla całej trójki było już jasne, że to nie wchodzi w grę. Kaja przesunęła się kawałek w kierunku drzwi, jakby chciała to podkreślić. Z jej twarzy wciąż nie dawało się niczego wyczytać.

      – Modus operandi sprawcy był dość zastanawiający – odezwał się prokurator. – Zabił tak, by nie wyglądało to na zabójstwo, i nie zostawił żadnych śladów. Robota kogoś, kto dobrze zna się na rzeczy.

      Seweryn nie miał zamiaru odpowiadać na te śledcze zaczepki.

      – Postawił pan ciekawą tezę o uduszeniu pozycyjnym – dodał Korolew. – To właśnie w ten sposób pan ją zabił?

      Zaorski w końcu podniósł się z krzesła. Miał tego dosyć.

      – Proszę siadać.

      – Proszę pocałować mnie w dupę.

      Napięcie w pokoju stało się tak gęste, że zdawało się wszystkich unieruchomić. Stan zawieszenia trwał aż do momentu, kiedy Korolew powoli wstał. Przez moment on i Seweryn przypominali zawodników czekających na rozpoczęcie walki po przeciwnych stronach ringu.

      – Sporo pan zaryzykował – odezwał się w końcu Anton. – Stawiając na to, że blefowałem.

      – Nic nie ryzykowałem, bo mnie tam nie było.

      Korolew cofnął się niemal niezauważalnie, ale tyle wystarczyło, by Zaorski nieco odetchnął. Nawet tak nieznaczny ruch sugerował, że cała ta gadanina z nagraniem była tylko podpuchą, na którą miał się złapać.

      Dzięki Bogu. Ani prokurator, ani Kaja nie mieli pojęcia, jaka jest prawda. W przeciwnym wypadku żadne z nich z pewnością tak łatwo by nie odpuściło.

      – Oddałem wam zresztą dobrowolnie mój telefon – dodał Seweryn. – Możecie sprawdzić jego lokalizację zeszłej nocy.

      – Mógł

Скачать книгу