Nie-Boska komedia. Krasiński Zygmunt

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nie-Boska komedia - Krasiński Zygmunt страница 8

Nie-Boska komedia - Krasiński Zygmunt

Скачать книгу

i natchnienie.

      I od duchów wyższych,

      I od duchów niższych

      Farby i odcienie,

      Dźwięki i promienie

      Zbieram dla ciebie,

      Byś ty, o synku mój!

      Był, jako są w niebie,

      I ojciec twój

      Kochał ciebie —

      Widzi Ojciec, że pamiętam słowo w słowo – proszę kochanego Papy, ja nie kłamię. —

      MĄŻ

      opierając się o filar grobu

      Mario, czyż dziecię własne chcesz zgubić, mnie dwoma zgonami obarczyć?… Co ja mówię? Ona gdzieś w niebie, cicha i spokojna, jak za życia na ziemi – marzy się tylko temu biednemu chłopięciu. —

      ORCIO

      I teraz słyszę głos jej, lecz nic nie widzę. —

      MĄŻ

      Skąd – w której stronie? —

      ORCIO

      Jak gdyby od tych dwóch modrzewi, na które pada światło zachodzącego słońca. —

      Ja napoję

      Usta twoje

      Dźwiękiem i potęgą,

      Czoło przyozdobię

      Jasności wstęgą,

      I matki miłością

      Obudzę w tobie

      Wszystko, co ludzie na ziemi, anieli w niebie

      Nazwali pięknością, —

      By ojciec twój,

      O synku mój!

      Kochał ciebie —

      MĄŻ

      Czyż myśli ostatnie przy zgonie towarzyszą duszy, choć dostanie się do nieba – możeż być duch szczęśliwym, świętym i obłąkanym zarazem? —

      ORCIO

      Głos Mamy słabieje63, ginie już prawie za murem kośćtnicy64, ot tam – tam – jeszcze powtarza —

      O synku mój!

      By ojciec twój

      Kochał ciebie —

      MĄŻ 65

      Boże, zmiłuj się nad dzieckiem naszym, którego, zda się, że w gniewie Twoim przeznaczyłeś szaleństwu i za wczesnej śmierci. – Panie, nie wydzieraj rozumu własnym stworzeniom, nie opuszczaj świątyń, któreś Sam wybudował Sobie – spojrzyj na męki moje, i aniołka tego nie wydawaj piekłu – mnieś przynajmniej obdarzył siłą na wytrzymanie natłoku myśli, namiętności i uczuć, a jemu? – dałeś ciało do pajęczyny podobne, które lada myśl wielka rozerwie – o Panie Boże – o Boże! —

      Od lat dziesięciu dnia spokojnego nie miałem – nasłałeś wielu ludzi na mnie, którzy mi szczęścia winszowali, zazdrościli, życzyli – spuściłeś na mnie grad boleści i znikomych obrazów, i przeczuciów66, i marzeń – łaska Twoja na rozum spadła, nie na serce moje – dozwól mi dziecię ukochać w pokoju, i niechaj stanie mir67 już między Stwórcą i stworzonym. – Synu, przeżegnaj się i chodź ze mną. Wieczny odpoczynek.

      Wychodzą.

*

      Spacer – damy i kawalerowie – Filozof – Mąż.

      FILOZOF

      Powtarzam, iż to jest nieodbitą, samowolną wiarą68 we mnie, że czas nadchodzi wyzwolenia kobiet i Murzynów. —

      MĄŻ

      Pan masz rację.

      FILOZOF

      I wielkiej do tego odmiany w towarzystwie69 ludzkim w szczególności i w ogólności – z czego wywodzę odrodzenie się rodu ludzkiego przez krew i zniszczenie form starych. —

      MĄŻ

      Tak się Panu wydaje? —

      FILOZOF

      Podobnie jako glob nasz się prostuje lub pochyla na osi swojej przez nagłe rewolucje. —

      MĄŻ

      Czy widzisz to drzewo spróchniałe? —

      FILOZOF

      Z młodymi listkami na dolnych gałązkach. —

      MĄŻ

      Dobrze. – Jak sądzisz – wiele lat jeszcze stać może?

      FILOZOF

      Czy ja wiem? – Rok – dwa lata. —

      MĄŻ

      A jednak dzisiaj wypuściło z siebie kilka listków świeżych, choć korzenie gniją coraz bardziej. —

      FILOZOF

      Cóż z tego? —

      MĄŻ

      Nic – tylko, że gruchnie i pójdzie precz na węgle i popiół, bo nawet stolarzowi nie zda się na nic. —

      FILOZOF

      Przecie nie o tym mowa. —

      MĄŻ

      Jednak to obraz twój i wszystkich twoich, i wieku twego, i teorii twojej70. —

      Przechodzą.

*

      Wąwóz pomiędzy górami.

      MĄŻ

      Pracowałem lat wiele na odkrycie ostatniego końca wszelkich wiadomości, rozkoszy i myśli, i odkryłem – próżnię grobową w sercu moim – znam wszystkie uczucia po imieniu, a żadnej żądzy, żadnej wiary, miłości nie ma we mnie – jedno71 kilka przeczuciów krąży w tej pustyni – o synu moim, że oślepnie – o towarzystwie, w którym wzrosłem, że rozprzęgnie się – i cierpię tak, jak Bóg jest szczęśliwy, sam w sobie, sam dla siebie

Скачать книгу


<p>63</p>

słabieje – współcz. słabnie. [przypis edytorski]

<p>64</p>

kośćtnica – forma stworzona przez Krasińskiego; właściwie: kostnica. [przypis redakcyjny]

<p>65</p>

W kopii objaśnienie: „zakładając ręce do modlitwy”. [przypis redakcyjny]

<p>66</p>

przeczuciów – forma dopełniacza l. mn. utworzona logicznie do formy rzeczowników męskich, używana często jeszcze w XIX w. [przypis redakcyjny]

<p>67</p>

mir – starosłowiańskie, używane jeszcze w staropolszczyźnie słowo oznaczające pokój, przymierze. [przypis redakcyjny]

<p>68</p>

samowolna wiara – wiara wynikająca z własnej woli, z własnego wyboru. [przypis redakcyjny]

<p>69</p>

towarzystwo (z fr. société) – społeczeństwo. [przypis redakcyjny]

<p>70</p>

Cała scena między Filozofem a Mężem wydaje się służyć charakterystyce poglądów Krasińskiego na pewne teorie filozoficzne ówcześnie rozpowszechnione. Autor Nie-Boskiej komedii uważał mianowicie filozofię głoszącą postęp społeczny za wywodzącą się od materialistów francuskich osiemnastowiecznych, których dziełem była rewolucja francuska. W r. 1836 pisał do Gaszyńskiego charakteryzując poglądy H. Heinego: „Henryk Heine jest to wyraz zgrzybiałej filozofii, wpadającej nazad w dzieciństwo, wracającej do materializmu i lekkomyślności (…) Heine i cała jego szkoła, chcąc koniecznie coś nowego utworzyć, nie pomiarkowali, że do bardzo starych zasad się cofają, że przedrewolucyjny materializm Helwecjusza i panów dworskich, przebrawszy go tylko w mieszczańskie szaty, nazad stawiają na nogach”(Listy Zygmunta Krasińskiego do Konstantego Gaszyńskiego, Lwów 1882, s. 96). Dlatego też poglądy Filozofa – wyznawcy wyzwolenia kobiet (analogicznie do saintsimonistów) i Murzynów (sprawa dyskutowana w Anglii w r. 1833), rzecznika odrodzenia ludzkości „przez krew” i zwolennika teorii rozwoju świata przez kataklizmy – jako wywodzące się z teorii materialistycznych, uważa Mąż za przestarzałe, „spróchniałe”. Wydaje się, że interpretacja Niemojewskiej-Gruszczyńskiej, na którą powołuje się Kleiner, a która pogardliwe słowa Męża odnosi do całej ludzkości, nie do filozofów, jest niesłuszna. [przypis redakcyjny]

<p>71</p>

jedno – jedynie. [przypis edytorski]