Na szczycie. Właściwy rytm. K.N. Haner

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Na szczycie. Właściwy rytm - K.N. Haner страница 4

Na szczycie. Właściwy rytm - K.N. Haner

Скачать книгу

Zawsze wiedziałem, że jesteście pojebani! – Odłożyłem pudło na stół i chciałem wyjść. Myślałem, że jeśli tego nie zrobię, to naprawdę ich pozabijam. Było we mnie wtedy tyle złości.

      – Synu, daj spokój! Przecież oni żartowali! – interweniował ojciec, widząc, jaki jestem wściekły. Wszyscy popatrzyli na mnie żałośnie.

      – Dajcie mi, kurwa, święty spokój, dobra? Nie mam ochoty na jakieś imprezy…

      – Sedricku, ale my przyjechaliśmy tutaj dla ciebie! – odezwała się moja matka i zrobiła tę swoją smutną minę. Boże!

      – Nikt was o to nie prosił! – warknąłem.

      – Stary, przesadzasz! To, że Rebeka pojechała z Erickiem, nie znaczy, że masz się na nas teraz wyżywać! – skwitował Simon. W sumie miał rację, ale miałem to, kurwa, gdzieś.

      – Dobra, lepiej polej! – Machnąłem ręką i próbowałem się opanować. Pomyślałem, że jak urżnę się w trupa, to będzie mi nieco lepiej. Na trzeźwo zadręczyłyby mnie myśli o niej i o tym, co Walter wyprawiał z nią w hotelu. Sam jednak do tego doprowadziłem i pretensje mogłem mieć tylko do siebie.

      – Teraz to gadasz do rzeczy! – ucieszył się Alex i podszedł do barku, który na szczęście zaopatrzony był we wszystko, czego w tej chwili było mi potrzeba. Wyłączyłem myślenie i zrobiłem to, co potrafiłem najlepiej. Chlałem na umór, ale jak na złość nie mogłem się dobić. Wlewałem w siebie kolejne kieliszki czystej wódki, popijałem whisky i nic. Było koło ósmej wieczorem i zaczynało robić się ciemno. Chłopacy zabawiali całe towarzystwo, a ja zauważyłem nagle, jak moja Jess czaiła się, by wziąć mnie w ogień pytań. Nie chciało mi się z nią gadać. Już słyszałem te jej pytania o to, dlaczego Reb pojechała z Erickiem. A po co? A dlaczego tak? Ja pierdolę! Akurat wstała i podeszła do mnie, a ja od razu spierdoliłem do łazienki i zamknąłem się od środka. Do czego to doszło, bym chował się w kiblu przed młodszą siostrą? Obmyłem twarz i spojrzałem na swoje pijackie odbicie w lustrze.

      – No i co, Mills? Co teraz? Jak masz zamiar odzyskać Rebekę? No jak? Walter zapewne doprowadza ją teraz do kolejnego orgazmu, a ty jesteś największym frajerem na świecie – warknąłem na siebie, a następnie walnąłem pięścią w kafelki zaraz obok lustra i próbowałem jakoś sensownie zebrać myśli. Nigdy nie byłbym w stanie pogodzić się z tym, że ją straciłem. Straciłem moją małą, słodką Reb.

      Kurwa, co ta dziewczyna zrobiła z moim życiem. Dzięki niej każdego dnia chciałem być lepszy. Chciałem budzić się i po prostu być dobrym człowiekiem. Uszczęśliwiać ją. A co zrobiłem? Sprawiłem, że poczuła się nikim. Zarzuciłem, że nosiła pod sercem nie moje dziecko. Kurwa, ale ze mnie skurwysyn! W dodatku ta sprawa z jej dzieciństwa, poronienie… Ta dziewczyna tyle przeszła, a ja jej tylko dowaliłem. Nasz związek rozpierdolił się w drobny mak. Jakby gówno wpadło w wentylator i rozjebało już totalnie wszystko. Usiadłem na wannie, by się uspokoić. Byłem przekonany, że gdy ona wyjedzie, to oszaleję. Musiałem ją zatrzymać i przez cały czas rekonwalescencji udowadniać jej, że mi na niej zależy, zapewniać, jak bardzo ją kocham i żałuję tego, co zrobiłem. Obiecałem sobie, że będę ją chronić, a to przeze mnie miała rękę w gipsie, skręconą kostkę… Tyle wycierpiała. Boże, moja słodka Rebeka. Gdy zamykałem oczy, widziałem jej cudowny uśmiech. Jak mogłem ją tak skrzywdzić?

      Moje rozmyślenia nagle przerwał jakiś hałas w korytarzu. Jeszcze raz przemyłem wodą twarz i wyszedłem z łazienki, by sprawdzić, co się dzieje. Zamarłem, widząc w holu wysokiego, postawnego mężczyznę mierzącego rewolwerem prosto w Sandrę.

      – Sed! – krzyknęła Jess w panice i zaczęła biec w moją stronę. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zdążyłem zareagować. Pamiętam tylko krzyki i trzy strzały. Pierwsza kula dosięgnęła Jess, która padła przede mną, łapiąc się za brzuch, druga drasnęła Sandrę w bark, ale ten koleś najwidoczniej miał zamiar ją zabić. Boże, dlaczego? Złapałem Jess i podniosłem wzrok na zamaskowanego mężczyznę celującego prosto w głowę siostry Waltera.

      – Zostaw ją! Kurwa, zostaw! – krzyknąłem, odepchnąłem Jess w ramiona mojego sparaliżowanego strachem ojca i ruszyłem jej na ratunek. Usłyszałem wystrzał i zobaczyłem, jak Nicki rzuca się i przyjmuje na siebie pocisk, ratując życie Sandry. Upadł z impetem na podłogę, która od razu zrobiła się czerwona od krwi. Byłem w takim szoku, że ledwo oddychałem. Dopadłem do mojego postrzelonego przyjaciela razem z Simonem, który był równie przerażony jak ja.

      – Pogotowie! Dzwoń na pogotowie! – krzyknął Alex i spróbował dogonić tego zamaskowanego faceta, ale on wybiegł z domu, wsiadł do auta i odjechał z piskiem.

      – Kurwa, Nicki, nie zamykaj oczu! Nie zamykaj! – Potrząsałem nim z całej siły.

      – Stary, ale impreza… – Uśmiechnął się w grymasie bólu i chwycił mnie za dłoń. Moja matka zaczęła lamentować, tuląc w ramionach Jess. Sandra siedziała obok nas na podłodze, była najmniej ranna, ale w kompletnym szoku. Simon dzwonił po pogotowie, Alex po policję, a ja patrzyłem, jak mój kumpel umiera.

      – Nicki, kurwa, nie zasypiaj! – Łzy cisnęły mi się do oczu. Kurwa! Kto to był? Czego chciał? Dlaczego celował w Sandrę? Jedyną pozytywną myślą było to, że w domu nie było Rebeki i Ericka. Gdyby cokolwiek im się stało…

      – Sed… – powiedział Nicki i zaczął pluć krwią.

      – Stary, kurwa, nie umieraj mi tu! – Próbowałem być spokojny, ale to trudne.

      – Nie pierdol. Nigdzie się nie wybieram… – Uśmiechnął się blado i pokazał, bym mu podał butelkę wódki.

      – Jak z tego wyjdziesz, napierdolimy się wszyscy jak na urodzinach Alexa, okej? Zabiorę cię na najlepszy striptiz w twoim życiu! – powiedziałem drżącym głosem, ściskając jego dłoń.

      – Na to liczę! – Znowu się uśmiechnął.

      – Simon, gdzie ta karetka?! – krzyknąłem przerażony, bo widziałem, że z Nickim jest fatalnie.

      – Już jadą! – powiedział, zbierając z podłogi Sandrę, która nawet nie płakała. Była w takim szoku, że ledwo mogła stać na własnych nogach. Siedzieć i patrzeć bezczynnie, jak na twoich rękach twój kumpel wykrwawia się na śmierć, to coś najgorszego. Nie pamiętam, jak długo czekaliśmy na pogotowie i policję, bo dla mnie to była wieczność. Usłyszałem tylko wycie syren i światła odbijające się w szybach domu. Pierwsi na miejsce dojechali ratownicy, zabrali na sygnale Nickiego, Sandrę i Jess. Gdy zamykali karetkę z moją siostrą, nie mogłem pohamować łez. Ojciec trzymał w ramionach moją lamentującą matkę, Alex siedział na schodach domu z twarzą schowaną między dłońmi, a Simon nerwowo palił papierosa. W kieszeni rozdzwoniła się moja komórka, odruchowo odebrałem, nawet nie sprawdzając, kto dzwoni.

      – Mills!

      – To ja, stary. Wszystko u was w porządku? – rozpoznałem głos Ericka.

      – Kurwa, nie! Przyjeżdżaj tu natychmiast! W domu była strzelanina! Postrzelili Sandrę, Nickiego i Jess! Kurwa, Erick! – praktycznie krzyknąłem w panice.

      – Co? Jaka strzelanina? Sed, kurwa, o czym ty mówisz?!

Скачать книгу