Wspomnienia niebieskiego mundurka. Gomulicki Wiktor Teofil

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wspomnienia niebieskiego mundurka - Gomulicki Wiktor Teofil страница 8

Жанр:
Серия:
Издательство:
Wspomnienia niebieskiego mundurka - Gomulicki Wiktor Teofil

Скачать книгу

rel="nofollow" href="#n69" type="note">69: .„sabba-szulem?” To po żydowsku musi być oder70 po arabsku?… Prymus, panie tak! Gadaj sara so to znaczy?

      Studencik, rozkaz spełniając, zapiał:

      – To znaczy, panie prosorze, że on zapomniał, jak się nazywa!

      Effenberger oczy wytrzeszczył – klasa zanosiła się od śmiechu.

      – Ach, ty tak, panie tak! – wpadł Niemiec na Księżopolczyka. – Ty własne Name71 zapomniała? Ach, ty oszol!

      – Czegoooo? – spytał tamten, nie dosłyszawszy i przestępując z nogi na nogę, bo go długie stanie zmęczyło.

      – Baran!

      Chłopiec wzruszył ramionami. Twarz jego wyraziła wielkie zdziwienie.

      – Wieprz!…

      Wyrzuciwszy z siebie ostatnie słowo i dodawszy jeszcze dla nacisku energiczne: „pfuj!” – profesor, pełen oburzenia i wstrętu, odwrócił się od sponiewieranego ucznia.

      Tamten, widząc, że sprawa skończona, usiadł, wyciągnął z kieszeni nową „pajdę” razowca, i zabrał się spokojnie do jedzenia.

      Klasa – ryczała.

      Od owego to dnia Księżopolczyk został „Zabacułem”.

      Biedny Zabacuł!

      Są istnienia dziwne, zagadkowe, fatalnością naznaczone, które wśród bliźnich budzą okrzyki oburzenia lub wybuchu śmiechu szyderczego, w jednym zaś i drugim wypadku zasługują wyłącznie – na współczucie.

      Należał do nich ten syn zagrodowego szlachcica, „szaraczka” pyszniącego się blaszaną szabelką przy chłopskiej siermiędze.

      Wilczy apetyt, apatyczne spojrzenie, przytępiony słuch, słabo rozwinięty umysł – wszystko to były objawy groźnej, nurtującej organizm chłopca choroby.

      Jeszcze rok szkolny nie dobiegł do końca, gdy Księżopolczyk musiał przerwać naukę i do łóżka się położyć.

      Ojciec wywiózł go na wieś – ułożywszy na prostych „drabkach72”, wysoko sianem wysłanych. Chłopiec chorował całą wiosnę i pół lata i zdrowia odzyskać nie mógł.

      Na kilka dni przed śmiercią oczy jego zaczęły nabierać niezwykłego blasku, twarz straciła swój zwykły, nieruchomy, osowiały wyraz. Zaczął mówić o szkole, nauczycielach, współuczniach…

      Musiano mu nieustannie odczytywać listę kolegow. Była to jego najmilsza rozrywka. Słuchając to uśmiechał się, to mrugał powiekami, to wzdychał głęboko.

      Raz szepnął, jakby tylko do siebie:

      – To dobre chłopaki…

      Potem rzekł głośniej, z twarzą, nagłym blaskiem rozpromienioną:

      – Tak bym chciał poznać się z nimi bliżej, pobratać!

      Ocknęła się w nim dusza za późno – gdy już na sen wieczny kłaść się musiał…

      IV. Prymus-lizus

      Przyjemnie być prymusem.

      Prymus jest w klasie pierwszą osobą po profesorze. On to przynosi i odnosi wielki dziennik klasowy; on dwa razy na dzień wchodzi do kancelarii, gdzie ma dostęp do samego inspektora; on melduje, że atrament w kałamarzu na katedrze73 „wysechł”, kreda przy tablicy „wypisała się”, gąbkę „ktoś świsnął74”…

      Do prymusa profesor zwraca się w sprawach „delikatnej natury”, na przykład: kto rzucił na środek klasy skórkę od pomarańczy? Albo: dlaczego Baranowski przy odczytywaniu listy był obecny, a gdy został wezwany do lekcji, oświadczono, że go nie ma? Albo: skąd się wziął w klasie zapach dymu tytoniowego?…

      Nazwisko prymusa znajduje się na wszystkich ustach w szkole i na wielu ustach poza szkołą. Każdego ucznia pytają w domu rodzice i znajomi:

      – Kto u was jest prymusem?

      Prymus stanowi łącznik pomiędzy kolegami a zwierzchnością szkolną i gdy jest zręczny, może służyć obu stronom, żadnej nie krzywdząc. On, wstępując na katedrę dla podania profesorowi pióra lub ołówka, ma sposobność zerknąć na dziennik lub „katalożek”, i podchwyciwszy drogocenną tajemnicę stopni, udzielać jej zaufanym kolegom. Są tacy, co znając wpływy i stosunki prymusa, starają się go przekupić – ale on niedostępny pokusom, jak Kato75. Jednak nie pogardza ofiarowanym w porę „papataczem76”, do fundowanych sobie „babek śmietankowych” wstrętu szczególnego nie żywi – nie widziano też nigdy, żeby wyrzucał za okno jabłko lub gruszkę, których smak niezwykły zachwalał mu kolega…

      Co prawda, te wszystkie dary przyjmuje z wyniosłą obojętnością, jakby mówił:

      – Należą mi się – ale mnie do niczego nie zobowiązują…

      Przyjemnie być prymusem. Przyjemnie i zaszczytnie, ale tylko wówczas, gdy się do tej godności doszło prostą drogą osobistych zasług. Są bowiem inne jeszcze drogi, boczne, kręte, którymi nawet i na to miejsce wcisnąć się umieją niezasłużeni a – zręczni.

      W ostatnim wypadku ma się władzę, powagę, znaczenie – ale nie ma się miłości współkolegów.

      Ślimacki, który przed miesiącem objął stanowisko prymusa po Sprężyckim, zawdzięcza je okolicznościom dwuznacznym. Wszyscy wiedzą, że Sprężycki od niego zdolniejszy, że ma pojęcie żywe, bystre, że w lot wszystko chwyta i łatwo, logicznie wypowiada. A jednak Sprężycki musiał Ślimackiemu ustąpić. Dlaczego?…

      Zaraz z początku roku prymusem zrobiono Sprężyckiego. Był to wybór zupełnie naturalny, zasłużony i przez wszystkich przewidywany. Winszowali go też wybranemu wszyscy – prócz Ślimackiego.

      Ślimacki został trzecim czy czwartym uczniem – widoczne zaś było, że się rwie do miejsca pierwszego. Dowiedziawszy się o swej porażce, spochmurniał. Blada, chłodna jego twarz stała się jeszcze bledszą i chłodniejszą; wąskie usta zacięły się tak szczelnie, jakby nigdy już z nich nie miało wyjść słowo bratniej, koleżeńskiej miłości…

      I nigdy też podobno nie wyszło…

      Jakoś w tydzień po „usadzaniu”, profesor Izdebski, który bardzo lubił Sprężyckiego, chwycił go lekko za sterczącą czuprynkę i rzekł tonem ostrzegawczym:

      – Bój się Boga, prymus! Mówią, że się puszczasz na „zbereżeństwa”, że kozły fikasz, na rękach chodzisz, węglem fizys77 smarujesz…

      Sprężycki zerwał się

Скачать книгу


<p>70</p>

oder (niem.) – lub. [przypis edytorski]

<p>71</p>

Name (niem.) – nazwisko. [przypis edytorski]

<p>72</p>

drabka (reg.) – drabina; tu: wóz drabiniasty. [przypis edytorski]

<p>73</p>

katedra – tu: podwyższenie, na którym stoi stół dla nauczyciela; biurko nauczycielskie. [przypis edytorski]

<p>74</p>

świsnąć (pot.) – ukraść. [przypis edytorski]

<p>75</p>

Kato – Katon Starszy, Marcus Porcius Cato, zwany Cenzorem (234–149 p.n.e.), rzymski mąż stanu, mówca i pisarz; zdolny wódz i administrator; obrońca starorzymskich cnót obywatelskich, znany z wielkiej surowości obyczajów i pracowitości. Zaciekły wróg Kartaginy i orędownik jej zniszczenia, doprowadził do wybuchu III wojny punickiej (149–146 p.n.e.); twórca prozy łacińskiej, autor ponad 150 mów, a także m.in. dziejów Rzymu Origines i pracy O gospodarstwie wiejskim. [przypis edytorski]

<p>76</p>

papatacz – ciastko drożdżowe z rodzynkami i cynamonem. [przypis edytorski]

<p>77</p>

fizys (z łac.) – twarz. [przypis edytorski]