Byłam dziewczyną mafii. Janusz Szostak

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Byłam dziewczyną mafii - Janusz Szostak страница 9

Byłam dziewczyną mafii - Janusz Szostak

Скачать книгу

wykładowcą na miejscowych uczelniach, z pewnym dorobkiem naukowym. W przeszłości uprawiał sport i nawet trafił do kadry Polski. Po skończeniu kariery został działaczem sportowym. Przy tym wszystkim zawsze publicznie podkreślał, że najbardziej w życiu ceni swoją rodzinę – „cudowną żonę i trzech wspaniałych synów”. Jak zaznaczał, jego hobby to praca w ogródku, tak przynajmniej napisał na swojej stronie internetowej.

      – Tak naprawdę jego hobby to było i pewnie jest uwodzenie nastolatek i kolekcjonowanie ich bielizny, o czym niedługo sama się przekonałam – Anna uzupełnia prezentację polityka, którego wkrótce miała poznać bardzo blisko.

      – Pracowałam jako hostessa na jakiejś imprezie, gdy ponownie podszedł do mnie i zagadał. Pamiętał mnie i tym razem był bardziej błyskotliwy. Ogromnie mnie zaskoczył, bo nie gadał o dupie Maryny, tylko o sztuce. To w sumie inteligentny facet, taki typ czarusia, co to potrafi bez problemu omotać dziewczynę. Trudno było mu nie ulec – Anna wydaje się pozostawać pod jego urokiem do dziś. – On potrafił upatrzyć sobie dziewczynę i polował na nią, aż ją zdobył. Tak samo było ze mną, wtedy jednak nie wiedziałam, że mam zostać jego trofeum.

      – Po kilkunastu minutach rozmowy na tematy niezobowiązujące zaproponował mi spotkanie w jego gabinecie w ciągu dnia. Odmówiłam. Znałam ludzi z urzędu. Nie chciałam, by zaczęli gadać. Zaprosił mnie zatem na kawę. Ale nie do knajpy, tylko do apartamentu swojego kolegi, znanego sportowca.

      – Idąc tam, pewnie wiedziałaś, na co się decydujesz? Czy może jednak liczyłaś na to, że ten stary dziad, jak go wcześniej nazwałaś, bez viagry nic nie zrobi? – pytam obcesowo Annę.

      – Nie wiem, co wówczas myślałam. Nastolatki bywają naiwne i wiele sobie obiecują po różnych, niekiedy dziwnych relacjach – Anna unika odpowiedzi wprost na moje pytanie. – W każdym razie w domu skłamałam, że idę pracować jako hostessa na jakąś imprezę firmową i wrócę późno.

      Tymczasem polityk w apartamencie kolegi przygotował romantyczną kolację przy świecach.

      – Był najlepszy catering, muzyczka i te sprawy – Anna nieco wyprzedza wydarzenia.

      Sławomir R. był szarmancki i starał się na wszelkie sposoby przekonać Annę, że jest dla niego wyjątkowo ważna i cenna.

      W pewnym momencie wypalił z nieukrywaną dumą w głosie:

      – To wino kupiłem specjalnie dla ciebie za osiem tysięcy złotych. Bo ty zasługujesz na najlepsze i najdroższe rzeczy. Otoczę cię miłością i dobrobytem – snuł cokolwiek pożałowania godną kwestię niczym z poradnika prowincjonalnego podrywacza. Annę jednak tym ujął. Poczuła się ważna, a może nawet kochana.

      – Wiedziałaś wtedy, jak wygląda wino za osiem tysięcy, pijałaś takie wcześniej? – pytam nieco złośliwie.

      – A skąd! On tak powiedział, a ja mu uwierzyłam.

      Jednak to nie wino miało być gwoździem programu tego wieczoru. Na nastolatkę czekały kolejne niespodzianki.

      – Po kolacji zaproponował, że zrobi mi masaż pleców, bo jest w tym bardzo dobry – kontynuuje Anna. – Odmówiłam, ale zgodziłam się, by pomasował mi stopy. Wówczas zaczął opowiadać o swojej żonie. Jakby go sumienie ruszyło. Ale natychmiast się ogarnął. Po chwili miał już inny pomysł. Szybko rozebrał się do majtek, a ja prawie chciałam wyjść. Tymczasem on zaczął robić pompki, żeby pokazać, jaki jest wysportowany i że niby nie chodzi mu o nic więcej.

      – Może teraz ty spróbujesz? Zobaczymy, kto będzie lepszy – zwrócił się do Anny, gdy skończył swoją serię.

      – Nawet zrobiłam te pompki, ale się zmęczyłam i wtedy on zaproponował, żeby odpocząć. Usiedliśmy na kanapie i paliliśmy jakieś zielsko. Po tym odpłynęłam. Pamiętam tylko, że byliśmy razem pod prysznicem, a potem on mnie masował i leżeliśmy w wielkim łóżku do białego rana.

      – Tylko tak sobie leżeliście? – dopytuję, nie wiem po co.

      – No nie tylko. Resztę sobie dośpiewaj sam. To był mój pierwszy facet – dodaje była Miss Nastolatek.

      – Musiałaś podawać mu viagrę?

      – No co ty! Miał megakondycję i nieograniczone potrzeby. Dla mnie to był szok, ale poczułam się wtedy jak prawdziwa kobieta. Miałam za sobą swój pierwszy raz, i to nie w jakiejś obskurnej kanciapie, lecz w eleganckim apartamencie i do tego z facetem na poziomie, a nie – jak wiele moich koleżanek – z jakimś pijanym, śmierdzącym typem.

      – Pewnie następnego dnia zaproponował ci małżeństwo? – nie kryłem drwiny w głosie.

      – Nie, nic takiego się nie zdarzyło. Nad ranem on zasnął, a ja otrzeźwiałam. Dotarło do mnie, co się stało, i było mi wstyd. Postanowiłam nie budzić go i jak najszybciej ulotnić się z tego mieszkania. Nie mogłam jednak nigdzie znaleźć swojej sukienki i majtek. Przeszukałam cały dom, i nic. Prawdopodobnie gdzieś to schował. Dopiero później dowiedziałam się, że jest fetyszystą. Nie miałam wyjścia: nałożyłam jego gacie i koszulę, którą przewiązałam paskiem, że wyglądała jak tunika. Dobrze, że butów mi nie schował. Tak wystrojona wezwałam taksówkę i wróciłam do domu. Rodzice jeszcze spali. Potem wrzuciłam jego ciuchy do pralki, bo były mocno poperfumowane. Dopiero wtedy zauważyłam, że do koszuli miał przypięty znaczek partyjny. I ja z tym znaczkiem paradowałam rano po mieście. Niestety, koszulę i znaczek znalazła mama.

      – Przyznaj się, gdzie ty naprawdę byłaś? Czyja to koszula? – tych pytań nie dało się uniknąć. Anna wiła się i tłumaczyła mało przekonująco. Jednak dowody świadczyły przeciwko niej.

      – Moja mama była potem na spotkaniu wyborczym i Sławek pojawił się tam w tej samej koszuli ze znaczkiem. Mama nie miała już wątpliwości, z kim spędziłam noc. Awanturę, jaką urządziła mi w domu, lepiej pominę milczeniem. Mama powiedziała, że pójdzie do niego i mu wygarnie. Tak też zrobiła. To jednak nie miało wpływu na moje relacje ze Sławkiem. Spotykaliśmy się jeszcze przez pół roku. Teraz się przyjaźnimy – podkreśla była miss.

      Rozdział 6. Perwersje urzędników

      Perwersje urzędników

      Anna nie jest jedynym trofeum tego polityka, który wykorzystuje swoją funkcję, by uwodzić kolejne kobiety. Proponując im pracę bądź staż w urzędzie.

      – Zaprasza je niby do swego gabinetu w centrum miasta. Ale jest to ten sam apartament, w którym ja byłam. Tam częstuje swoje ofiary mocnym alkoholem albo daje jakieś prochy, od których sam jest uzależniony. Ma nawet osobistego dilera – Anna ujawnia mroczne tajemnice swojego przyjaciela.

      Jedną z dziewcząt uwiedzionych przez marszałka była Malwina M., która pracowała jako hostessa w firmie modelingowej Kariny H., przyjaciółki marszałka. I właśnie tą drogą została zaproszona do znanego nam już apartamentu.

      Zaczęło się niewinnie, najpierw polityk zaprosił modelkę do tańca, potem poczęstował alkoholem (ceny nie znamy), a następnie przeszedł do konkretów:

      – Malwino, a czy ty umiesz się bawić?

      –

Скачать книгу