Urwane ślady. Janusz Szostak
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Urwane ślady - Janusz Szostak страница 6
– Zauważyłem, że nie okazywał żadnych emocji, zachowywał się służbowo – zeznał Ryszard T., pracownik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego.
Wróćmy do tragicznej listopadowej nocy. Wiadomo, że z niedzieli na poniedziałek Adam Z. kontaktował się z chłopakiem Ewy. Chciał, aby po nią przyjechał. Ten z nieznanych przyczyn tego nie zrobił. Gdyby przyjechał, dziewczyna zapewne żyłaby do dziś. Rano wstał i jakby nigdy nic poszedł po prostu na służbę.
– Nie pojechał po Ewę, bo szedł na rano do pracy. Miała przyjechać do domu taksówką. Myślał, że poszła do koleżanki spać – tłumaczy go Piotr Tylman.
– Dziwi mnie, dlaczego chłopak Ewy powiedział jej bratu, że dzwoniła do niego, że wróci taksówką. Skoro jej telefon był już od godziny 23.50 nieaktywny i do nikogo nie dzwoniła. Później, dopiero razem z Adamem Z., zadzwonili do niego, ale Adam O. prawdopodobnie nie odebrał – zastanawia się znajoma Ewy i dodaje: – Ponadto zaraz po zaginięciu Ewy Piotr Tylman pisał, że nie mają z jej chłopakiem swoich numerów telefonów. A po tym, jak Ewa nie zjawiła się w pracy, Adam O. rzekomo napisał esemesa do Piotra. Kto tu mówi prawdę?
W nocy Adam Z. pomylił się i raz zadzwonił pod inny numer niż do chłopaka Ewy. Odebrał mężczyzna z Bydgoszczy:
– „Słuchaj, przyjedź po Ewę na Wierzbową”, tak mnie prosił – zeznał mieszkaniec Bydgoszczy.
– Związek Adama O. i Ewy Tylman trudno zaliczyć do idealnych. Ona lubiła towarzystwo, zabawę, imprezy, na które zawsze chodziła bez niego. On był zamkniętym w sobie domatorem. Pasjonowały go gry komputerowe, i w ten świat uciekał. Jednak Ewa miała słabość do mundurowych i pewnie dlatego związała się z Adamem O. – twierdzi jej znajoma. – Ona była jego pierwszą miłością, nie miał doświadczenia z kobietami. Ale on nie był dla niej pierwszy. I to sprawiało, że był o nią bardzo zazdrosny. Dochodziło ponoć do tego, że znęcał się nad nią psychicznie, a nie wiem, czy także nie fizycznie. Prawdopodobnie podejrzewał, że go zdradza.
Czy zazdrość to wystarczający powód do zbrodni?
Ewa przyjaźniła się z Dawidem G. – funkcjonariuszem policji z Poznania. Znali się od dawna, jeszcze z Konina. Mieli wspólnych znajomych, z którymi spędzali czas. Łączyło ich coś więcej niż koleżeństwo, o czym wiedział Adam O. Był o Dawida zazdrosny, zabronił Ewie jakichkolwiek kontaktów z nim, nawet telefonicznych. Czy Ewa posłuchała swojego chłopaka? Wiele wskazuje na to, że jednak nadal spotykała się z policjantem.
– To podobno z jego powodu Ewa przeprowadziła się z Konina do Poznania – twierdzi Sylwia, znajoma Ewy. – Adam wiedział o nim i nie chciał przeprowadzki, ale Ewa mu obiecała, że nie będzie się spotykać z Dawidem. Słyszałam jednak, że było inaczej. Dawid twierdził, że to tylko luźna znajomość, gdyż nie chciał się z nią wiązać na stałe. Ale przez cały czas mieli do siebie słabość.
Po zaginięciu Ewy Dawid G. wziął nawet udział w jednej z konferencji prasowych z ramienia policji! Oczywiście nie mówił o swoich relacjach z zaginioną. To, co działo się wokół niego po zaginięciu Ewy, zaskakuje. Dawid G. poszedł bowiem na kilkumiesięczne zwolnienie lekarskie. Twierdził, że musiał odpocząć. Wydawać by się mogło, że od odpoczynku jest urlop, a nie zwolnienie lekarskie. To jednak drobiazg.
Zastanawia natomiast, że w pierwszych dniach śledztwa pozwolono mu, by sam zdecydował, które rozmowy z telefonu oraz komunikatorów z zaginioną Ewą Tylman ma przekazać policji. Czy każdemu „bliskiemu” świadkowi pozwala się na wybranie dowodów do sprawy? Czy tylko policjanci mają taki przywilej? Dlaczego nie zabezpieczono telefonu Dawida G.? – to pytania do prokuratury.
Jak ustaliłem, Dawid G. twierdził, że ostatni raz widział Ewę około miesiąca przed jej zaginięciem. Dowiedział się o tej sprawie, gdy 23 listopada zadzwoniła do niego znajoma, pytając z nadzieją w głosie:
– Powiedz, że Ewka jest u ciebie?
Nie zajmował się jednak prywatnie poszukiwaniem Ewy, gdyż ze względu na bliską znajomość z nią dostał taki zakaz od przełożonych.
Podczas procesu Adam O. zeznał, że od czterech lat tworzyli z Ewą parę, a od lutego 2015 roku zamieszkali razem w wynajętym mieszkaniu w Poznaniu. Nastąpiło to, gdy Adam dostał pracę w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jego zdaniem ich związek był bardzo udany.
Jednak z protokołów przesłuchania Adama O. wyłania się inny obraz wzajemnych relacji tej dwójki.
„Złapałem Ewę na tym, jak całowała się z obcym mężczyzną. Chciałem zerwać, ale Ewa obiecała, że to się już nigdy nie powtórzy. Przebaczyłem jej” – relacjonował w czasie przesłuchania w 2015 roku.
Z jego zeznań wynikało także, że w czasie jednej z alkoholowych imprez Ewa Tylman zamknęła się z policjantem Dawidem G. w toalecie na 30 minut. Jej chłopak wówczas się z nią pokłócił. Do podobnych scysji o Dawida G. dochodziło wielokrotnie.
– Dlaczego nie pojechał pan po moją córkę? Pytam jako ojciec. Gdyby pan pojechał, nie byłoby całej sprawy – drążył w sądzie Andrzej Tylman.
– Ewa była dorosłą osobą. Mogła wrócić taksówką – odpowiedział bez emocji Adam O.
– Wolał pan grać na komputerze, niż pojechać po dziewczynę? – ojciec Ewy nie krył oburzenia po wiadomości, że Adam O. w noc zaginięcia Ewy do późna w nocy grał online ze swoim kolegą.
Niestety, wersję o grze trudno zweryfikować, nie pozostawia bowiem zapisu czasu ani loginów do gry.
Ojciec Ewy Tylman dopytywał, dlaczego jego córka dzień wcześniej płakała podczas rozmowy telefonicznej z Adamem O. oraz z jakiego powodu nie chciała się przeprowadzić do służbowego mieszkania.
– To tajemnica służbowa – uciął Adam O., który kilka razy w ten sposób uchylał się od odpowiedzi na pytania adwokatów obu stron. Jednak stanowczo zaprzeczył, aby jego praca w służbach mogła mieć związek ze śmiercią dziewczyny.
Mężczyzna przyznał, że nie zgodził się na badanie wariografem zaproponowane przez ludzi Rutkowskiego. Tłumaczył, że zabronił mu tego szef.
Nie da się ukryć, że Adam O. nie ma alibi na noc, gdy zginęła jego dziewczyna. We wszystkich swoich zeznaniach podawał różne godziny. Jak się okazuje, grę zakończył o 2.30. Miał wystarczająco dużo czasu, by wyjechać po Ewę. Czy na pewno tego nie zrobił?
W aktach znajduje się kadr z monitoringu miejskiego ze zbiegu ulic Podgórnej i Wrocławskiej, spod centrum handlowego Kupiec Poznański. To ujęcie zostało zarejestrowane o godzinie 2.50’12, 23 listopada 2015 roku. Widać na nim oskarżonego Adama Z., który przemieszcza się, a obok na ławce siedzi Ewa Tylman. Jest lekko pochylona, jakby trzymała coś w ręku, prawdopodobnie telefon.
Podpiera łokieć na sportowej torbie, obok leży jej kopertówka, z którą była tego wieczoru na imprezie, zaś obok nóg spoczywa – naszym zdaniem – kolejna duża torba podróżna. Skąd Ewa Tylman ma przy sobie taki bagaż? Na pewno nie miała go podczas imprezy firmowej. Nie widać go również na innych zapisach z monitoringów. Dlaczego nikt nigdy o tym nie wspomniał? Czemu ten fakt przemilczano, a może nawet ukrywano? Być może torbę podróżną ktoś tej nocy jej przywiózł? Czy mógł być to Adam O.? Tego – do