Weteran. Andrews William
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Weteran - Andrews William страница 14
– Zachowujesz się jak małe dziecko – Savannah sięgnęła po tost, strącając widelec Scarlet na podłogę.
– Wielkie nieba! – westchnęła Judy. – Czy naprawdę moje dwie dorosłe córki muszą się kłócić jak małe dziewczynki?
– To ona zaczęła – powiedziała Scarlet i pokazała siostrze język. – Savannah nie lubi jak ktoś mówi o jej nowym chłopaku.
– Katie Scarlet, mogłabym przysiąc, że miałaś dziś rano odebrać ze sklepu duże zamówienie na własny ślub – powiedziała Judy.
– Muszę lecieć! – krzyknęła Scarlet, zrywając się z krzesła. Wyrwała Savannah z ręki jej tost i wybiegła z kuchni. – Dzięki, mamo!
Judy i Savannah patrzyły, jak zamykają się za nią drzwi; spojrzały na siebie i przewróciły oczami. Judy usiadła na miejscu Scarlet.
– Wiesz, że ona tylko się z tobą droczy.
– Wiem, wiem. Tylko… Asher jest dobrym człowiekiem. To miasto nie było wobec niego w porządku.
– Jeśli jest w nim ktoś, kto może to zmienić, to tą osobą jesteś właśnie ty, córciu – Judy odgarnęła włosy z czoła swojej córki i delikatnie pogłaskała ją po policzku, po czym wstała od stołu i podeszła do kuchni. Piekła cytrynowo-imbirowe babeczki; Savannah poczuła jak ślinka napływa jej do ust.
– Znałam jego mamę, Pamelę Lee.
– Naprawdę? – zaskoczona Savannah odstawiła kubek z kawą i spojrzała na mamę.
– Nie byłyśmy bliskimi przyjaciółkami. Ona była Pamelą z rodu Lee, a ja zwykłą Judy Calhoun Carmichael z Big Chimney, największego odludzia Wirginii Zachodniej.
Savannah uprzejmie nie wspomniała, że dla wielu osób Danvers także było odludziem.
– Jego mama była snobką?
– Wręcz przeciwnie. Była przesympatyczna. Po prostu nie obracałyśmy się w tych samych kręgach, kochanie.
– Jak ją poznałaś?
Judy wskazała na ścianę z ramkami, w które oprawiła niebieskie wstążki. Każda z ramek reprezentowała jeden rok; tylko w miejscu, gdzie powinien być 1996 wisiał zwykły, biały krzyż.
– Nie zastanawiałaś się nigdy co się stało w 1996 roku? – spytała.
– Zastanawiałam się, i to nie raz.
– Tak? To dlaczego mnie nie spytałaś?
– Pomyślałam, że możesz nie chcieć o tym rozmawiać.
– Pamela i ja rywalizowałyśmy o każdą z tych wstążek odkąd przeprowadziłam się tu z twoim tatą w 1987 roku. Plac targowy był tak blisko, a wszyscy zawsze bardzo chwalili moje ciasta… Gdy wzięłam udział w konkursie wypieków po raz pierwszy, inne zawodniczki powiedziały mi, że nikt nie może wygrać z Pamelą Lee. To Pamela Lee finansuje ten konkurs, ostrzegły mnie. Twoje pierniczki nie mogą być lepsze od jej pierniczków. Ale wiesz co? – Judy uśmiechnęła się do Savannah – i tak były. Nie mogłam się powstrzymać.
Wskazała palcem na pierwszą niebieską wstążkę wiszącą na ścianie.
– Po raz pierwszy w historii konkursu Pamela Lee zajęła drugie miejsce i dostała czerwoną wstążeczkę. Przyjęła to z prawdziwą klasą, Savannah. Następnego dnia dostałam od niej bukiet białych róż pofarbowanych na niebiesko, wraz z karteczką na której napisała tylko „Zwyciężyła najlepsza zawodniczka”. Nigdy się nie poddała. Chociaż każdego roku moje ciasteczka wygrywały z jej wypiekami, zawsze wysyłała mi bukiet tych niebieskich róż wraz z kartką z gratulacjami. Pozwalała mi cieszyć się zwycięstwem, Savannah. Pamela Lee była prawdziwą damą.
Judy uśmiechnęła się ciepło, delikatnie głaszcząc ramkę ze wstążką.
– 1996 – powiedziała cicho Savannah. W jej oczach zbierały się łzy. – To wtedy Pamela Lee zginęła w katastrofie lotniczej.
Judy odwróciła się by na nią spojrzeć i skinęła głową. Jej oczy również były pełne łez.
– W tamtym roku nie wzięłam udziału w konkursie. Po prostu nie mogłam. Nie mogłam piec ciast, gdy ten biedny chłopiec był sam w tym ogromnym domu, bez mamy i taty. Powiesiłam ten biały krzyżyk, aby uhonorować Pamelę Lee, najwspanialszą kobietę, jaką kiedykolwiek znałam. Była dla mnie zawsze dobra i życzliwa, nawet gdy z nią wygrywałam. Nigdy nie zapomnę jej dobroci, Savannah.
Judy przetarła oczy skrawkiem fartucha; Savannah nie była już w stanie powstrzymać łez.
– Mamusiu – powiedziała – od tylu lat oglądam ten krzyż i nigdy nie wiedziałam ile dla ciebie znaczy.
– Teraz już wiesz – Judy wzięła do ręki kawałek ciasta i starannie uformowała z niego trójkąt, który położyła na papierze do pieczenia. – Bądź dobra dla tego chłopca, skarbie. Słyszysz? Bądź dla niego dobra.
– Będę, mamo.
– I zabierz dziś ze sobą trochę tych babeczek.
– Tak jest.
Judy uśmiechnęła się do córki i odwróciła z powrotem do swoich wypieków.
– A gdy będziesz gotowa – powiedziała przez ramię – zaproś go do domu.
Kilka godzin później Savannah skończyła organizowanie swoich notatek i wysłała zarys artykułu do redakcji Phoenix Times. Ku jej zaskoczeniu, zaledwie po kilkunastu minutach po wysłaniu e-maila zadzwonił do niej Maddox McNabb.
– Halo? Tu Savann.
– Carmichael, tu Maddox McNabb. To nie przejdzie.
Savannah mrugnęła z niedowierzaniem. Wyszła na werandę i opadła na wiszącą huśtawkę.
– Jak to?
– Wiem, że pracowałaś jako dziennikarka śledcza, więc powiem krótko. To, co mi wysłałaś, nie jest historią zwykłego człowieka.
– To opowieść o tym, jak weteran wojenny został odrzucony przez własne miasto.
– Tak, strasznie dołująca. Przypomni wszystkim czytelnikom o tym, jak sami źle traktowali weteranów.
Savannah fuknęła cicho. Co właściwie było w tym złego?
– Nikt nie chce czytać takich rzeczy w Dzień Niepodległości. To czas, w którym wszyscy chcemy się czuć dobrze. Chcemy być dumni z naszego kraju, być dumni z siebie. Potrzebujemy czegoś seksownego, do głębi amerykańskiego, a nie litanii o tym, jak źle traktujemy powracających żołnierzy.
Savannah odepchnęła się lekko od