W kręgach władzy Większość bezwzględna Tom 2. Remigiusz Mróz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу W kręgach władzy Większość bezwzględna Tom 2 - Remigiusz Mróz страница 19
– W takim razie ujmę to tak: jeśli nic nie zrobimy, w najbliższych dniach ja bezpowrotnie stracę szansę na fotel premiera, a pani pożegna się z całym swoim zapleczem w parlamencie.
Daria przez moment się namyślała.
– Ale możemy coś z tym zrobić.
– My? – spytała. – Proponujesz koalicję UR z Pedepem?
– Nie – odparł, a potem na jego twarzy pojawił się uśmiech. – Proponuję, żebyśmy działali razem. Ja i pani. Przynajmniej przez jakiś czas.
Seyda zawahała się. W pierwszej chwili zabrzmiało to jak żart.
Już moment później zdawało się jednak całkiem poważną propozycją. A w dodatku kuszącą.
– Ty i ja? – odezwała się Daria.
– Razem możemy osiągnąć całkiem sporo.
Seyda podciągnęła rękaw żakietu i zerknęła na zegarek. Była umówiona z Chmalem, miał zdać jej raport. Przy tak postawionej sprawie mogła pozwolić sobie jednak na małe spóźnienie.
Rozdział 7
W domu wszystko było gotowe. Milena zadbała o to, by po wyjściu ze szpitala Patryk Hauer trafił do mieszkania przystosowanego do jego ograniczeń. Łazienka przy jego sypialni przeszła gruntowny remont, niemal jej nie poznał. Łóżko było sterowane elektrycznie, a uniwersalny pilot leżący na szafce obok kontrolował właściwie wszystkie urządzenia, które znajdowały się w pobliżu.
W domu roznosił się zapach farinaty. Milena przyrządzała liguryjski przysmak z mąki z ciecierzycy tylko wtedy, gdy mieli powód do świętowania. W tym wypadku wydawało się to nieco na wyrost.
Hauer wjechał do kuchni sam, nie chciał pomocy. Ani teraz, ani po drodze do domu. Uznał, że na dobrą sprawę mógłby poprosić o zdemontowanie uchwytów na oparciu wózka.
Chwilę później żona wyjęła placek z piekarnika i postawiła go na stole.
– I jak wrażenia? – zapytała.
– Pachnie dobrze.
– Mam na myśli mieszkanie.
Skierował wzrok w stronę przedpokoju.
– A… – odparł. – Ambiwalentne.
– Coś ci nie odpowiada?
– Nie, wszystko jest tak, jak być powinno. Dziwi mnie po prostu, że to się stało tak szybko.
– Miałam miesiąc.
– No tak – odparł smętnie.
Początkowo sam nie rozumiał, skąd jego rezerwa. Dopiero po chwili wszystko pojął. Do tej pory zakładał, że przez cały ten czas, który spędził w śpiączce, Milena miała nadzieję, że z tego wyjdzie. Wróci do pełni zdrowia. Tymczasem musiała zdawać sobie sprawę, że tak się nie stanie.
Najwyraźniej była tego nawet absolutnie pewna, skoro zdecydowała się na tak zasadniczy remont. Nie wierzyła w swojego męża. Nie dopuszczała możliwości, że uda mu się pokonać przeciwności losu.
Była to dojmująca myśl, ale Patryk szybko odsunął ją na bok. Mil nie drążyła tematu, doskonale wiedząc, do czego może doprowadzić dalsza rozmowa. Zamiast tego obróciła stojącego na stole macbooka w kierunku męża.
– Coś się kroi – zauważyła.
Hauer zmrużył oczy i wbił wzrok w ekran. Naszły go obawy, że Seyda koniec końców okazała się typowym politykierem i kiedy tylko opuściła szpital, ujawniła mediom każdy szczegół rozmowy, którą odbyli.
Patryk długo zastanawiał się nad tym, czy dobrze zrobił. Wydawało się jednak, że nie ma innej możliwości. Daria Seyda była jego wrogiem, to nie ulegało żadnej wątpliwości. Ale Sun Zi pisał, że największe zwycięstwo osiąga się, pokonując go bez podejmowania walki.
I właśnie to Hauer miał zamiar zrobić. Owszem, w myśl zasady, że wróg mojego wroga jest moim przyjacielem, wspólnie wystąpią przeciwko Chronowskiemu. Zniszczą go, ale to, co stanie się później z Seydą, nie będzie miało nic wspólnego z triumfem.
Patryk uśmiechnął się w duchu. Wprawdzie słów Napoleona nie przywoływał równie często jak mistrza z Dalekiego Wschodu, nie miał też cytatów Francuza wydrukowanych i oprawionych w antyramy, ale Bonapartemu udało się sformułować kilka zgrabnych myśli. Takich jak ta, by nie przeszkadzać wrogowi, kiedy popełnia błąd.
Seyda właśnie to robiła. Nie mając o tym bladego pojęcia.
– Widzisz? – odezwała się Milena.
Hauer uświadomił sobie, że przebiega wzrokiem po tekście na portalu NSI, ale właściwie robi to zupełnie bezmyślnie.
– Co? – spytał.
– Jest zapowiedziana jakaś konferencja prasowa.
– I?
Skupił się na tekście. Nie było w nim właściwie żadnych konkretów i aż dziw, że artykuł znalazł się na głównej stronie. W dodatku link do niego przewijał się na czerwonym pasku na górze ekranu.
– Nie podają żadnych szczegółów – dodała Mil. – Oprócz tego, że zwołano ją na placu Defilad i czekają już reporterzy wszystkich większych stacji.
– Nie bardzo rozumiem.
– Nie wiadomo nawet, kto wystąpi.
Patryk doczytał artykuł, nie wyławiając z niego żadnych konkretów.
– Co to za bzdura? – spytał.
– Nie wiem. Ale nie wygląda dobrze.
– W ogóle nie wygląda – odparł Hauer, nakładając sobie kawałek farinaty. – To jakiś żart. Nie wiadomo, kto zorganizował konferencję ani dlaczego, a wszyscy zdają się tym interesować?
– Może chodzi o jakiś happening.
Hauer przez moment się zastanawiał.
– Albo o względy bezpieczeństwa – podsunął.
Milena uniosła pytająco brwi.
– Tylko rzucam pomysł – dodał Patryk i wzruszył ramionami. – Wiem, że było posiedzenie RBN-u, rzekomo rutynowe, ale… one właściwie nigdy nie odbywają się rutynowo. Może któremuś z polskich polityków grożono.
– Nie byłby to pierwszy ani ostatni raz – zauważyła Milena. – Ale organizowanie konferencji incognito to już coś nowego.
Miała rację. Dziennikarze jednak najwyraźniej wiedzieli, kto jest inicjatorem,