Droga do kariery. Laura Iding
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Droga do kariery - Laura Iding страница 1
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Hannah Stewart obudziła się i otworzyła oczy. W pierwszej chwili nie wiedziała, gdzie jest, lecz po chwili wszystko sobie przypomniała. Pokój tonie w ciemności, bo światła z ulicy nie wpadają przez nieosłonięte okna. Nie jest u siebie, lecz w apartamencie Jake’a.
Ogarnęło ją przedziwne uczucie rozkoszy zmieszanej z lekkim wstydem. Co ją napadło, że wczoraj wieczorem pozwoliła się tutaj przyprowadzić? Zachowała się zupełnie jak nie ona. Nie żałowała jednak ani sekundy spędzonej z Jakiem. No, koniec bajki.
Hannah uniosła głowę i zerknęła na tarczę budzika stojącego na nocnej szafce koło łóżka. Trzecia trzydzieści nad ranem. Późno. Albo wcześnie. Zależy od punktu widzenia. Tak czy owak musi stąd wyjść. Teraz. Ostatni dzień wolności dobiegł końca i musi wrócić do siebie, ogarnąć się i pędzić do szpitala.
Ostrożnie, by nie obudzić pogrążonego we śnie Jake’a, wysunęła się spod kołdry. Jake poruszył się i coś wymamrotał. Hannah wstrzymała oddech. Kiedy stwierdziła, że Jake nadal mocno śpi, schyliła się i zaczęła po omacku szukać na podłodze ubrania. Wtedy przypomniała sobie, że zostało w salonie.
Na wspomnienie wczorajszego wieczoru i gorączkowych pieszczot aż się zaczerwieniła. Nigdy przedtem nie kochała się z nikim tak żywiołowo, bez żadnych zahamowań, jak z Jakiem.
Wyśliznęła się z sypialni na korytarz i poszła do pokoju dziennego. W ciemności bosą stopą zawadziła o chromowany stolik do kawy ze szklanym blatem i omal nie krzyknęła z bólu. Wczoraj nie miała czasu obejrzeć apartamentu Jake’a, teraz jednak z dezaprobatą patrzyła na kosztowne nowoczesne meble i abstrakcyjne malarstwo na ścianach.
To wnętrze, takie bezosobowe, zdecydowanie nie było w jej guście. A może to ona tutaj nie pasuje?
Uczucie wstydu wzmogło się. Nie pasowała do świata jachtów oraz strzeżonych luksusowych apartamentowców i popełniła błąd, próbując się do niego dostać. I nawet kiedy zrobi specjalizację chirurga, nie zechce żyć w taki sposób. Poświęciła się medycynie, by pomagać ludziom, nie dla bogactwa i sławy.
Koniec bajki nastąpił. Kiwając głową nad własną głupotą, Hannah pozbierała ubranie rozrzucone po kątach. Kiedy wkładała żółte bikini, podkoszulek, szorty i klapki, czuła, że palą ją policzki.
– Wybierasz się dokądś?
Na dźwięk głosu Jake’a serce jej zamarło. Odwróciła się na pięcie. Z nachmurzoną miną stał w drzwiach, ubrany tylko w bokserki. Hannah starała się nie patrzeć na jego muskularny tors.
– Tak – wybąkała. – Muszę już iść.
Jake spojrzał jej prosto w oczy.
– Bez pożegnania?
Hannah umknęła wzrokiem w bok. Może nie ma doświadczenia w podobnych sytuacjach, ale czego właściwie on od niej oczekuje? Nawet nie znają swoich nazwisk, tylko imiona.
– Posłuchaj, było wspaniale, naprawdę, ale rano mam ważne spotkanie, więc muszę jechać do siebie.
– W porządku. Odwiozę cię – oświadczył Jake.
– Nie! – Z jakiegoś powodu nie chciała, by się dowiedział, gdzie mieszka. Poza tym od tego dnia przestaje być panią swojego życia. Nie miała pojęcia, kim Jake jest z zawodu, ale nie ulegało wątpliwości, że ma więcej wolnego czasu od niej. – Nie musisz. Pojadę taksówką. – Albo metrem.
– Hannah… – zaczął i zrobił krok w jej stronę.
Chwyciła torebkę i szybko otworzyła drzwi.
– Do widzenia. Nigdy nie zrozumiesz, jak bardzo potrzebowałam tego, co wczoraj przeżyliśmy. Dzięki.
Z tymi słowami wybiegła z apartamentu. Czekając na windę, wstrzymała oddech. Modliła się w duchu, by Jake nie poszedł za nią. Gdy rozległ się dzwonek sygnalizujący, że winda zatrzymała się na piętrze, Hannah mimowolnie się obejrzała. Ku swojemu zaskoczeniu zobaczyła, że Jake wyszedł na korytarz i z rękami skrzyżowanymi na piersi stoi oparty barkiem o ścianę. Miał potargane włosy, wyraziste rysy twarzy i wyglądał niewiarygodnie seksownie.
Działał na nią jak magnes. Każda komórka jej ciała wyrywała się ku niemu. Nie chciała uciekać w taki sposób. Niestety musiała. Posłała Jake’owi słaby uśmiech, pomachała ręką i wsiadła do windy.
Zanim drzwi windy się zasunęły, usłyszała:
– Do zobaczenia.
Ciężko oparła się o ścianę kabiny, zamknęła oczy, palcami przeczesała włosy. Łzy żalu zaszczypały ją pod powiekami, lecz szybko je od siebie odpędziła.
Co, do diabła, się z nią dzieje?
To po prostu facet. Owszem, interesujący, obłędnie seksowny, ale tylko facet. Najlepiej o nim zapomnieć. Było miło, ale ona nie ma czasu na znajomości z mężczyznami. Ani na romans.
Co prawda Jake nie zrobił najmniejszej nawet aluzji na ten temat, przypomniała sobie trzeźwo. Ludzie miewają przygody trwające jedną noc i Hannah była pewna, że później tak drobiazgowo nie analizują każdej sekundy. To dlaczego ona to robi? Było im ze sobą cudownie, ale minęło. Koniec dyskusji.
Zatrzymała przejeżdżającą taksówkę i przez pogrążone w ciemności ulice pojechała do mniej eleganckiej części miasta. Mieszkanie typu loft przerobione z dawnego magazynu, które dzieliła z Margie, oszczędnie umeblowane dość przypadkowymi sprzętami, miało ogromne okna zajmujące całe dwie ściany. Margie nie było. Najwyraźniej spędzała noc ze swoim chłopakiem, Bryanem. Hannah ucieszyła się, że przyjaciółka nie będzie jej zadręczać pytaniami, i poszła do sypialni.
Zazwyczaj lubiła napić się kawy i podziwiać wschód słońca nad jeziorem Michigan, lecz dzisiaj była zbyt podekscytowana, by usiedzieć w miejscu. Wzięła prysznic, ubrała się i pojechała do szpitala. Jazda metrem nie trwała długo i kwadrans przed czasem stawiła się w klinice Chicago Care. Energia ją rozpierała.
To efekt upojnej nocy, pomyślała i mimowolnie uśmiechnęła się do siebie. Zaraz jednak przybrała poważniejszy wyraz twarzy.
W sali konferencyjnej na piątym piętrze zebrało się około trzydziestu pięciu osób, podobnie jak ona czekających na rozpoczęcie pierwszego dnia pracy w charakterze lekarzy stażystów. Hannah ogarnęła trema. Dokonało się. Nadszedł moment, na który z taką niecierpliwością czekała. Teraz już oficjalnie była panią doktor. Doktor Hannah Stewart.
Wczoraj świętowała zamknięcie jednego rozdziału życia. Przez osiem lat łączyła pracę w dwóch miejscach, by utrzymać siebie i pomagać rodzinie, z nauką. Nie było to łatwe, ale udawało jej się zdawać egzaminy na przyzwoitym poziomie. Czy po tym kieracie nie należała jej się odrobina szaleństwa, czy nie zasłużyła na to, by przez jedną noc się zabawić, zrobić coś dla siebie?
Może, idąc z Jakiem do łóżka, posunęła się w tym szaleństwie świętowania odrobinę za daleko, ale kogo to obchodzi? Teraz rozpoczyna następny etap.
Mimo że od dnia ukończenia szkoły napotykała na swej drodze same przeszkody, zdołała je pokonać. Zrobiła dyplom, dostała się na wymarzoną specjalizację z chirurgii. Dumnie zadarła głowę. Przebrnęła przez osiem lat studiów, przebrnie przez następne pięć.
I nikt