Noce i dnie Tom 1-4. Maria Dąbrowska
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Noce i dnie Tom 1-4 - Maria Dąbrowska страница 18
Sięganie do tajemnicy życia łączy pisarka w Nocach i dniach ze świadomością bliskości i zarazem tajemnicy śmierci, z którą czytelnik styka się po raz pierwszy w scenie ślubu Bogumiła i Barbary; uroczystość zostaje zakłócona, naznaczając związek aurą niepokoju. Śmierć relacjonowana jest przez autorkę bez patosu, ale zawsze z szacunkiem i szczególną powagą. Powściągliwość opisów agonii osiągnięta dzięki zdyscyplinowanej narracji pozwoliła Dąbrowskiej oddać istotę doznań umierającego, samotność w obliczu nieznanego, strach i dziecięcą bezradność. Zgon starszej pani Ostrzeńskiej widzimy oczami Bogumiła, patrzącego na jej ręce, bezradnie przebierające palcami, „jakby coś chciała zagarnąć czy ująć żałosnym gestem niemowlęcia i umierającego, pierwszym i ostatnim gestem człowieka na ziemi” (I, s. 234). Śmierć w Nocach i dniach jest ślepa, tak jak ślepa i okrutna bywa natura. Dąbrowska nie waha się pisać o upokarzających sytuacjach towarzyszących chwilom zbliżającego się zgonu – o rozpadzie ciała i osobowości. Pisze o tym ze zgrozą, ale i z poczuciem, że taka jest dola „biednego człowieka”[197]. Śmierć to wydarzenie, które wstrząsa psychiką bohaterów i odmienia ich życie. Ocalenie Bogumiła przed pogrzebaniem w powstańczej mogile pozwala mu docenić wartość życia. Rozważania Dąbrowskiej o śmierci zrównoważone są przekonaniem, że nieustannie odradzające się życie oswaja tragizm jej nieuchronności[198]. Pojawia się też w powieści ukryte pytanie o to, co jest po drugiej stronie życia. Pisarka zatrzymuje się przy nim, nierozważną odpowiedzią nie przekraczając granicznej linii:
A tak, znowu jedno z dzieci tej ziemi, urodzone śród jęków i krwi, odbywało swą podróż do grobu śród kwiatów, przy ogniach i muzyce, jakby wiekami uświęcone przekonanie bliźnich teraz dopiero wiodło je tryumfalnie do bram prawdziwego żywota (I, s. 196).
Motyw śmierci wpisany jest także w tytuł powieści: śmierć jest częścią życia, tak jak noc jest nierozerwalnie związana z dniem. Istotą życia jest ruch i przemijanie – od narodzin po jego koniec. Ta refleksja przewija się też w obrazach przyrody, która rzadko pełni w powieści funkcję zdobniczą, np. jako tło wydarzeń. Zwykle – pokazywana w ciągłej zmienności i jednoczesnym trwaniu – kieruje wzrok ku nieskończoności. Życie człowieka odmierzane jest cyklem narodzin, starzenia się i śmierci, przyroda trwa w powtarzalnym odradzaniu się i obumieraniu – oba te światy współistnieją, a odnawiający się świat natury zaprzecza przemijaniu i daje ochronę przed rozpaczą, tym silniejszą, im człowiek bliższy jest przyrodzie, im mocniej rozumie i odczuwa jej rytm. To niemal bezrefleksyjne, sensualne stopienie się z naturą i wszechbytem daje mu radość i spokój, bo „póki słońce będzie błyszczeć na niebie, życie nigdy całkiem nie poszarzeje” (II, s. 455).
Badacze twórczości Dąbrowskiej zwracali uwagę na różnorodne inspiracje filozoficzne jej samowiedzy pisarskiej, wskazując nazwiska Abramowskiego, Bergsona, Brzozowskiego, Carlyle’a, Guyau, Kanta, Marksa, Nietzschego, Pascala, Schopenhauera. Oddziaływania te nakładały się na lektury Conrada, Jacobsena i Emersona, którego wiersze tłumaczyła w 1926 roku[199]. Zdaniem Drewnowskiego pisarstwo Dąbrowskiej „w całości jest pewną wizją filozoficzną, zaś „Noce i dnie jako epopeja byłyby bez niej niemożliwe”[200]. Szczególnie ważna wydaje się tu bergsonowska idea „ciągłego trwania” i „płynności” oraz przekonanie, że trwanie otwiera się na nieskończoność, a zdarzenia życia mogą tłumaczyć tajemnicę egzystencji w wymiarze kosmicznym (echa tego poglądu znajdziemy też u Abramowskiego). Miało ono istotny wpływ na ukształtowanie się postawy filozoficznej Dąbrowskiej, dla której ważne było, by w zachwycie nad realnością dnia codziennego dostrzec metafizyczny wymiar życia, otwarty na wszechbyt i Boga. Stąd fascynacja tajemnicą istnienia, w której człowiek w bergsonowskim „trwaniu” (durée) ma szansę przez moment „wszystko rozumieć, nic nie chcieć i w dziękczynnym milczeniu być samym tylko niepojętym istnieniem” (II, s. 466), ale i poczucie zagubienia w universum:
Było jej tak, jakby się znalazła śród nieznajomego świata, zajętego czymś swoim, czego nie rozumiała. Nie miała się o co oprzeć, nie miała się gdzie schronić, nie miała ku czemu wyciągnąć ręki. Wydało jej się to wszystko czymś podobnym do śmierci (II, s. 269).
Z Bergsona pisarka zaczerpnęła też wiarę w „pęd życiowy” (élan vital) jako źródło jednostkowej i społecznej aktywności. W jej dziele zawarte jest przesłanie, że egzystencja człowieka ma wtedy prawdziwą wartość, gdy żyje on z myślą o innych. Odnajdujemy je w słowach Teresy o „właściwym stosunku do życia”, gdyż trzeba żyć tak, „by nie myśleć wciąż o sobie” (I, s. 83). Rozumie to także Bogumił.
Etyczne poszukiwania Dąbrowskiej zmierzają do ponownego zdefiniowania prawd moralnych, rządzących relacjami jednostki ze zbiorowością oraz pokazania drogi dochodzenia do „nowej i niezależnej od klasy i stanu moralności i filozofii praktycznej”[201]. Moralistyka Dąbrowskiej jest laicka, bezroszczeniowa, a przez to trudniejsza do wcielenia w życie. Nie ma w niej oczekiwania nagrody, nie ma obawy kary, jest jedynie imperatyw nakazu moralnego i sumienia. Z lektury dzieł Conrada pisarka wyniosła naukę, że wśród „niewyszukanych prawd” moralnych, z którymi boryka się ludzkość, stale je gubiąc lub zdradzając, obowiązkiem pisarza jest „z powikłanego zamętu swojej epoki wydobyć na jaw którąś z tych zasad odwiecznych i w odnowionym blasku do wierzenia ją podać” – jak pisała w 1929 r. w szkicu o Nostromo[202]. U Conrada odnalazła jeszcze inną myśl: o przewadze rzeczywistości duchowej nad rzeczywistością materialną. Od niego przejęła też pewność, że sens życia człowieka polega m.in. na wierności sobie i podejmowanemu zadaniu. Ten nakaz moralny Dąbrowska definiowała, idąc tropem także J.-M. Guyau i Leona Petrażyckiego. Bogumił jest wierny ziemi i pracy na roli, bo tak rozumie swój obowiązek. W rozważaniach etycznych Dąbrowskiej podstawowa jest kategoria „sumienia”. „Sumienie – gwiazda przewodnia – świeci w Nocach i dniach niezwykłym blaskiem” – zauważał Drewnowski[203]. Na marginesie rozważań nad metafizyczną i filozoficzną zawartością Nocy i dni pisarka sformułowała istotną dla niej koncepcję „dobra”, nazywając ją „minimalizmem religijnym”, bo tylko na minimalizm może pozwolić sobie człowiek, który „żyje w ciemności, a światełka, którymi się posługuje i którymi jedynie może się posługiwać, starczają na dwa kroki” (Dz. 25 XII 1934). Odnalazła go także w etyce Conrada i nazwała „rygorystycznym” i „surowym”. Zawiera on odpowiedź na pytanie, według jakich zasad powinien żyć zagubiony w tajemnicy wszechrzeczy człowiek, pragnący zachować człowieczeństwo. Niebezpieczna amoralność czająca się na dnie duszy Tomaszka sprawia, że jest on powodem niepokoju rodziny i − narratorki. Pisarka nie chciała bądź nie potrafiła zbliżyć się do tej postaci. Jego racje to jedynie „kłamliwe wykręty” i nieprzewidywalne zachowania, obserwowane zawsze z zewnątrz. W poczuciu bezradności wobec tego fenomenu psychicznego, nie wyjaśniała zachowań chłopca i ich nie analizowała, tak jakby rozumiała jedynie istotę dobra, nie zła. Dąbrowska nie była pewna, czy człowiek jest z natury dobry, a zło jest „obcą, plugawą pianą”, jak napisała o Katelbie, czy też, że „zło i dobro istnieją pospołu jako dwie