Nie-Boska komedia. Krasiński Zygmunt

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nie-Boska komedia - Krasiński Zygmunt страница 4

Nie-Boska komedia - Krasiński Zygmunt

Скачать книгу

a potem gości przyjmuje z grzecznością rozpaczy. —

      CZWARTY GOŚĆ

      Opuściłem śliczną księżniczkę – przyszedłem – sądziłem, że będzie sute śniadanie, a zamiast tego, jako Pismo mówi, płacz i zgrzytanie zębów. —

      OJCIEC BENIAMIN

      Jerzy Stanisławie, przyjmujesz olej święty?

      OJCIEC I MATKA CHRZESTNA

      Przyjmuję. —

      JEDEN Z GOŚCI

      Patrzcie, wstała i stąpa, jak gdyby we śnie. —

      DRUGI GOŚĆ

      Roztoczyła ręce przed się i chwiejąc się idzie ku synowi. —

      TRZECI GOŚĆ

      Co mówicie! – Podajmy jej ramię, bo zemdleje. —

      OJCIEC BENIAMIN

      Jerzy Stanisławie, wyrzekasz się Szatana i pychy jego?

      OJCIEC I MATKA CHRZESTNA

      Wyrzekam się. —

      JEDEN Z GOŚCI

      Cyt – słuchajcie. —

      ŻONA

      kładąc dłonie na głowie dziecięcia

      Gdzie ojciec twój, Orcio? —

      OJCIEC BENIAMIN

      Proszę nie przerywać. —

      ŻONA

      Błogosławię cię, Orciu, błogosławię, dziecię moje. – Bądź poetą35, aby cię ojciec kochał, nie odrzucił kiedyś. —

      MATKA CHRZESTNA

      Ale pozwólże, moja Marysiu. —

      ŻONA

      Ty ojcu zasłużysz się i przypodobasz – a wtedy on twojej matce przebaczy. —

      OJCIEC BENIAMIN

      Bój się Pani Hrabina Boga. —

      ŻONA

      Przeklinam cię, jeśli nie będziesz poetą. —

      mdleje – wynoszą ją sługi

      GOŚCIE

      razem

      Coś nadzwyczajnego zaszło w tym domu, wychodźmy, wychodźmy! —

      Tymczasem obrzęd się kończy – dziecię płaczące odnoszą do kolebki.

      OJCIEC CHRZESTNY

      przed kolebką

      Jerzy Stanisławie, dopiero coś został chrześcijaninem i wszedł do towarzystwa ludzkiego36, a później zostaniesz obywatelem, a za staraniem rodziców i łaską Bożą znakomitym urzędnikiem – pamiętaj, że Ojczyznę kochać trzeba i że nawet za Ojczyznę zginąć jest pięknie…

      Wychodzą wszyscy.

*

      Piękna okolica – wzgórza i łasy – góry w oddali.

      MĄŻ

      Tegom żądał, o to przez długie modliłem się lata i nareszciem już bliski mojego celu – świat ludzi zostawiłem z tyłu – niechaj sobie tam każda mrówka bieży i bawi się dźbłem37 swoim, a kiedy go opuści, niech skacze ze złości lub umiera z żalu. —

      GŁOS DZIEWICY

      Tędy – tędy. —

      przechodzi

*

      Góry i przepaście ponad morzem – gęste chmury – burza. —

      MĄŻ

      Gdzie mi się podziała – nagle rozpłynęły się wonie poranku, pogoda się zaćmiła – stoję na tym szczycie, otchłań pode mną i wiatry huczą przeraźliwie. —

      GŁOS DZIEWICY

      w oddaleniu

      Do mnie, mój luby.

      MĄŻ

      Jakże już daleko, a ja przesadzić nie zdołam przepaści. —

      GŁOS

      w pobliżu

      Gdzie skrzydła twoje? —

      MĄŻ

      Zły duchu, co się natrząsasz ze mnie, gardzę tobą. —

      GŁOS DRUGI

      U wiszaru38 góry twoja wielka dusza, nieśmiertelna, co jednym rzutem niebo przelecieć miała, ot kona! – i nieboga twoich stóp się prosi, by nie szły dalej – wielka dusza – serce wielkie. —

      MĄŻ

      Pokażcie mi się, weźcie postać, którą bym mógł zgiąć i obalić. – Jeśli się was ulęknę, bodajbym Jej nie otrzymał nigdy. —

      DZIEWICA

      na drugiej stronie przepaści

      Uwiąż się dłoni mojej i wzleć. —

      MĄŻ

      Cóż się dzieje z tobą – kwiaty odrywają się od skroni twoich i padają na ziemię, a jak tylko się jej dotkną, ślizgają jak jaszczurki, czołgają jak żmije. —

      DZIEWICA

      Mój luby! —

      MĄŻ

      Przez Boga, suknię wiatr zdarł ci z ramion i rozdarł w szmaty. —

      DZIEWICA

      Czemu się ociągasz? —

      MĄŻ

      Deszcz

Скачать книгу


<p>35</p>

A. Jung podkreśla wagę tej sceny: „(…) zrozpaczona, porzucona matka błogosławi go przed Bogiem na poetę; ale błogosławieństwo jest męką, ale błogosławieństwo jest przekleństwem, które odtąd jak duch zemsty nawiedza rodzinę i pędzi Męża od upadku do upadku. (…) W ten sposób słynne powiedzenie Freiligratha, przez wielu rozumiane fałszywie, że poezja jest przekleństwem – zostało wszechstronnie poetycko umotywowane i przewija się przez całą sztukę. Ponieważ poezja ukazuje się tu istotnie jako życie dla śmierci, choć zarazem jako śmierć za życia” (s. 28). [przypis redakcyjny]

<p>36</p>

towarzystwo – tu: (w dawnym znaczeniu) społeczeństwo. [przypis edytorski]

<p>37</p>

dźbłem – zamiast: źdźbłem. Wyd. Libery i Sawrymowicza tłumaczy tę formę wymową poety. [przypis redakcyjny]

<p>38</p>

U wiszaru – na urwisku, na nawisłym cyplu góry. [przypis redakcyjny]