Głosy z zaświatów. Remigiusz Mróz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Głosy z zaświatów - Remigiusz Mróz страница 13

Głosy z zaświatów - Remigiusz Mróz Mroczna strona

Скачать книгу

mnie tutaj – syknął Seweryn i ruszył w stronę drzwi. – I jeśli to jest dla pana jakaś rozgrywka, to musiał pan już zrozumieć, że przegrał tę turę. Z tej okazji żegnam.

      – Wolałbym jednak, by pan został.

      – To proszę mnie aresztować.

      Przypuszczał, że mężczyzna podejmie kolejną próbę zatrzymania go, ale prokurator się nie odezwał. Dopiero kiedy Zaorski złapał za klamkę, usłyszał głos Korolewa.

      – Mam twarde dowody.

      Seweryn obejrzał się przez ramię w momencie, kiedy Anton kładł na stole swój telefon.

      – Zagrał pan va banque, ale ja nie blefowałem z nagraniem – oznajmił.

      Burzyńska spojrzała na Zaorskiego, po czym oboje szybko podeszli do stołu i nachylili się nad komórką. Prokurator wyświetlił już nagranie, które musiał dostać niedawno od funkcjonariuszy.

      Było wykonane w HD i mimo niedostatecznego oświetlenia w Przystani dość wyraźnie było widać mężczyznę przechodzącego za stolikiem. Nawet gdyby nie czapka, koszulka i kurtka, bez trudu dałoby się rozpoznać Zaorskiego.

      Burza natychmiast się cofnęła, a Seweryn poczuł, że robi mu się gorąco. Wpadł w najgorszy możliwy sposób.

      – Wróci pan na miejsce?

      Zaorski zaklął w duchu. Wydawało mu się, że dość dobrze potrafił rozgrywać przeciwników w pokera. Tym razem jednak upatrywał blefu tam, gdzie powinien widzieć jedynie dobre karty.

      Nie było sensu iść w zaparte. Być może istniały techniczne możliwości, by spreparować tego typu nagranie, ale nie w takiej jakości. I z pewnością nie w tak krótkim czasie.

      Z powrotem usiadł naprzeciwko prokuratora. Starał się unikać wzroku Burzyńskiej, ale patrzyła na niego tak intensywnie, że w końcu musiał na nią zerknąć. Zdawała się znacznie bardziej rozsierdzona od Korolewa.

      – To pan jest na tym nagraniu? – spytał prokurator.

      – Tak.

      – A więc był pan w Przystani.

      Seweryn potwierdził lekkim skinieniem głowy, zastanawiając się, co powinien robić dalej. Szybko zrozumiał, że istnieje tylko jeden sposób, by wyjść obronną ręką. Nie był najlepszy i z pewnością wymagał pewnej ekwilibrystyki, ale innego wyjścia nie było.

      – Dlaczego pan kłamał? – spytał Anton.

      Zaorski popatrzył najpierw na rozmówcę, a potem na Burzę. Miał nadzieję, że to podsunie prokuratorowi najbardziej oczywiste z wytłumaczeń. Odczekał chwilę, zanim udzielił odpowiedzi.

      – Moje córki były u koleżanki na noc – mruknął.

      – I co w związku z tym?

      Tym razem Seweryn starał się posłać prokuratorowi porozumiewawcze spojrzenie.

      – Moglibyśmy dokończyć tę rozmowę w cztery oczy? – spytał.

      – Myślę, że starsza aspirant słyszała już bardziej gorszące rzeczy.

      – Ale niekoniecznie z moich ust.

      Anton obejrzał się na Kaję, ta jednak wyraźnie nie miała zamiaru nigdzie się ruszać. Zaorski w końcu ściągnął czapkę i położył ją na stole. Potem głęboko westchnął, jakby przyszło mu mówić o rzeczach, których nigdy nie zamierzał poruszać.

      – Wie pan, jaką mam opinię w mieście – podjął. – To raczej wyklucza jakiekolwiek… kontakty z płcią przeciwną. A nazwa Kurewskiej Przystani nie powstała przypadkiem.

      – Więc korzystał pan z usług natury seksualnej?

      – Zgadza się.

      – Ktoś może to potwierdzić?

      Seweryn zaśmiał się cicho.

      – Pewnie. Tamtejszy alfons i jego pracownice chętnie wyznają organom ścigania, że dochodzi tam do sutenerstwa – rzucił. – Ile za to grozi? Trzy lata?

      – Pięć.

      – Tym chętniej z panem pogadają.

      Korolew doskonale zdawał sobie sprawę, że sutener niczego mu nie powie, a dziewczyny zaczną cokolwiek zdradzać dopiero, kiedy będzie im się to opłacało – lub kiedy nie będą miały innego wyjścia.

      – Mam uwierzyć, że nie wspomniał pan o tym ze wstydu? – odezwał się Korolew.

      – Tak.

      – Ma pan chyba świadomość, jak to brzmi.

      – Cóż… niektóre rzeczy brzmią dziwnie, kiedy wypowiada się je na głos. To chyba jedna z nich.

      Takie wytłumaczenie nie wystarczyłoby nawet, gdyby siedzący naprzeciwko mężczyzna był jego sojusznikiem. W tej sytuacji Seweryn nawet nie zbliżył się do przekonania go.

      – Zmierzam do tego, że nie wygląda mi pan na świętoszka – odezwał się Korolew. – Ani na kogoś, kto uznawałby korzystanie z usług prostytutek za ujmę.

      Zaorski podrapał się po karku.

      – Co do zasady nie mam z tym problemu – rzucił. – Ale musi pan zrozumieć sytuację.

      – Jaką sytuację?

      – Pyta mnie pan o to wszystko, kiedy w pokoju znajduje się kobieta, którą kocham.

      Oczy Zaorskiego nawet nie drgnęły. Wbijał wzrok prosto w prokuratora, starając się wmówić sobie, że są tutaj sami. Mimo to kątem oka zobaczył, że Burza niespokojnie się poruszyła.

      Przez moment trwało niewygodne milczenie.

      – To nie była jednorazowa wizyta – dodał niechętnie Seweryn. – Korzystam właściwie za każdym razem, kiedy córki śpią u koleżanki, a czasem… czasem po przyjściu opiekunki jadę do Przystani.

      Potarł czoło i odchrząknął. Wiele oddałby za to, żeby Korolew dał wiarę jego słowom i już teraz go stąd wypuścił.

      – Monitoringu wprawdzie nie ma i personel nic panu nie powie, ale… cóż, może ktoś poświadczy, że jestem stałym bywalcem.

      Anton obrócił się w kierunku Kai, jakby mogła potwierdzić lub zaprzeczyć. Seweryn skorzystał z okazji i rzucił jej krótkie spojrzenie, utwierdzając się w przekonaniu, że jego wcześniejsza deklaracja wprawiła ją w porządną konsternację.

      Musiała zastanawiać się, czy to prawda, czy może dość wygodna wymówka.

      – A więc owszem, byłem tam ostatniej nocy. I nie tylko wtedy – dorzucił Zaorski. – Robi to ze mnie

Скачать книгу