Nie-Boska komedia. Krasiński Zygmunt
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Nie-Boska komedia - Krasiński Zygmunt страница 10
bierze kij i kapelusz
Najniższy sługa Pana Hrabiego, muszę jechać zdjąć jednej pani kataraktę86. —
MĄŻ
Zmiłuj się, nie opuszczaj nas jeszcze. —
LEKARZ
Może Pan ciekawy nazwiska tej choroby?
MĄŻ
I żadnej, żadnej nie ma nadziei?
LEKARZ
Zowie się po grecku, amaurosis87. Jest to ślepota spowodowana chorobą czy uszkodzeniem nerwu wzrokowego lub zmianami w mózgu. —
wychodzi
MĄŻ
przyciskając syna do piersi
Ale ty widzisz jeszcze cokolwiek?
ORCIO
Słyszę głos twój, Ojcze. —
MĄŻ
Spojrzyj w okno, tam słońce, pogoda. —
ORCIO
Pełno postaci mi się wije między źrzenicą a powieką – widzę twarze widziane, znajome miejsca – karty książek czytanych. —
MĄŻ
To widzisz jeszcze?
ORCIO
Tak, oczyma duszy, lecz tamte pogasły. —
MĄŻ
padając na kolana
Chwila milczenia.
Przed kim ukląkłem – gdzie mam się upomnieć o krzywdę mojego dziecka? —
wstając
Milczmy raczej – Bóg się z modlitw, Szatan z przeklęstw śmieje88. —
GŁOS SKĄDSIŚ
Twój syn poetą – czegóż żądasz więcej?
Lekarz – Ojciec Chrzestny
OJCIEC CHRZESTNY
Zapewnie, to wielkie nieszczęście być ślepym. —
LEKARZ
I bardzo nadzwyczajne w tak młodym wieku. —
OJCIEC CHRZESTNY
Był zawsze słabej kompleksji, i matka jego umarła nieco… tak…
LEKARZ
Jak to?
OJCIEC CHRZESTNY
Poniekąd tak – Wać Pan rozumiesz – bez piątej klepki. —
Mąż wchodzi.
MĄŻ
Przepraszam Pana, żem go prosił o tak późnej godzinie, ale od kilku dni mój biedny syn budzi się zawsze około dwunastej, wstaje i przez sen mówi – proszę za mną. —
LEKARZ
Chodźmy. – Jestem bardzo ciekawy owego fenomenu. —
Pokój sypialny. – Służąca – Krewni – Ojciec Chrzestny – Lekarz – Mąż. —
KREWNY
Cicho. —
DRUGI
Obudził się, a nas nie słyszy.
LEKARZ
Proszę Panów nic nie mówić. —
OJCIEC CHRZESTNY
To rzecz arcydziwna. —
ORCIO
wstając
O Boże – Boże. —
KREWNY
Jak powoli stąpa. —
DRUGI
Jak trzyma ręce założone na piersiach. —
TRZECI
Nie mrugnie powieką – ledwo że usta roztwiera, a przecie głos ostry, przeciągły z nich się dobywa. —
SŁUŻĄCY
Jezusie Nazareński!
ORCIO
Precz ode mnie ciemności – jam się urodził synem światła i pieśni – co chcecie ode mnie? – czego żądacie ode mnie? —
Nie poddam się wam, choć wzrok mój uleciał z wiatrami i goni gdzieś po przestrzeniach – ale on wróci kiedyś, bogaty w promienie gwiazd, i oczy moje rozogni płomieniem. —
OJCIEC CHRZESTNY
Tak jak nieboszczka, plecie sam nie wie co – to widok bardzo zastanawiający. —
LEKARZ
Zgadzam się z Panem Dobrodziejem. —
MAMKA
Najświętsza Panno Częstochowska, weź mi oczy i daj jemu. —
ORCIO
Matko moja, proszę cię – matko moja, naślij mi teraz obrazów i myśli, bym żył wewnątrz, bym stworzył drugi świat w sobie, równy temu, jaki postradałem. —
KREWNY
Co myślisz, bracie, to wymaga rady familijnej. —
DRUGI
Czekaj – cicho. —
ORCIO
Nie odpowiadasz mi – o matko! nie
86
87
88