Ze skarbnicy midraszy. nieznany Autor
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Ze skarbnicy midraszy - nieznany Autor страница 25
– Jakiś ty piękny. W życiu takiego pięknego młodzieńca nie widziałam!
Józef na te komplementy miał jedną odpowiedź:
– Ten sam Bóg, który mnie stworzył, powołał również do życia innych ludzi.
A ona swoje:
– Jakie piękne są twoje oczy!
– Póki żyję, są one piękne. Gdybym umarł, to nie chciałabyś nawet popatrzeć na mnie.
– Mów, Józefie, bardzo lubię słuchać ciebie. Masz słodki głos. Weź skrzypce, zagraj i zaśpiewaj coś dla mnie.
– Słodki jest mój głos tylko wtedy, kiedy śpiewam chwałę memu Bogu.
– Jakie piękne są twoje włosy! Weź grzebień ze złota i zaczesz je.
– Jak długo masz zamiar obsypywać mnie komplementami? Daj temu pokój, zajmij się lepiej domem!
Takie to rozmowy toczyły się codziennie między Józefem a Zelichą. Zakochana niewiasta nie przestawała go mamić i kusić. Gdy to nie pomogło, zaczęła grozić. Józef starał się nie słuchać i nie patrzeć na nią.
Wskutek nieodwzajemnionej miłości Zelicha wpadła w ciężką i niebezpieczną chorobę. Pierwsze damy dworu egipskiego zaczęły ją odwiedzać. Chciały poznać przyczynę choroby.
– Dlaczego tak zmizerniałaś? Dlaczego tak schudłaś? Przecież tobie, żonie wielkiego pana na dworze, faworyta samego faraona266, niczego nie brakuje. Przecież wszystkie twoje życzenia mogą być zawsze spełnione.
Na te pytania Zelicha odpowiedziała:
– Jeszcze dziś dowiecie się, skąd się wzięła moja choroba.
To rzekłszy, wydała sługom polecenie, aby nakryli do stołu. Pojawiły się pomarańcze i noże do obierania. Jednocześnie nakazała służącym przyprowadzić Józefa ubranego w najstrojniejsze szaty. Kiedy Józef się zjawił, damy zaniemówiły. Nie mogły po prostu oderwać od niego wzroku. Wpatrzone w niego i jakby zaczarowane, nie zauważyły i nie czuły, że skaleczyły sobie palce nożami przy obieraniu pomarańczy. Ich ręce stały się nagle czerwone od krwi.
– Co z wami? Ręce macie pokrwawione – zawołała Zelicha. – Uważajcie na suknie, jeśli nie chcecie ich poplamić.
Kobiety wyrwane okrzykiem Zelichy ocknęły się z oczarowania, spojrzały na ręce i rzekły:
– To wina twojego sługi. Nie mogłyśmy od niego oderwać wzroku. Podniecił nas i zachwycił.
– No i przekonałyście się. Wyście go widziały przez jedną chwilę i uległyście jego piękności. A co ja mam powiedzieć? Ja przebywam z nim pod jednym dachem, jakże więc nie mam cierpieć?
– To prawda – powiedziały – ale mimo wszystko jest przecież twoim niewolnikiem. Wystarczy, że mu powiesz, co się w twoim sercu dzieje. Dlaczego masz się tak męczyć?
– Robiłam, co mogłam, aby mnie pokochał, ale on nie chce o tym słyszeć. Obiecałam mu wielkie bogactwa i nic. Jeszcze bardziej odsunął się ode mnie. Oto powód, dla którego tak zmizerniałam.
W domu ani Putyfar267, ani słudzy nie znali przyczyny choroby Zelichy.
Pewnego dnia, kiedy Józef zajęty był swoją pracą, weszła do jego pokoju. Padła mu do nóg i błagała o wzajemność. Józef zerwał się z miejsca, zostawiając Zelichę płaczącą na podłodze. Zelicha we łzach szeptała:
– Zobacz, taka piękna kobieta jak ja usycha z miłości do ciebie. Dlaczego nie chcesz mnie wysłuchać? Dlaczego nie chcesz mnie uratować od śmierci?
Józef pozostał jednak twardy. Nie chciał ulec jej pokusom. Krótko i węzłowato powiedział:
– Dosyć! Nie mówmy więcej na ten temat. Zapomnij.
Wyśpiewała dobrą nowinę
Synowie Jakuba268 wracali z Egiptu do Kanaanu269. Na granicy dzielącej obydwie krainy zatrzymali się na krótko. Rozważyli rzecz wszechstronnie:
– Wkrótce staniemy przed obliczem naszego ojca. Nie możemy mu przecież nagle, ni z tego, ni z owego, powiedzieć, że Józef270 żyje. Będzie to dla niego zaskakująca wiadomość. W żaden sposób nie uwierzy. Musimy pomyśleć, jak przekazać mu tę wieść, aby ją przyjął bez wstrząsu.
Coś tam wymyślili i ruszyli w dalszą drogę.
Powoli zaczęli się zbliżać do swoich domów. Zauważyła ich pierwsza córka Asera271, Sara, i wybiegła im na spotkanie. Była to dziewczyna mądra, sprytna i na dodatek muzykalna. Świetnie grała na skrzypcach. Synowie Jakuba serdecznie ją przywitali i wręczywszy jej w podarunku skrzypce, powiedzieli:
– Pójdź do naszego ojca i przy wtórze skrzypiec zaśpiewaj mu piosenkę ze słowami, które ci podyktujemy.
Sara uczyniła tak, jak sobie życzyli. Wzięła skrzypce, poszła do Jakuba i usiadłszy przed nim, zaczęła grać i śpiewać:
– Stryj Józef żyje. Został królem w Egipcie.
Powtórzyła to kilkakrotnie i jeszcze coś w tym duchu dodała.
Jakub pilnie przysłuchiwał się śpiewowi swojej udanej wnuczki. Gra i śpiew dziewczyny przypadły mu do gustu. Prosił ją, aby jeszcze raz i jeszcze raz śpiewała. Nagle słowa piosenki dotarły do jego świadomości. Instynktownie wyczuł, że kryje się w nich prawda. Ze wzruszenia zdołał tylko wykrzyknąć:
– Obyś moje dziecko długo żyła! Przyniosłaś mi wiarę, ożywiłaś moją duszę.
Tymczasem jego synowie zajechali przed dom Jakuba. Jedni byli na koniach, drudzy na rydwanach. Na wszystkich błyszczały nowe, iście królewskie szaty. Przed nimi biegli niewolnicy, którzy wołali:
– Józef żyje!
Sen faraona272
W sto trzydziestą rocznicę osiedlenia się Żydów w Egipcie przyśnił się faraonowi dziwny sen: „Oto właśnie siedzi na tronie królewskim. Nagle jego oczom ukazuje się dziwny stary człowiek trzymający w ręku wagę. Starzec zbliża się do niego
265
266
267
268
269
270
271
272