Inferno. Дэн Браун
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Inferno - Дэн Браун страница 25
Gdy Langdon przybył na miejsce, został przywitany w progu przez dyrektora. Mijając hol, bezwiednie dostrzegł napis na ogromnym banerze zdobiącym tylną ścianę: CO JEŚLI BÓG SIĘ MYLIŁ?
– To Lukas Troberg – wyjaśnił szeptem dyrektor. – Nasza najnowsza instalacja. Jak się panu podoba?
Langdon zerknął ponownie na ogromny transparent, nie wiedząc, co powiedzieć.
– Hm… Twórca nie żałował farby, ale raczej nie opanował trybu przypuszczającego.
Dyrektor zerknął na niego ze zdziwieniem. Robert miał nadzieję, że uda mu się nawiązać lepsze porozumienie z czekającą widownią.
Gdy w końcu dotarł na scenę, zgromadzeni na sali ludzie zgotowali mu owację na stojąco.
– Meine Damen und Herren – zagaił gromko dzięki głośnikom. – Willkommen, bienvenue, welcome.
Rozpoznawalny cytat z musicalu Kabaret wywołał salwy śmiechu na widowni.
– Zostałem poinformowany, że tego wieczoru wysłuchają mnie nie tylko członkowie Towarzystwa Dantego, ale i spora grupa wykładowców oraz studentów, którzy po raz pierwszy będą mieli okazję eksplorować świat tego cenionego autora. Uznałem więc, że najrozsądniej będzie zacząć od ogólnego omówienia, aby zrozumieli mnie wszyscy słuchacze, także ci, którzy mieli w trakcie studiów zbyt mało czasu na lekturę średniowiecznych włoskich poematów. Opowiem o życiu i pracy Dantego i wyjaśnię, dlaczego jest uznawany za jedną z najbardziej wpływowych postaci w historii ludzkości.
Kolejne brawa.
Korzystając z miniaturowego pilota, Langdon wyświetlił serię portretów Dantego, zaczynając od obrazu Andrei del Castagno przedstawiającego postać poety stojącego w drzwiach z podręcznikiem filozofii w ręku.
– Dante Alighieri – zaczął wykład Langdon. – Florencki pisarz i filozof żyjący od tysiąc dwieście sześćdziesiątego piątego do tysiąc trzysta dwudziestego pierwszego roku. Na portrecie tym, jak na większości pozostałych wizerunków, ma on na głowie czerwone cappuccio: obcisły płaski czepiec z nausznikami, który obok szkarłatnej szaty z Lukki jest najczęściej powtarzającym się motywem na poświęconych Dantemu obrazach.
Następnie Langdon wyświetlił reprodukcję portretu pędzla Botticellego, znajdującego się obecnie w Galerii Uffizi i eksponującego najistotniejsze cechy fizjonomii pisarza: jego masywną szczękę i orli nos.
– Tutaj mamy kolejny obraz z nieodłącznym czerwonym cappuccio, któremu Botticelli dodał wieniec z liści laurowych jako symbol doświadczenia, w tym wypadku na polu poezji. Jest to tradycyjny symbol zaczerpnięty ze starożytnej Grecji i stosowany po dzień dzisiejszy, na przykład podczas ceremonii uhonorowania najwybitniejszych poetów czy laureatów Nagrody Nobla.
Robert przerzucił szybko kilka kolejnych slajdów, na których Dante miał czerwony czepiec, szkarłatną tunikę, wieniec laurowy i wydatny nos.
– Aby obraz Dantego był pełen, pozwolę sobie pokazać jeszcze jego pomnik z piazza di Santa Croce… oraz rzecz jasna sławny fresk z kaplicy w Bargello przypisywany Giottowi. – Pozostawił slajd przedstawiający fresk Giotta na ekranie i przeszedł na środek sceny. – Nie wątpię, że wiecie już państwo, iż Dante jest najbardziej znany ze swojego literackiego arcydzieła, czyli Boskiej komedii, okrutnego i bardzo realistycznego opisu jego zstąpienia do piekieł, wędrówki przez czyściec i ostatecznego dotarcia do raju, w którym pojednał się z Bogiem. Wedle współczesnych standardów nie znajdziemy w tym dziele żadnych elementów komediowych. Zostało ono nazwane komedią z zupełnie innego powodu. W czternastym stuleciu włoska literatura dzieliła się na dwie kategorie: tragedię, do której zaliczano wysoką literaturę pisaną czystą włoszczyzną, i komedię reprezentującą teksty pomniejsze, nierzadko pisane gwarą, aby były zrozumiałe dla szerokiego ogółu.
Robert pokazał kolejny slajd ze słynnym freskiem Domenica di Michelino, na którym Dante stoi za murami Florencji, dzierżąc w dłoniach egzemplarz Boskiej komedii. W tle widać było też tarasową górę czyśćca wznoszącą się nad wrotami piekieł. Obraz ten wisi obecnie we florenckiej katedrze Santa Maria del Fiore, znanej powszechnie jako Il Duomo.
– Jak zapewne wielu z państwa odgadło – kontynuował Langdon – Boska komedia została napisana językiem ludu. Dzięki temu zabiegowi jej genialnie przedstawione warstwy: religijna, historyczna, polityczna, filozoficzna oraz liczne komentarze społeczne przeplatające się z czystą fikcją mogły trafić do mas. Poemat ten stał się filarem włoskiej kultury, a styl Dantego doczekał się kodyfikacji we współczesnym języku… – Robert przerwał na moment dla zwiększenia efektu, a potem dodał szeptem: – Moi drodzy, nie jesteśmy w stanie przecenić wpływu, jaki dzieła Dantego Alighieri wywarły na przyszłe pokolenia. Nie ma chyba drugiego takiego dzieła literackiego, malarskiego bądź muzycznego, z wyjątkiem oczywiście Pisma Świętego, które zainspirowałoby tylu twórców do hołdów, naśladownictw, wariacji i zapożyczeń.
Po wyliczeniu długiej listy znanych kompozytorów, malarzy i pisarzy, którzy tworzyli dzieła inspirowane poematem Dantego, Langdon rozejrzał się po zebranych.
– Czy na sali znajduje się jakiś autor?
Niemal jedna trzecia gości uniosła ręce. Robert spoglądał na nich ze zgrozą.
No, no, albo mam najbardziej utalentowaną widownię na świecie, albo doczekaliśmy się ery elektronicznego self-publishingu.
– Cóż, jako autorzy zapewne wiecie, że pisarze cenią sobie najbardziej blurby, te króciutkie opinie, które jeden twórca pisze drugiemu, by zachęcić ludzi do kupowania jego książek. Wyobraźcie sobie, że blurby istniały także w średniowieczu. A Dante otrzymał ich całkiem niemało.
Langdon znów zmienił slajd.
– Nie chcielibyście mieć czegoś takiego na skrzydełku waszej książki?
Po ziemskim padole nigdy nie stąpał mąż większy od niego
Szmer zaskoczenia przemknął po sali.
– Tak – potwierdził Robert. – To ten sam Michał Anioł, którego dzieła zdobią Kaplicę Sykstyńską i który stworzył Dawida. Człowiek ten nie dość, że był genialnym malarzem i mistrzem dłuta, to jeszcze całkiem nieźle radził sobie z poezją. Opublikował przeszło trzysta utworów, wliczając w to jeden zatytułowany Dante, a dedykowany pisarzowi, którego przejmująca wizja piekieł była dla niego inspiracją przy tworzeniu Sądu Ostatecznego. Jeśli mi nie wierzycie, przeczytajcie raz jeszcze trzecią pieśń Piekła, a potem idźcie do Kaplicy Sykstyńskiej, gdzie tuż nad ołtarzem ujrzycie znajomy obraz. – Zaprezentował slajd, na którym potężnie umięśniona bestia bierze zamach ogromnym wiosłem na kulących się ludzi. – To dantejski piekielny przewoźnik, Charon, tłukący ociągających się