Macierewicz i jego tajemnice. Tomasz Piątek

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Macierewicz i jego tajemnice - Tomasz Piątek страница 11

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Macierewicz i jego tajemnice - Tomasz Piątek

Скачать книгу

Monia Elson nosi w swoim ciele pięć kul wystrzelonych przez wrogich mu gangsterów. Z kolei pani Elson aż czternaście46. Na lotniskach oboje mają z tym problem – wykrywacz metalu zawsze dzwoni, gdy przechodzą przez bramkę… Monia zajmował się też przemytem narkotyków. W latach 80. potrafił pojawić się nagle w samym środku południowoamerykańskiej dżungli, żeby wydostać towar od producenta. Nie znał nawet wówczas hiszpańskiego47. Można się domyślać, że rozmawiał za pomocą pistoletu.

      Jak zapanować nad takimi dżentelmenami? Szukając wsparcia, rosyjski boss Agron zwrócił się do potężnej sycylijskiej rodziny Genovese. Nie uchroniło go to od śmierci i w maju 1985 r. został zamordowany. Najpewniej za sprawą swojego doradcy Marata Bałaguły, który zajął jego miejsce. Ale Bałaguła jeszcze ściślej współpracował z rodziną Genovese i innymi Włochami. Według Friedmana kontrola nad stacjami paliwowymi w Nowym Jorku umocniła pozycję nowego bossa i zaskarbiła mu szacunek włoskiej mafii48.

      Jaki biznes robił Bałaguła? Sprzedawał benzynę stacjom paliw i nie płacił podatków od przychodów z tej sprzedaży, ukrywając je w gąszczu fikcyjnych firm i papierów.

      Jednym słowem robił to co Bogatin. A raczej Bogatin robił to co Bałaguła. I najprawdopodobniej dla niego albo z nim. W końcu to Bałaguła był królem rosyjskich przekrętów w Nowym Jorku. Zaznaczę jednak: królem w Nowym Jorku, nie carem na świecie. Za nowojorską mafią rosyjską kryły się jeszcze potężniejsze siły. Nad Bogatinem i Bałagułą stał groźniejszy przestępca.

      Skąd bandyci z Moskwy, Leningradu i Odessy wzięli się w Nowym Jorku? I dlaczego tak łatwo dogadali się z Włochami?

      W latach 70. i 80. sowieckie służby specjalne zaczęły wypuszczać do USA bandytów z ZSRR. Na początku było wśród nich wielu Żydów – dlatego rosyjską mafię w Nowym Jorku nazywano „Kosher Nostra”. Z czasem przybywało coraz więcej bandytów „rdzennie rosyjskich”. Pojawiali się także przedstawiciele muzułmańskich narodów ZSRR. Więzi etniczne na pewno pomagały cementować organizację. Jednak najważniejszym spoiwem było co innego.

       Bandyci przed wyjazdem otrzymywali odpowiednie instrukcje od sowieckich służb specjalnych. Przestępcy wiedzieli, że dostają wolność w zamian za posłuszeństwo. Mieli nie tylko dzielić się łupem z sowieckimi służbami, ale także infiltrować amerykańskie środowiska przestępcze i biznesowe. A gdyby się dało, to również werbować agentów dla swoich mocodawców.

      Te „służbowe” wytyczne były ważniejsze niż etniczna duma. Dlatego sowieccy gangsterzy szybko dogadali się z sycylijskimi rodzinami, które rządziły większą częścią miasta i stanu Nowy Jork. Panowie czasem do siebie strzelali, bo w tej branży to nieuniknione. Ale zwykle woleli wspólnie zarabiać.

      Od czasu do czasu tworzył się morderczo-biznesowy rosyjsko-sycylijski przekładaniec. Specjalista od przestępczości zorganizowanej Jerry Capeci opisuje taką sytuację z początku lat 90.: bandyta Wiktor Zylber, prowadzący rosyjski night club „Rasputin”, musiał płacić haracz Elsonowi, poprosił więc sycylijskiego kolegę, Anthony’ego Palumbo, żeby ten Elsona zabił. Palumbo był chętny, ale najpierw musiał uzyskać zgodę swego bossa – niejakiego Daniela Pagano, związanego z potężnymi sycylijskimi rodzinami Gambino i Genovese. Tymczasem Pagano zarabiał na każdym galonie benzyny sprzedawanym przez Rosjan. Gdy usłyszał o planowanym zabiciu Elsona, krzyknął: „Pojebało was?! Nie ma, kurwa, mowy! Jeśli to zrobicie, będziemy mieć duży problem z ruskimi”49.

      Daniel Pagano miał rację. W latach 90. Monia Elson znaczył coraz więcej w mafii rosyjskiej, nie tylko tej nowojorskiej, ale i globalnej. Stał się wspólnikiem Siemiona Mogilewicza – Łebskiego Bossa.

      Przypomnijmy: Mogilewicz to wybitnie inteligentny gangster-finansista, który cieszy się największym zaufaniem rosyjskich służb. Z ramienia Kremla kontroluje organizacje przestępcze w wielu krajach świata. Dlatego też jest dobrze znany w mafijnych środowiskach włoskich po obu stronach oceanu – włącznie z neapolitańską kamorrą50.

      W gronie ludzi Mogilewicza był też nasz bankster z Lublina, David Bogatin. W książce „Czerwona mafia…” Friedman szczegółowo opisuje działalność brata Davida, Jacoba, który był wykonawcą finansowych operacji wymyślonych przez Mogilewicza. Realizował je m.in. w Kanadzie. Robił to, co jego brat w USA i w Polsce: tworzył firmy wydmuszki. Tyle że w wypadku Jacoba Bogatina cel tych wydmuszek był inny. Chodziło o wprowadzenie na amerykański rynek mafijnego kapitału Mogilewicza w taki sposób, żeby nikt się nie zorientował. W Kanadzie nadzór finansowy nad spółkami był słabszy niż w Ameryce i lis łatwiej mógł się wśliznąć do kurnika. A potem prześliznąć do Stanów Zjednoczonych, bo Amerykanie mieli zaufanie do kanadyjskich firm51.

      O samym Davidzie Bogatinie Friedman pisał tak: „Jedna z najważniejszych postaci rosyjskiej przestępczości w Ameryce. Kiedyś walczył w Wietnamie Północnym w sowieckiej jednostce przeciwlotniczej, a teraz odsiaduje ośmioletni wyrok za wielomilionowe oszustwa podatkowe w branży paliwowej. Przed procesem David Bogatin […] uciekł do Polski, gdzie zakładał pierwsze komercyjne banki w tym kraju, które przerzucały wielkie sumy pieniędzy na zlecenie rosyjskich gangsterów […]. Jego europejskie biznesy zostały przejęte przez Siergieja Michajłowa [szefa związanej z Mogilewiczem mafii sołncewskiej, o której była mowa we wstępie – przyp. T.P.]”. Friedman dodaje jeszcze: „Zanim [David Bogatin – przyp. T.P.] uciekł z Ameryki, przekazał członkowi rodziny Genovese pięć spłacanych przez siebie apartamentów w Trump Tower. Hipoteki zostały unieważnione, a fundusze – przelane do mafijnego banku na Manhattanie”52.

      Ta informacja dodatkowo upewnia nas, że Bogatin współdziałał z Bałagułą – skoro obaj współpracowali z rodziną Genovese. Ale najciekawszy jest inny fragment tekstu Friedmana, ten o walkach w sowieckiej jednostce przeciwlotniczej w Wietnamie Północnym. Jeżeli David Bogatin rzeczywiście walczył w sowieckim oddziale działającym za granicą – to musiał mieć kontakty z sowieckim wywiadem wojskowym GRU. Gdy ZSRR wysyłał swych żołnierzy w świat, zawsze towarzyszyli im wywiadowcy.

      Dodam, że informacje podawane przez Friedmana zwykle się potwierdzają. Nikt tak jak on nie poznał rosyjskiej mafii w USA. „Zaangażowany zawodowiec […]. Pozwy i groźby śmierci szły za nim przez całe życie […]. Ale od sądów nie ucierpiał, bo nigdy nie popełnił poważniejszego błędu […]. Jego reportaże miały moc niewygodnej prawdy” – pisano o nim po jego śmierci w roku 200253.

      Rosyjski wywiad wojskowy GRU w tej opowieści jeszcze powróci. Na razie my powróćmy do Lublina. I do funkcjonariusza UOP-u Zbigniewa Niezgody.

      Niestety, Zbigniew Niezgoda zmarł w roku 2015, ale zostawił wielu przyjaciół, którzy chętnie go wspominają. O nieżyjących zwykle nie mówi się źle – jednak nawet o zasłużonych zmarłych rzadko można usłyszeć tyle dobrych słów: „Kryształowa postać”, „Państwowiec”, „Honorowy człowiek”.

      Jednym z przyjaciół Niezgody był Włodzimierz Blajerski – prokurator krajowy w stanie spoczynku. W PRL-u działał w antykomunistycznym podziemiu. W latach 1983–1984 był więziony przez komunistów. W wolnej Polsce był działaczem ZChN-u, pełnił też funkcję wiceministra spraw wewnętrznych. W 1993 r. zaczął pracować jako prokurator. Kierował Prokuraturą Apelacyjną w Lublinie. Jest też współzałożycielem inicjatywy Ujawnić Prawdę – grupy

Скачать книгу