Nie-Boska komedia. Krasiński Zygmunt
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Nie-Boska komedia - Krasiński Zygmunt страница 2
Tu czarnowłosa się rozsypuje – cienie jej puklów, zawiśnijcie mi nad czołem. – Pod tym kamieniem zgasłych dwoje ócz błękitnych – do mnie, do mnie ogień, co tlał w nich! – Za tymi kraty sto gromnic się pali – księżnę dziś pochowano – suknio atłasowa, biała jak mleko,oderwij się od niej! – Przez kraty leci suknia do mnie, trzepocząc się jak ptak – a dalej, a dalej. —
Pokój sypialny – lampa nocna stoi na stole i blisko oświeca Męża śpiącego obok Żony. —
MĄŻ
przez sen
Skądże przybywasz, nie widziana, nie słyszana od dawna – jak woda płynie, tak płyną twoje stopy, dwie fale białe – pokój świątobliwy na skroniach twoich – wszystko, com marzył i kochał, zeszło się w tobie.
przebudza się
Gdzież jestem! – ha, przy żonie – to moja żona. —
wpatruje się w Żonę.
Sądziłem, że to ty jesteś marzeniem moim, a otóż po długiej przerwie wróciło ono i różnym jest od ciebie. – Ty dobra i miła, ale tamta… Boże – co widzę – na jawie —
DZIEWICA
Zdradziłeś mnie.
znika
MĄŻ
Przeklęta niech będzie chwila, w której pojąłem kobietę, w której opuściłem kochankę lat młodych, myśl myśli moich, duszę duszy mojej…
ŻONA
przebudza się
Co się stało – czy już dzień – czy powóz zaszedł? – Wszak mamy jechać dzisiaj po różne sprawunki. —
MĄŻ
Noc głucha – śpij – śpij głęboko. —
ŻONA
Możeś zasłabł nagle, mój drogi? Wstanę i dam ci eteru18
MĄŻ
Zaśnij. —
ŻONA
Powiedz mi, drogi, co masz19, bo głos twój niezwyczajny i gorączką nabiegły ci jagody20. —
MĄŻ
zrywając się
Świeżego powietrza mi trzeba. – Zostań się – przez Boga, nie chodź za mną – nie wstawaj, powiadam ci raz jeszcze. —
wychodzi
Ogród przy świetle księżyca – za parkanem kościół 21. —
MĄŻ
Od dnia ślubu mojego spałem snem odrętwiałym, snem żarłoków, snem fabrykanta Niemca22 przy żonie Niemce – świat cały jakoś zasnął wokoło mnie na podobieństwo moje – jeździłem po krewnych, po doktorach, po sklepach, a że dziecię ma się mi narodzić, myślałem o mamce. —
Bije druga na wieży kościoła.
Do mnie, państwa moje dawne, zaludnione, żyjące, garnące się pod myśl moją – słuchające natchnień moich – niegdyś odgłos nocnego dzwonu był hasłem waszym. —
chodzi i załamuje ręce
Boże, czyś Ty sam uświęcił związek dwóch ciał? czyś Ty sam wyrzekł, że nic ich rozerwać nie zdoła, choć dusze się odepchną od siebie, pójdą każda w swoją stronę i ciała, gdyby dwa trupy, zostawią przy sobie? —
Znowu jesteś przy mnie – o moja – o moja, zabierz mnie z sobą. – Jeśliś złudzeniem, jeślim cię wymyślił, a tyś się utworzyła ze mnie i teraz objawiasz się mnie, niechże i ja będę marą, stanę się mgłą i dymem, by zjednoczyć się z tobą. —
DZIEWICA
Pójdzieszli za mną, w którykolwiek dzień przylecę po ciebie? —
MĄŻ
O każdej chwili twoim jestem. —
DZIEWICA
Pamiętaj. —
MĄŻ
Zostań się – nie rozpraszaj się jako sen. – Jeśliś pięknością nad pięknościami, pomysłem nad wszystkimi myśli, czegóż nie trwasz dłużej od jednego życzenia, od jednej myśli? —
Okno otwiera się w przyległym domu.
GŁOS KOBIECY
Mój drogi, chłód nocy spadnie ci na piersi; wracaj, mój najlepszy, bo mi tęskno samej w tym czarnym, dużym pokoju. —
MĄŻ
Dobrze – zaraz. —
Znikł duch, ale obiecał, że powróci, a wtedy żegnaj mi, ogródku i domku, i ty, stworzona dla ogródka i domku, ale nie dla mnie.
GŁOS
Zmiłuj się – coraz chłodniej nad rankiem. —
MĄŻ
A dziecię moje – o Boże!
wychodzi
Salon – dwie świece na fortepianie – kolebka z uśpionym dzieckiem w kącie – Mąż rozciągnięty na krześle, z twarzą ukrytą w dłoniach – Żona przy fortepianie.
ŻONA
Byłam u Ojca Beniamina, obiecał mi się na pojutrze. —
MĄŻ
Dziękuję ci.
ŻONA
Posłałam do cukiernika, żeby kilka tort23 przysposobił, boś podobno dużo gości sprosił24 na chrzciny – wiesz – takie czokoladowe
18
Trudno tu rozstrzygnąć, czy Żona uważa
19
20
21
Typowo romantyczna sceneria: noc księżycowa w pobliżu kościoła, godzina bliska północy, zjawia się upiór Dziewicy. [przypis redakcyjny]
22
Fabrykant Niemiec jest dla hrabiego Henryka uosobieniem filisterstwa i prozaiczności, bezduszności i zmaterializowania. Jest to zarazem wyraz przekonań samego Krasińskiego, dzielonych przez niego wraz z wieloma romantykami. [przypis redakcyjny]
23
24