Byłam dziewczyną mafii. Janusz Szostak
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Byłam dziewczyną mafii - Janusz Szostak страница 13
Od tego czasu Patryk niewiele odzywał się do Anny. Ona zaś zamierzała szybko znaleźć sobie jakiś mały pokoik i uciec od tego wykolejonego towarzystwa.
Następnego dnia w domu odbywała się impreza. Pojawiło się pół stacji telewizyjnej. Na moment zajrzał nawet gwiazdor konkurencji, który powszechnie znany jest ze słabości do znacznie młodszych partnerek i drogich samochodów. Nie zabawił jednak długo, zniknął po dziwnej rozmowie z jedną z kobiet z telewizji.
– Słuchaj, ta twoja córcia jest do ciebie podobna. Niestety – kobieta zaśmiała się, kładąc mu rękę na ramieniu.
– Nie wiem, o czym ty, kurwa, bredzisz. Weź, Aśka, nie pij tyle, bo ci się przewody hamulcowe zamykają.
– Oj, jaki ty jesteś kłamca. Kiedyś normalnie rozmawialiśmy, a teraz boisz się powiedzieć cokolwiek.
– Spoko. Bawcie się dobrze. Idę zobaczyć, czy nie ma mnie w bryce – gwiazdor odwrócił się na pięcie i wyszedł, jakby się czegoś obawiał.
Patryk zdradził Annie, że jego córka prawdopodobnie mieszka w Berlinie, ale celebryta konsekwentnie wypiera się, jakoby miał dzieci.
Impreza, mimo opuszczenia jej przez gwiazdora, rozkręcała się w najlepsze. Towarzystwo zaczęło się robić pijane i męczące. Anna wiele już widziała w swoim krótkim życiu, ale raził ją widok nachlanych dziennikarek próbujących nieudolnie dobrać się do rozporków swoich kolegów.
Tymczasem Monika wyginała się na stole w kuchni, oddając się uciechom z obecnym mężem znanej celebrytki, bliskiej krewnej jednego z najważniejszych polityków w Polsce.
– Ten facet, taki typowy loverboy, był wtedy z inną kobietą. Ale to nieważne – Anna opowiada o tym, co zaszło w kuchni. – Monika zdzierała z niego ubranie, próbując poradzić sobie z paskiem. Dalsza część przebiegła już standardowo. Szybki lodzik. Facet był kulturalny, wytarł pozostałości z jej twarzy i ubrania. Następnie podciągnął spodnie i powiedział: „Zawsze byłaś dziwką”. Monika chyba nawet tego nie słyszała, z odsłoniętymi cyckami skuliła się w kłębek na podłodze i tak spała do rana.
Na tej imprezie było dużo dobrego alkoholu, ale też i narkotyki za grube pieniądze. Rozprowadzali je diler z Łodzi oraz asystentka pewnego biznesmena z Częstochowy:
– Patryk powiedział mi, że jego była żona spała z niemal całą kadrą piłkarską Polski. Niejeden ponoć strzelił jej gola – śmieje się Anna. – Na tej imprezie też było swawolnie.
W każdym razie nad ranem w domu panował totalny bałagan. Tu i ówdzie rzygi, pety, pozostałości po skrętach, zaszczana toaleta i urwana deska, ktoś załatwił się do wanny, a w koszu zużyte gumki.
Anna rano już się pakowała, gdy usłyszała dobiegające z sypialni odgłosy kłótni Patryka z Moniką. Weszła akurat w momencie, gdy dziennikarz uderzył aktorkę w twarz, a ta zatoczyła się i upadła pod łóżko. Naga, zaćpana Monika nie była w stanie w ogóle rozmawiać. Jedynie coś bełkotała.
– Nie wiem, co tym razem wzięła, ale sama widzisz, że idzie na dno. Nawet gorzej – tłumaczył Patryk. – Gdy pozbyła się dziecka, odbiło jej totalnie i teraz ma schizy. Budzi mnie rano, że Arek chce ją zabić.
– Jaki Arek? – zapytała Anna.
– Kierowca od nas z firmy. Ona stoczyła się po tym, gdy pracowała w burdelach. Miała szansę na karierę, ale wolała iść do takiej pracy, licząc na kokosy. To je ma. Trzeba ją podnieść i coś z nią zrobić. Przynieś wodę z kuchni i tabletki, które leżą na stole – zarządził.
Anna miała dość tej całej sytuacji i mocno zdenerwowana poszła trochę się przespać. Patryk miał dzwonić po ekipę sprzątającą, ale tak zajął się Moniką, że nieprzytomną zmusił do stosunku.
To z kolei wywołało wściekłość Anny:
– Dostał krzesłem i przebiłam mu kciuk widelcem. Złapałam jeszcze ciężką figurkę Buddy i rzuciłam mu ją w głowę, co skończyło się rozcięciem łuku brwiowego. Potem oboje położyliśmy się do łóżka.
Anna i Patryk spali znużeni trudami całonocnej imprezy i porannej awantury, gdy ze snu wyrwało ich natarczywe pukanie:
– Kurwa, kogo niesie o tej porze! – złorzeczył Patryk. Mimo to leniwie złaził z kanapy, by otworzyć drzwi.
– Do mieszkania wszedł jakiś prawie łysy dziadyga o sylwetce, która kojarzyła mi się z gąsiorem na wino. Okulary, pomarszczona twarz i obciachowy sygnet na palcu. Pomyślałam sobie wtedy, że ten obleśny typ to jakiś kolega Patryka z telewizji.
Okazało się, że Anna była w dużym błędzie. Mężczyzna, widząc dziewczynę, podszedł do niej i pocałował w rękę, mówiąc:
– Stanisław jestem. Miło panią poznać. Cieszę się, że telewizja publiczna zyska taką ozdobę. Chciałbym, aby była pani zadowolona z nowej pracy – ślinił się do Anny, a jej robiło się wręcz niedobrze. Pomyślała o tych wszystkich dziewczynach, które Stanisław H. prawdopodobnie zwabiał takimi tekstami i oddawał w ręce swoich sadomasochistycznych kolegów. „Bo jemu to pewnie nic już nie stawało” – pomyślała adeptka dziennikarstwa telewizyjnego.
– Stanisław, odpuść. Siadasz czy wypadasz? Przyszedłeś po coś konkretnego? Bo niedobrze się czuję – Patrykowi wizyta Stanisława H. wyraźnie z jakichś względów nie była na rękę. Jednak gościa ta reakcja nie zraziła.
– Pamiętasz, Patryk, tę Izę z dużym biustem, która pracowała z tobą w zeszłym roku? Widzisz, bo wiem, że się spotykaliście i takie tam. A wiesz, kto jest teraz jej chłopakiem? Obyś nie musiał zbytnio się nad tym głowić.
– Możesz sobie pogadać. Co mnie ona obchodzi. Przecież to ty ją namówiłeś, by pracowała w firmie twojego klienta. Gdybyś nie był mi winny przysługi, to bym ci kazał spierdalać – Patryk zaczynał się irytować. Anna zrozumiała, że chłopakiem jego byłej dziewczyny jest obecnie jakiś diler gwiazd.
Słyszała już wcześniej od Patryka o Izie. Dziewczyna pracowała w firmie jednego z klientów Stanisława H. Przydzielono jej tam niezbyt skomplikowany zakres obowiązków. Podczas konferencji organizowanych przez pracodawcę miała pełnić funkcję zabawki seksualnej dla kadry kierowniczej i gości. W zamian za nieograniczoną dyspozycyjność i uległość dostawała duże pieniądze. Anna przy okazji historii Izy dowiedziała się, że szefowie niektórych warszawskich firm prosili Stanisława o znalezienie ładnych i potulnych dziewczyn, które mogłyby służyć jako niewolnice seksualne podczas wyjazdów, lecz nie tylko. Dziewczyny były poniewierane, bite, przypalane papierosami, oddawano na nie mocz. Taki los spotkał też byłą dziewczynę Patryka. Iza pewnego dnia przyszła do niego i poskarżyła się, że Stanisław sprzedał ją jakiemuś zwyrodnialcowi, którego koledzy gwałcą ją w pracy i po godzinach.
Stary alfons prawdopodobnie miał jakiegoś haka na Patryka, gdyż ten zaproponował byłej