Punkt widzenia. Małgorzata Rogala
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Punkt widzenia - Małgorzata Rogala страница 1
Redaktorzy prowadzący: Monika Długa, Szymon Langowski
Redakcja: Hanna Trubicka
Korekta: Maria Moczko | panbook.pl
Skład i łamanie: Stanisław Tuchołka | panbook.pl
Projekt okładki i stron tytułowych: Magdalena Zawadzka
Zdjęcie na okładce: Kaspars Grinvalds/Shutterstock
Konwersja publikacji do wersji elektronicznej: Dariusz Nowacki
Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.
Wydanie elektroniczne 2019
eISBN 978-83-7976-132-6
CZWARTA STRONA
Grupa Wydawnictwa Poznańskiego sp. z o.o.
ul. Fredry 8, 61-701 Poznań
tel.: 61 853-99-10
fax: 61 853-80-75
www.czwartastrona.pl
Potem był zwykły sąd Mamy w roku kilka takich spraw Mogła mówić: „Nie widziałam kto” Zmarnowała chłopcom siedem lat.
PROLOG
Kilka miesięcy temu informowaliśmy naszych czytelników, że Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Południe uznał Antoniego W. winnym naruszenia godności i znieważenia sędzi podczas sprawowania urzędu i skazał mężczyznę na trzy miesiące pozbawienia wolności. Przypomnijmy, że mężczyzna stracił panowanie nad sobą, gdy sędzia Maria Kowalska kolejny raz odroczyła rozprawę, i nazwał ją „starą raszplą”.
– Poniosło mnie – przyznał Antoni W. podczas rozmowy z naszym reporterem, nie ukrywając emocji. – Bez wyroku nie mogę odzyskać należnych mi pieniędzy. Oczywista sprawa, a ciągnie się od trzech lat. Ubezpieczyciel leci ze mną w głąba, a jego adwokat robi sobie jaja; wypisuje do sądu kolejne bzdury, żeby wszystko przeciągać jak długo się da, chcą mnie przestraszyć, albo zniechęcić, a sąd na to pozwala! Mam tego dosyć. Coś we mnie pękło, gdy sędzia kolejny raz przyszła na rozprawę nieprzygotowana, mimo że czasu było kilka miesięcy. Nie miała również brakujących akt, a wtedy zleciła, żeby jej dostarczono. Pan by się nie wkurzył? Ubezpieczyciel wisi mi piętnaście tysięcy plus odsetki. Jak usłyszałem, że rozprawa znów odroczona, krew mnie zalała.
Od wyroku odwołał się prokurator, według którego zasądzona kara była zbyt łagodna. Warszawski Sąd Okręgowy uznał zasadność apelacji i podwyższył karę z trzech do dziewięciu miesięcy. Wyrok jest prawomocny.
SKOMENTUJ
Strach mnie ogarnia przed takimi sędziami, zamiast pomagać ludziom, jeszcze szkodzą. Gorsze słowa cisną się na język.
Łagodny ten wyrok, powinniśmy brać przykład z innych krajów, gdzie nie wolno obrażać sędziów.
Co ty pieprzysz, człowieku, ludzi ciągają latami, każdy by się wkurzył. Powinien parę kurew jeszcze posłać.
Gratuluję poziomu wypowiedzi. Jakby tak każdy chciał nabluzgać sędziemu, to zastanów się, kobieto, co by było.
Kaś ma rację, przestań, gościu, nawijać trzy po trzy.
Komentarz usunięty przez administratora.
Bandycki kraj! Bezprawie! Kasa rządzi!
Komentarz usunięty przez administratora.
Szkoda człowieka. Z sądami i firmami ubezpieczeniowymi nie wygrasz, szkoda zdrowia, też tak miałem. Zwrócili mi pieniądze, jak już dawno samochodu nie miałem. Porażka.
Ciekawe, jakby tak starej raszpli ktoś był winien pieniądze, czy by tak cierpliwie latami czekała? Violka, zgadzam się z tobą.
ROZDZIAŁ 1
Druga połowa sierpnia 2015
Sędzia Włodzimierz Skowroński pracował tego dnia w domu. O poranku zjadł śniadanie w towarzystwie żony, a następnie zniknął w gabinecie z widokiem na centrum Warszawy, żeby napisać uzasadnienie wyroku, o które wystąpił adwokat strony przegranej w sprawie z ubiegłego tygodnia. Sędzia spodziewał się takiej reakcji, prawnik brał pieniądze od klienta, więc musiał się wykazać; jednak Skowroński nie przypuszczał, że mecenas zadziała tak szybko. Włodzimierz nie znosił pisać uzasadnień, więc starał się ułatwić sobie pracę, łącząc i przerabiając fragmenty licznych pism, wniosków i odpowiedzi, które gromadziły się w aktach przez długie miesiące postępowania procesowego. Popijając małymi łykami kawę, sędzia przystąpił do pracy zgodnie z zasadą, którą wyznawał: jeżeli czegoś się nie lubi, należy zrobić to jak najszybciej, żeby mieć sprawę z głowy. Jednak tym razem Skowroński nie mógł się skupić z powodu wewnętrznego drżenia, które odczuwał od świtu. Jeszcze leżąc w łóżku, rozmyślał nad przyczyną niepokoju, rozważał różne opcje, a nawet obwiniał o swój stan nadmierne picie kawy do chwili, gdy zdał sobie sprawę, że będąc w pościeli, jeszcze nie zdążył niczego się napić.
Napięcie nie ustępowało, więc mężczyzna wstał i przespacerował się po obszernym pomieszczeniu, wyjrzał przez okno, a następnie wrócił do biurka i odsunął od siebie leżące nań papiery. Zalogował się do swojej prywatnej skrzynki elektronicznej i już po chwili tego pożałował. Usta Skowrońskiego wygięły się w grymas niechęci na widok kilkudziesięciu wiadomości, z których większość już na pierwszy rzut oka nadawała się do natychmiastowego usunięcia. Gdyby miał więcej czasu, mógłby kasować je na bieżąco, ale przytłoczony nadmiarem obowiązków, sędzia regularnie zaglądał jedynie do skrzynki służbowej, prywatną zaś traktował po macoszemu. Teraz otwierał