Weteran. Andrews William

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Weteran - Andrews William страница 13

Автор:
Серия:
Издательство:
Weteran - Andrews William

Скачать книгу

bardziej do siebie niż do niego – powoli stajemy się przyjaciółmi.

      Przyjaciółmi.

      To jedno słowo wyrwało go z marzeń; czuł się tak, jakby ktoś wbił mu szpilkę prosto w serce. Jak mógł być aż tak naiwny? Przecież ona nigdy nie zobaczy w nim mężczyzny. Zabrał dłoń i położył na kolanach, rzucając jej wątły uśmiech.

      – Interesuje cię moje dzieciństwo – powiedział łagodnym tonem, którym usiłował ukryć rozczarowanie – pytaj, o co chcesz.

      Savannah czuła się jak ostatni tchórz. Widziała jak Asher na nią spojrzał, gdy powiedziała, że stają się przyjaciółmi. Jego dotyk bardzo ją zaskoczył, ale jeszcze bardziej zdziwiła ją jej własna reakcja. Czuła się tak, jakby serce miało wyskoczyć jej z piersi, i miała motylki w brzuchu – a przecież on tylko dotknął jej dłoń. Przestraszyła ją siła tego uczucia. Czyżby była nim zauroczona? Nie, to nie mogła być prawda. Między nimi mogła być tylko przyjaźń – najwyżej przyjaźń.

      – Opowiedz mi o swojej rodzinie – poprosiła, starannie panując nad głosem.

      Zapisywała szczegóły z jego życia w swoim notatniku, próbując uspokoić umysł. Tak będzie lepiej, pomyślała. Musisz się z nim spotkać jeszcze dziesięć razy. Nie możesz się w nim zakochać, tak jak w Patricku. Jak możesz myśleć tak o kimś, kto przypomina potwora z Koszmaru z Ulicy Wiązów? Nie bądź głupia! To było podłe porównanie, ale nie mogła znów mieszać pracy z uczuciami. Już raz to zrobiła i zapłaciła za to zbyt wysoką cenę. Obawiała się jednak tego co może zrobić – jak większość ludzi była najgroźniejsza wtedy, gdy się bała.

      – Moja rodzina żyła w Danvers od pokoleń, ale wszystko wskazuje na to, że to ja będę ostatnim Lee – powiedział Asher i wziął łyk kawy. Wpatrywał się w okno, sprawiając wrażenie znudzonego.

      Savannah spojrzała na słowa, które właśnie zapisała: będę ostatnim Lee.

      – Nie mów tak – wyszeptała.

      – Słucham?

      – Nie… nie mów tak – powiedziała nieco głośniej.

      – Dlaczego?

      – Bo to nieprawda. Nie będziesz ostatnim Lee.

      – Nie mówmy o tym więcej – uciął temat zmęczonym głosem – masz inne pytania, czy kończymy na dziś?

      Zamknęła notatnik i położyła go na kolanach. Nie mogła dłużej znieść tego napięcia; musiała coś zrobić. Skrzywdziła go i czuła się z tym okropnie, ale powiedziała mu prawdę: stawał się jej przyjacielem. Przez ostatnie dwa dni wspominała ich rozmowę i wspólny zachód słońca. Z niecierpliwością czekała na kolejne spotkanie; nie była tak podekscytowana nawet wtedy, gdy spotykała się z Patrickiem. Oprócz Scarlet nie miała w Danvers żadnych przyjaciół, a siostra nie mogła poświęcić jej dużo czasu – musiała przygotować się na swój ślub i przyszłość z Trentem. Asher stał się dla niej kimś wyjątkowym, i chociaż Savannah potrzebowała jego historii dla swojego artykułu, coraz bardziej chciała zdobyć także jego przyjaźń.

      – Możemy zacząć od bycia przyjaciółmi – wyszeptała, czując jak się rumieni. Jej słowa były bardzo bezpośrednie, ale nie chciała by myślał, że odpycha ją jego wygląd.

      – Słucham? – spytał wysokim, podniosłym tonem, który musiał opanować do perfekcji podczas studiów.

      – Chcę wyłożyć karty na stół.

      – O czym ty mówisz? – obrócił się i spojrzał na nią. – Porównujesz życie do gry w karty?

      Musiała powstrzymać śmiech; ta rozmowa rzeczywiście stawała się absurdalna.

      – Mam podbić stawkę? – zaczął się z nią drażnić.

      – Tylko nie pasuj – odpowiedziała i uśmiechnęła się do niego. Zrozumiała, że naprawdę dobrze czuje się w jego towarzystwie: nie obchodziło ją to, jak wyglądał, ani to, że przez osiem lat nie wyszedł z domu. Lubiła go.

      – Nie odważyłbym się – odpowiedział, odkładając filiżankę na spodek. Zerknął na nią ukradkiem; był zmieszany, ale wyglądał na zadowolonego.

      Przez następną godzinę nie dowiedziała się wiele o jego dzieciństwie, ale nabyła inne umiejętności: Asher pokazał jej wszystkie pokerowe sztuczki, jakie poznał podczas służby w wojsku.

      – Następnym razem zostaw telefon w domu – powiedział, gdy rozległ się delikatny dźwięk oznajmiający, że ich wspólna godzina dobiegła końca. Spojrzał na jej torebkę, lecz nie podniósł się do góry; rozciągnął się wygodnie w fotelu i przegarnął dłonią swoje kudłate włosy.

      – Dlaczego ich nie obetniesz? – gdy tylko to pytanie wyrwało jej się z ust, natychmiast tego pożałowała; chciała je cofnąć, lecz było już za późno.

      – Moje włosy przykrywają pewne rzeczy – odpowiedział, a rysy jego twarzy stwardniały.

      – Asher – powiedziała delikatnie i zwróciła się ku niemu; siedziała na krawędzi fotela i patrzyła na jego profil – nie wyglądasz tak źle, jak myślisz.

      – Savannah – odpowiedział z kamienną twarzą, nie patrząc na nią – wyglądam dokładnie tak źle, jak myślę i muszę znosić ten widok każdego dnia.

      Wyciągnęła ku niemu dłoń. Nieśmiało zbliżyła ją do niego, aż w końcu zebrała się na odwagę i położyła ją na jego udzie.

      – Spójrz na mnie.

      – Nie – spojrzał na jej dłoń, a z jego gardła wydobył się cichy jęk.

      – Proszę, spójrz na mnie. Jesteśmy przyjaciółmi, pamiętasz?

      – Na dziś to już koniec – powiedział delikatnie, ale stanowczo i odwrócił się od niej.

      Przełknęła ślinę i zabrała dłoń z jego uda. Sięgnęła po torebkę i zamierzała wyjść z pokoju, gdy złapał ją za rękę: jego uścisk był silny, ale złagodniał gdy nie próbowała się wyrwać.

      – Przyjdziesz w piątek?

      – Oczywiście.

      Rozluźnił palce i gładził wnętrze jej dłoni kciukiem.

      – Dobrze – powiedział w końcu i puścił jej rękę.

      Dopiero w połowie schodów Savannah zdała sobie sprawę, że wciąż wstrzymuje oddech.

      – Jak Ci idzie, Vanna? – spytała Scarlet w piątek rano; siedziała naprzeciwko siostry przy kuchennym stole, gdzie wspólnie jadły śniadanie. – Odkryłaś już sekrety duszy pustelnika Lee?

      – Nie nazywaj go tak.

Скачать книгу