Czerwony Pająk. Katarzyna Bonda

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Czerwony Pająk - Katarzyna Bonda страница 2

Czerwony Pająk - Katarzyna Bonda Cztery żywioły Saszy Załuskiej

Скачать книгу

się damski głos. Niski, oleisty, uwodzicielsko słodki. Jakby rozmówczyni całe życie wylegiwała się na szezlongu.

      Zawsze tak brzmiała, na każdej akcji. Znajome tony wwiercały się Saszy do serca i haratały je na strzępy. Rozpoznała ten głos bez trudu. Sama szkoliła tę agentkę i wiedziała, że jest znacznie lepsza, niż ktokolwiek by przypuszczał. Dlatego też przez lata trzymała ją blisko siebie. Oddana firmie, zdolna do wszystkiego dla sprawy, sprytna – osobiście napisała w raporcie, kiedy widziały się ostatni raz. Co gorsza, kobieta znała dokładnie życiorys Załuskiej. Jej wszystkie tajemnice i słabości. Teraz doskonale rozgrywała nimi tę partię. Sasza żałowała każdej sekundy przeznaczonej na naukę narowistej uczennicy, która lata temu zniknęła jej z pola widzenia, a teraz najwyraźniej grała w przeciwnej drużynie. Profilerka chciała krzyczeć, przeklinać, roztrzaskać telefon o ścianę, ale nie była w stanie zrobić nic. Jęknęła tylko bezgłośnie. Tymczasem do jej ucha wlewała się melasa.

      – Podobno kiedyś szukałaś mnie, ale to ja znalazłam ciebie. – Sasza wyczuła w jej głosie triumf, bezgraniczną satysfakcję.

      Wtedy tama wściekłości pękła.

      – Gdzie ona jest? – ryknęła zrozpaczona. – Oddajcie mi ją! Co wam zrobiło niewinne dziecko?! Zabierz mnie. Zrobię, co zechcesz!

      – Nie wątpię – zaśmiała się kobieta. – Tyle że to już nieaktualne. Nie słuchasz, jesteś niesubordynowana, za bardzo uwierzyłaś w siebie. To jest system naczyń połączonych. Czas samotnych wojowników minął. A ty nigdy nie przyjmowałaś tego do wiadomości. Zlekceważyłaś nas. Szkoda…

      – Torbę wyrzuciłam na obwodnicy w ustalonym miejscu – weszła jej w słowo Sasza. – Była cała kwota. Co do złotówki. Pieniądze nieznaczone, nominały się zgadzały. Nikt się nie zgłosił.

      – Widziałam. – Kobieta po drugiej stronie słuchawki westchnęła zrezygnowana. – Czekałyśmy z Karoliną na Kieleckiej. Potem zwiedziłyśmy dokładnie cmentarz witomiński. I już myślałam, że zakończę karierę niańki. Choć właściwie to polubiłam tę twoją małą. Jest dosyć rezolutna. W ciebie się chyba nie wdała. Namówiła mnie na nowe buty, bo zabraliśmy ją w kapciach.

      – Pieniędzy nie chcecie – przerwała jej łamiącym się głosem Załuska. – Więc czego? Powiedz mi. Proszę – błagała.

      Słodycz zniknęła. Głos stężał.

      – Policjant od ciebie zgubił się w osiedlowych uliczkach. Przyjechał po kwadransie, jak już było po wszystkim. Przypadek?

      Teraz ze słuchawki sączył się jad. Każde słowo bolało Saszę coraz bardziej.

      – Nie powinnaś była informować swoich braci mundurowych. To nie było rozsądne. Zamiast córki miałabyś dziś do odbioru całkiem nowe adidasy w rozmiarze trzydzieści sześć.

      Ostatnia groźba wypowiedziana była niskim, świdrującym tonem.

      – To nie ja. Naprawdę. Oni… Ja nic… Nikomu. Policja nic nie wie.

      – Nie tłumacz się.

      Sasza zamarła. Czuła, jak ziemia usuwa się jej spod stóp.

      – Na szczęście zmieniły się rozkazy. Przekonałam ich, że nie ryzykowałabyś życia jedynej córki. Zresztą to pewnie babcia. Ktoś ze znajomych został jej jeszcze w resorcie. Tak przy okazji, Laura czuje się już dobrze? Wyglądała na przestraszoną. Chyba nawet upadła.

      – Jest po udarze – wyszeptała Sasza. Mocniej zacisnęła pięści. Paznokcie wbiły się w dłoń. Czuła piekący ból, który paradoksalnie dodawał jej sił. – Ale mówi. I rozpozna cię.

      Kobieta po drugiej stronie zignorowała groźbę.

      – Pieniądze się nie zgubiły? – Znów zimna kpina w głosie i udawana słodycz. – Bo może jeszcze się przydadzą. Dokumenty to czasem lepsza inwestycja niż bilety NBP. Ludzie jak głupi skupują nieruchomości. Tak między nami, stosunkowo tanio wyceniono takie słodkie dziecko.

      – Mów, czego chcecie.

      – Małą się nie martw. Jest bezpieczna. Do czasu.

      – Nigdy ci nie ufałam.

      – Bardzo słusznie – odparła rozbawiona kobieta. – Szkoda tylko, że to nieprawda.

      – Nie mam tych papierów.

      – To już wiemy.

      – Ale mogę je zdobyć.

      – Tylko dlatego jeszcze rozmawiamy.

      – Wymienisz je na Karolinę? – W głosie Saszy wybrzmiała prośba, a nie taki efekt chciała osiągnąć, więc dodała: – Muszę tylko wiedzieć, czego potrzebujesz. Dokładnie. I ile mam czasu.

      – To nie wystarczy. Potrzebny będzie komplet TW Calineczki.

      – Za późno. Dziadek puścił to do obiegu.

      – Ty nic nie wiesz!? – zdziwiła się kobieta. – Jak się uchowałaś w tej firmie? Wciąż wierzysz w bajki i czekasz na króla elfów? Dziadek odpalił się z broni służbowej.

      – Kłamiesz! – wyszeptała Załuska. – Widziałam się z nim. Miał zupełnie inne plany. Dobrze wiesz, co trzymał w swoim archiwum.

      – Trzy strzały. W drugiej połowie meczu, dlatego nie poszedł na okładki gazet. Warwara go znalazła. W garażu.

      – On nigdy by tego nie zrobił!

      – Zrobił, nie zrobił. Nie żyje – zirytowała się kobieta. – Czasy się zmieniły. Stawka wzrosła. Twoją tarczę ochronną trafił szlag i masz ogień przy dupie, bo dziecko nadal jest z nami. A ty się nie rozliczyłaś.

      Odsunęła się od słuchawki i krzyknęła karcącym głosem:

      – Zapytałaś, czy możesz?! No to przeproś. Ciocia nie lubi niegrzecznych bachorów. Milcz, kiedy dorośli rozmawiają! Co powiedziałam!

      Sasza usłyszała płacz córki, a potem tupot stóp i trzaśnięcie drzwiami. Gdyby mogła, zaatakowałaby kobietę po drugiej stronie telefonu czymkolwiek, co znalazłoby się teraz w zasięgu jej ręki.

      – Zostaw ją! – warknęła. – Jeśli coś jej się stanie…

      Kobieta jedynie fuknęła i po rosyjsku zwróciła się do któregoś ze swoich towarzyszy:

      – Zabierz ją. I niech Ludmiła weźmie to do prania. Za karę młoda ma siedzieć w kajucie. I żadnego komputera!

      Po chwili znów odezwała się do Saszy. Była zimna, wypluwała z siebie słowa jak automat.

      – Jest rozkaz zdetonowania Wilmora. Teraz rozumiesz, dlaczego jesteś potrzebna?

      – On nie istnieje! – krzyknęła Sasza. – To postać stworzona

Скачать книгу