(Nie)pamięć. Марк Леви
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу (Nie)pamięć - Марк Леви страница 5
– OK, OK, wiem to wszystko, ale dlaczego pracujesz nad anabiozą?
– Nie tak szybko. Teoretycznie, podkreślam: teoretycznie zamrożenie wprowadziłoby organizm w stan anabiozy i umożliwiłoby konserwowanie go w nieskończoność.
– Czy nie tak właśnie postąpiono z plemnikami przy zapłodnieniu in vitro?
– A nawet z embrionami we wczesnym stadium podziału. Maksymalnie osiem komórek, ale można powiedzieć, że to jedyne organizmy, które udaje się w ten sposób zachować, a zwłaszcza swobodnie przywrócić do życia. Z tym że przechowywanie to jedno, a ożywienie to zupełnie co innego. Na obecnym etapie nauka boryka się z problemem fizycznym. Kiedy zbliżamy się do najniższej temperatury, wewnątrz tkanek tworzą się kryształki lodu, które niszczą lub uszkadzają komórki.
– A co właściwie próbujesz udowodnić?
– Nic, zadowalam się samym badaniem. To dziedzina, która mnie fascynuje. Krionika łączy w sobie wiele dyscyplin, oczywiście medycynę, inżynierię zimna, chemię, fizykę, najtrudniej jednak znaleźć kogoś, kto potrafi dyrygować nimi wszystkimi.
– Liczysz na to, że zostaniesz dyrygentem tej orkiestry?
– Może kiedyś… Człowiek ma prawo pomarzyć, nie?
– Po co robić z tego tajemnicę przed Joshem?
– Mam swoje powody, a ty złożyłaś mi obietnicę. Mam nadzieję, że jej dotrzymasz.
– Szczerze mówiąc, nie widzę nic nadzwyczajnego w obserwowaniu zamrożonych komórek przez całą noc. Możesz być pewien mojej dyskrecji.
Luke pochylił się nad mikroskopem, wzruszając ramionami.
– Daj spokój. Uznałabyś mnie za nawiedzonego, a poza tym naprawdę muszę popracować.
Hope zmierzyła go wzrokiem. Coś nie dawało jej spokoju, była przekonana, że Luke ma sekrety nie tylko przed Joshem.
– Wiesz, dlaczego wybrałam te studia? – rzuciła po kilku chwilach milczenia.
– Nie i mam to głęboko w nosie!
– Żeby wyodrębnić cząsteczkę, która zapobiegnie chorobom neurodegeneracyjnym.
– Coś takiego! Wyplenisz alzheimera tak po prostu?
– Alzheimera i podobne choroby. Sam więc widzisz, że w kategorii nawiedzonych też mam swoje miejsce.
Luke odwrócił się ku Hope. Jego uporczywe spojrzenie wprawiło ją w zakłopotanie.
– Kiedyś ci wyjaśnię, nie dzisiaj. A teraz zostaw mnie w spokoju. Skoro tu przyszłaś, znaczy, że też masz jakąś robotę.
Hope zorientowała się, że już nic więcej z niego nie wyciągnie, toteż usiadła przy innym stole.
Biła się z myślami. Rozpamiętując wiedzę zdobytą na pierwszym roku studiów, usiłowała odgadnąć, jakie korzyści mogłaby przynieść medycynie krionika. Czytała kiedyś artykuł o eksperymencie prowadzonym na ostrym dyżurze szpitala w Pittsburghu. Rannych w stanie krytycznym poddawano głębokiej hipotermii, aby dać chirurgom czas potrzebny na naprawę uszkodzeń. Podczas operacji temperaturę ciała obniżano o dziesięć stopni, pogrążając ciało w stanie bliskim śmierci klinicznej, po czym je ożywiano. W gruncie rzeczy, pomyślała, być może w przyszłości zimno posunie dużo dalej możliwości leczenia. I zapragnęła odkryć, co też mogło skłonić Luke’a do spędzenia nocy na pracy w tajemnicy przed Joshem.
Podniosła głowę – nadal siedział pochylony nad mikroskopem.
– Czy można by wykorzystać zimno jako technikę walki z komórkami rakowymi? – odezwała się. – Załóżmy na przykład, że przed podaniem chemii obniży się temperaturę ciała. Zgodnie z wszelką logiką złośliwe komórki powinny zostać uśpione, a zatem unieszkodliwione.
– Ale zdrowe komórki też – odparł Luke. – Wspomnij o tym jutro na wykładzie, zobaczymy, co ci powie profesor.
– Nic z tego. Jeżeli wpadłam na genialny pomysł, wolę najpierw sama rozpracować ten temat.
– Twój geniusz polega na tym, że nikomu przedtem nie przyszło to do głowy – stwierdził obojętnym tonem Luke. – Jeżeli przed następnym genialnym odkryciem zadasz sobie trochę trudu i poszukasz na wydziałowych serwerach, dowiesz się, że od wielu lat przykłada się kriosondy do małych guzów, aby obniżyć ich temperaturę do minus czterdziestu stopni. Wewnątrz złośliwych komórek tworzą się kryształki lodu, a po podgrzaniu komórki pękają. To niesamowite, jakie medycyna robi postępy, kiedy ty mi zawracasz głowę.
– Nie musiałeś być opryskliwy. Chciałam tylko podyskutować.
– Nie, próbujesz się dowiedzieć, co robię, a ja nie mam dla ciebie żadnej odpowiedzi. Prowadzę doświadczenia.
– Jakiego typu doświadczenia?
– W rodzaju tych, przez które mogę wylecieć ze studiów. Właśnie dlatego pracuję w nocy i wolę już nic więcej nie mówić. Teraz rozumiesz?
– Rozumiem tylko tyle, że moja ciekawość wzrosła dwukrotnie. Najwyraźniej naprawdę mnie nie znasz. Dobra, puścisz parę z ust czy dupa blada?
Luke wstał i zajął miejsce obok niej. Położył jej ręce na ramionach i przysunął twarz do jej twarzy.
– Będziesz się musiała dobrze zastanowić, bo jeżeli zdradzę ci tę tajemnicę, zostaniesz moją wspólniczką, czy tego chcesz czy nie.
– Już się zastanowiłam!
Luke wrócił jednak na swoje krzesło, Hope zaś pojęła, że na razie nic z niego więcej nie wyciągnie. Zebrała swoje rzeczy i opuściła laboratorium. Przecinając korytarz, w ogóle nie czuła strachu – była na to zbyt podekscytowana.
Wróciwszy do pokoju, wyciągnęła się na łóżku i otworzyła komórkę, by napisać e-mail. Przeczytała tekst i po krótkim wahaniu go wysłała.
2
Rozległ