Podziemie. Haruki Murakami
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Podziemie - Haruki Murakami страница 18
Nie mogąc znieść narastającego napięcia, Hirose wysiadł z pociągu na stacji Myōgadani albo Kōrakuen i stanął na peronie. Przytłoczony okropnością otrzymanego rozkazu, bardzo pragnął wyjść ze stacji, nie wykonawszy go. Przyznał, że „zazdrościł ludziom, którzy mogli sobie stamtąd zwyczajnie pójść”. Z perspektywy czasu widzi, że była to przełomowa chwila, kiedy jeszcze wszystko mogło się potoczyć zupełnie inaczej. Gdyby po prostu wyszedł na ulicę, nie zburzyłby życia setkom osób…
Zacisnął jednak zęby i przezwyciężył wątpliwości. „To zbawienie – ni mniej, ni więcej” – powiedział sobie. Ważne było tylko wykonanie zadania, a zresztą równocześnie z Hirosem mieli to zrobić inni sekciarze. Nie mógł ich zawieść. Wsiadł z powrotem do pociągu, lecz nie do drugiego, a do trzeciego wagonu, żeby zrobić unik przed dociekliwą uczennicą. Kiedy pociąg zbliżał się do stacji Ochanomizu, Hirose wyjął z torby worek z sarinem i dyskretnie upuścił go na podłogę. Rozwinęła się przy tym gazeta, odsłaniając plastikowy worek, ale Hirose nie miał czasu tym się przejmować. Dla dodania sobie odwagi powtórzył szeptem mantrę Ōmu, a gdy na stacji Ochanomizu drzwi wagonu się otworzyły, odegnał wszelkie myśli i dźgnął worek czubkiem parasola.
Zanim Hirose wsiadł do samochodu, w którym czekał na niego Kitamura, obmył czubek parasola wodą z butelki i wrzucił parasol do bagażnika. Mimo że zachował najdalej posuniętą ostrożność, wkrótce zaczął zdradzać niewątpliwe objawy zatrucia sarinem. Nie mógł wyraźnie mówić i z trudem oddychał. Prawe udo niepohamowanie mu drgało.
Szybko wstrzyknął sobie w nie siarczan atropiny, który dał mu Ikuo Hayashi. Dzięki swojej znakomitej wiedzy naukowej Hirose wiedział, jak zabójczy bywa sarin, lecz siła zatrucia przeszła jego oczekiwania. „A jeżeli po prostu umrę?” – przemknęło mu przez myśl. Przypomniał sobie radę Ikuo Hayashiego: „Przy pierwszych objawach fizycznej anomalii zgłoś się do szpitala Ōmu Shinrikyō w Nakano, żeby się tobą natychmiast zaopiekowali”. Hirose kazał Kitamurze zawieźć się do Nakano, jakież jednak było jego zaskoczenie, gdy stwierdził, że tamtejsi lekarze nic nie wiedzą o potajemnym podłożeniu sarinu w metrze. On i Kitamura szybko zatem wrócili do ajid w Shibui, a tam już Ikuo Hayashi udzielił Hirosemu pierwszej pomocy.
Hirose i Kitamura po powrocie do wioski Kamikuishiki wraz z innymi sprawcami zamachu zameldowali o wykonaniu rozkazu Asaharze. Ten pochwalił ich, mówiąc:
– Na ministerstwie nauki i techniki zawsze można polegać.
Kiedy Hirose przyznał się, że przeszedł do innego wagonu, bo miał wrażenie, że ktoś mu się przygląda, Asahara tak jakby przyjął to wytłumaczenie.
– Przez cały czas śledziłem wasze projekcje astralne – powiedział. – I wydawało mi się, że projekcja Sanjai [takie imię nosił w sekcie Hirose][12] pociemniała, jakby coś się stało. Czyli to było to.
– Nauki mówią nam, że przyczyną ludzkich uczuć jest niewłaściwy pogląd – rzekł Hirose. – Musimy przezwyciężać swoje ludzkie uczucia.
Udało mu się przekłuć dwa plastikowe worki i wypuścić z nich na podłogę dziewięćset mililitrów ciekłego sarinu. Jeden pasażer przez to umarł, a trzystu pięćdziesięciu ośmiu poważnie ucierpiało.
Na stacji Nakano Sakaue pewien pasażer zgłosił, że ktoś upadł. Dwoje ciężko poszkodowanych wyniesiono; jedna z tych osób potem umarła, a „Shizuko Akashi”[13] na pewien czas zapadła w śpiączkę (zob. s. 118-129). Tymczasem peronowy Sumio Nishimura podniósł worek z sarinem i wyniósł go poza teren stacji (zob. s. 106). Ale pociąg ruszył dalej, chociaż na podłodze wagonu wciąż był rozlany sarin.
O 8.38 pociąg dojechał do końcowej stacji Ogikubo. Wsiedli nowi pasażerowie, po czym cały skład zawrócił w kierunku wschodnim. Pasażerowie skarżyli się na złe samopoczucie. Kilku peronowych wsiadło do pociągu na stacji Ogikubo i dokładniej wytarło podłogę, lecz oni także źle się poczuli, więc trzeba ich było czym prędzej zawieźć do szpitala. Pociąg wyłączono z ruchu dwie stacje dalej, czyli na Shin-Kōenji[14].
„Miałem wrażenie, że oglądam to wszystko w telewizji”
Mitsuo Arima (41)
Pan Arima mieszka w Jokohamie na południe od Tokio. Wyraziste rysy, eleganckie ubranie i sposób bycia nadają mu młodzieńczy wygląd. Przedstawia się jako optymista i miłośnik zabawy. Jest elokwentny, ale nigdy nie bywa apodyktyczny. Dopiero po dłuższej rozmowie można zdać sobie sprawę, że lada chwila będzie panem w sile wieku. Czterdziestka to przecież punkt zwrotny, więc ludzie po jej przekroczeniu zaczynają się zastanawiać nad sensem życia.
Pan Arima jest żonaty i ma dwoje dzieci. Pracuje w fabryce kosmetyków. Dla przyjemności grywa na gitarze w zespole z kolegami z pracy. Z racji służbowych zobowiązań miał nieszczęście wsiąść do pociągu linii Marunouchi, chociaż zwykle jeździ innym, i przez to zatruł się gazem.
* * *
Przez cały tydzień przed zamachem miałem grypę. Pierwszy raz, odkąd dorosłem, musiałem leżeć w łóżku. Nigdy nie choruję.
Tamtego dnia wracałem do pracy po tygodniu przerwy i właśnie dlatego chciałem dotrzeć do biura trochę przed czasem, żeby nadrobić zaległości (śmiech). Wyszedłem z domu dziesięć minut wcześniej niż zwykle.
Zawsze jeżdżę linią Yokohama na zachód do Hachiōji, bo tam mamy biuro. W pociągu siadam i bez pośpiechu czytam gazetę. Tamtego dnia musiałem jednak pojechać do śródmiejskiego biura w Shinjuku na nadzwyczajne zebranie szefów regionów. Zamierzałem spędzić tam poranek, a później odwiedzić na chwilę biuro w Hachiōji.
Zebranie miało się zacząć o 9.45. Wyszedłem z domu przed 7.00, pojechałem linią Yokosuka na północ do Shinbashi, później linią Ginza do Akasaka Mitsuke i wreszcie linią Marunouchi do Shinjuku Gyoen-mae; w sumie półtorej godziny jazdy. Za stacją Akasaka Mitsuke w pociągu linii Marunouchi robi się luźniej, więc mam pewność, że znajdę miejsce siedzące. Ale tamtego dnia usiadłem i zaraz poczułem kwaśny zapach. Zgoda, w pociągach często dziwnie wonieje, ale to nie był jakiś tam zwyczajny smrodek, zapewniam pana. Pamiętam, że pewna pani, która siedziała naprzeciwko mnie, zasłaniała nos chusteczką, poza tym jednak nic nie wskazywało, że coś jest wyraźnie nie tak. Nie mam nawet pewności, czy to sarin tak pachniał. Dopiero później sobie pomyślałem: „A, więc to było to”.
Kiedy wysiadłem na Shinjuku Gyoen-mae, było niesamowicie ciemno, jakby ktoś wyłączył wszystkie światła. Wyszedłem z domu w pogodny dzień, ale kiedy wydostałem się z metra na ulicę, panował tam półmrok. Pomyślałem, że pogoda się popsuła, lecz gdy spojrzałem w niebo, nie było na nim ani jednej chmurki. W tamtym okresie brałem lekarstwo przeciwko katarowi siennemu, więc uznałem, że może to na nie tak reaguję. Czułem się inaczej niż zazwyczaj po zażyciu leku, czyli to mógł być skutek uboczny.
Kiedy