Droga do kariery. Laura Iding
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Droga do kariery - Laura Iding страница 4
Hannah była dumna z siebie, że tak dobrze udaje jej się ukryć wzburzenie, chociaż wcale nie było jej łatwo skoncentrować się na przebiegu operacji. Niski głos Jake’a, gdy wyjaśniał, co robi albo wydawał polecenia, przypominał jej wspólnie spędzoną noc.
– Widzisz, to uszkodzenie wątroby czwartego stopnia – mówił teraz, delikatnie odsuwając jelito, by mogła lepiej zobaczyć rozmiar urazu.
– Krwawienie ustało – zauważyła.
– Owszem. Ale musimy pilnować, żeby znowu się nie zaczęło. Wątroba syntetyzuje czynniki krzepnięcia krwi. – Hannah natychmiast zanotowała w pamięci: zaraz po operacji sprawdzić poziom czynników krzepnięcia krwi. – Oczyść jamę brzuszną i daj mi znać, kiedy uznasz, że możemy zamykać ranę.
Hannah z pomocą pielęgniarki wykonała plecenie. Potem podniosła głowę, spojrzała na Jake’a i oznajmiła:
– Sądzę, że pacjent jest gotowy.
Ich oczy nad maseczkami się spotkały.
– Potwierdzam. Dobra robota.
Pochwała jak pochwała, lecz dla niej na wagę złota. Hannah wdzięczna była za to, że ma na twarzy maseczkę, przez którą nie widać jej zaczerwienionych policzków. Jake przystąpił do zamykania kolejnych powłok brzusznych, cały czas wyjaśniając, co robi. W końcu spytał:
– Chcesz zszyć ostatnią powłokę?
Hannah aż wstrzymała oddech.
– Tak.
Jake ustąpił jej miejsca. Oczywiście zakładanie szwów zajęło jej dwa razy tyle czasu co jemu, lecz kiedy skończyła, była z siebie bardzo dumna.
Z uśmiechem na twarzy opuszczała salę operacyjną.
– Hannah?
Obejrzała się. Jake się nie uśmiechał.
– Słucham?
– Możemy zamienić kilka słów?
– Oczywiście.
Z nieprzyjemnym uciskiem w żołądku myła ręce. Przez głowę przebiegały jej rozmaite myśli. O czym chce z nią rozmawiać? O wspólnie spędzonej nocy? O tym, że bez słowa wymknęła się z jego mieszkania? A może chodzi o sprawy zawodowe? Czy popełniła jakiś błąd, o którym nie chciał dyskutować przy całym zespole? W sali zostali jeszcze anestezjolog, instrumentariuszka i pielęgniarka.
– Tędy – mruknął Jake, wziął ją za łokieć i zaprowadził do pokoju chirurgów.
Kiedy zamykał drzwi, by nikt im nie przeszkadzał, zimny dreszcz przebiegł Hannah po plecach.
Jake w milczeniu się w nią wpatrywał. Nie mogąc znieść ciszy, przemówiła pierwsza:
– Podziwiałam cię, jak ratowałeś pacjenta. Dziękuję za szansę asystowania przy operacji. Jestem pewna, że przy tobie wiele się nauczę. Chętnie podejmę się zamykania rany, jeśli mi to zlecisz. – Zdawała sobie sprawę, że mówi bez sensu, lecz nie mogła się zatrzymać.
– Przestań! – Jego oczy rzucały gromy. – Doskonale wiedziałaś, kim jestem, kiedy spotkaliśmy się w barze, więc przestań odgrywać naiwną stażystkę, wdzięczną za każdą możliwość nauki.
– Co takiego?
Jak on może myśleć, że zaplanowała spotkanie? Po co miałaby to robić? W ostatnim dniu wolności wybrała się ze swoją współlokatorką, Margie, nad jezioro. Przejechały się żaglówką, potem poszły do baru. Nie miała zielonego pojęcia, kim jest facet, który ją zaczepił. Coś między nimi zaiskrzyło. Doznała uczucia, o jakim słyszała, że istnieje, lecz którego dotąd nie doświadczyła. Teraz żałowała, że go nie zignorowała. Była w nastroju do świętowania. W euforii zapomniała o rozsądku i poszła z Jakiem do niego. A teraz są zmuszeni pracować razem. Sposób, w jaki na nią patrzył, rozpalił jej gniew.
– Nie wiesz, o czym mówisz – wypaliła. – O ile mnie pamięć nie myli, nie miałeś identyfikatora. Skąd mogłam wiedzieć, kim jesteś? Dzisiaj po raz pierwszy samodzielnie zajmuję się pacjentami.
– Jestem przekonany, że rozpoznałaś mnie po piątkowym przyjęciu inauguracyjnym – upierał się Jake. – Nie winię cię o to, że chcesz przyspieszyć karierę, ale wskakując mi do łóżka, posunęłaś się o krok za daleko.
Hannah oniemiała. Jake mówił śmiertelnie poważnie! Naprawdę uważał, że to ukartowała?
– Nie mogłam przyjść na przyjęcie inauguracyjne – odezwała się. – A szkoda, bo wiedziałabym, kim jesteś i omijałabym cię szerokim łukiem, żeby oszczędzić sobie podobnej żenującej sceny. Gdybym podejrzewała, kim możesz być, nigdy bym z tobą…
Wystarczy! Sprawa jest beznadziejna. Lepiej zrobić dobrą minę do złej gry i spróbować uratować, co się da.
– Naprawdę myślisz, że ci uwierzę? – sceptycznym tonem spytał Jake.
Hannah podniosła głowę. Gdyby nie potrafiła się bronić, nie osiągnęłaby tego, co już zdołała osiągnąć.
– Może pan wierzyć, w cokolwiek pan zechce, doktorze Holt – oświadczyła chłodno. – Jeśli o mnie chodzi, możemy udawać, że tamten incydent nigdy się nie wydarzył. – Zmrużone powieki Jake’a świadczyły, że trafiła w czuły punkt. – Bardzo ciężko pracowałam, żeby dostać tę rezydenturę i nie zrobię niczego, co mogłoby przeszkodzić mi w zdobyciu specjalizacji. Czy wyrażam się jasno? Nie musimy walczyć na noże.
Cień niepewności przemknął po twarzy Jake’a. Hannah poczuła satysfakcję, chociaż bardzo pragnęła, by stosunki między nimi ułożyły się inaczej. Gdyby tylko Jake nie był tak obłędnie przystojny i tak seksowny! Że też musiała pójść do łóżka akurat z nim! Mało było tam facetów? Tak sobie zepsuć ostatnią noc wolności!
Jake wzruszył ramionami.
– Dobrze. Zapomnijmy o tej nocy.
Szkoda, pomyślała Hannah z żalem. Właściwie zła była na Jake’a, że tak szybko się poddał.
Przecież chciała tego, prawda? Zmusiła się do uśmiechu.
– Dziękuję.
– Do usług. – Hannah zmarszczyła czoło i zmrużyła oczy. Czyżby to była wycieczka osobista z podtekstem seksualnym? Nie, oczywiście, nie. To tylko pusty zwrot grzecznościowy. Jake stara się stworzyć między nimi zawodowy dystans. Już miała wyjść, kiedy ją zatrzymał. – Jeszcze jedno, doktor Stewart.
– Słucham.
– Mam żelazną zasadę i ufam, że ją uszanujesz: nigdy nie umawiam się z żadną koleżanką z pracy prywatnie.
Aha, ma zasadę?