Soulless. T. M. Frazier
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Soulless - T. M. Frazier страница 6
– Powiedział, że masz nie dać się zabić i że dziewczyna jest bezpieczna.
Dzięki Bogu. To oznaczało, że King zawiózł ją do domu przy sadzie i że obstawa, którą jej zapewniłem, była przy niej. Ti nie mogła zamieszkać w domu Kinga. Mimo że w więzieniu stanowiłaby łatwiejszy cel, wciąż jej coś groziło, a gdy jej nie chroniłem, rodzina Kinga była w większym niebezpieczeństwie niż kiedykolwiek. Powiedziałem Kingowi, żeby zabrał ją do domu, bo moje zeznanie nie będzie wyglądać dobrze, jeśli prokurator w jakiś sposób nas ze sobą powiąże. Nawet jeśli King miał inne zdanie na ten temat, wiedziałem, że będzie się upierał, by została u niego, ale nie mogłem go o to prosić po tym wszystkim, co dla mnie zrobił.
– Chyba przyszedłem w porę – powiedział Miller, skinąwszy głową w stronę ogrodzenia po drugiej stronie podwórka.
Wstałem i odwróciłem się w chwili, gdy brama się otworzyła i do środka weszło trzech mężczyzn.
Trzech moich byłych braci.
ROZDZIAL 4
Thia
W wieku dziesięciu lat
Przez dwie godziny przekonywałam Bucky’ego, by pojechał ze mną do lombardu oddalonego o prawie dwadzieścia kilometrów. Przez pięć minut stałam obok niego i kopałam kamienie stopą, a potem powiedziałam mu, że dam mu moją najlepszą wędkę, jeśli się w końcu zgodzi.
– Ile za to dostanę? – zapytałam wysokiego zaniedbanego mężczyznę o odstających uszach. Stanęłam na palcach, by oprzeć się o porysowaną szklaną gablotę, która robiła za ladę, i rzuciłam facetowi moją najlepszą minę pod tytułem: „Przyszłam tu w poważnych interesach”.
Pracownik lombardu miał plakietkę z imieniem Troy. Spojrzał na mnie z uniesioną brwią, jakby nigdy nie widział w lombardzie dziesięciolatki, która próbuje się targować.
– Kurde, Thia, co ty wyprawiasz? – zapytał Bucky. Oderwał wzrok od modeli samochodów na wystawie i dołączył do mnie.
Kiedy namówiłam go na przejażdżkę do Logan’s Beach, zapomniałam wspomnieć, dlaczego tak bardzo chciałam tam jechać. Bucky wytrzeszczył oczy w przerażeniu, gdy zobaczył, co położyłam na ladzie.
– To sprzączka z inicjałami Donniego Mcrawa, Thia! Nie możesz jej sprzedać!
– Jest moja, więc mogę z nią zrobić to, co chcę – odparłam.
Wygrałam tę sprzączkę, gdy w zeszłym roku wzięłam udział w rodeo w LaBelle z Buckym i jego ojcem. Cóż, nie do końca wygrałam, bo byłam jedyną ośmiolatką, która chciała spróbować ujeżdżać owce, ale i tak dostałam nagrodę za dobre chęci.
– No i? – Odwróciłam się do Troya, który trzymał w dłoni sprzączkę.
Obejrzał ją z każdej strony i uderzył nią o blat.
– Jest pusta – wytknął Troy. Wziął szkło powiększające, przyłożył je do oka i obejrzał sprzączkę.
– Nie potrzebuję pieniędzy. Chcę się tylko wymienić – oznajmiłam. – Na to. – Wskazałam na łańcuszek znajdujący się w gablocie.
Troy nawet nie spojrzał, na co wskazałam.
– Ta sprzączka jest tylko pokryta srebrem. Nie ma zbyt wielkiej wartości. Przepraszam, nic nie mogę dla ciebie zrobić – odpowiedział Troy, wyjmując z ust wykałaczkę i celując nią we mnie.
– Po co w ogóle ci ten łańcuszek? – zapytał Bucky.
Westchnęłam, bo jego pytania zaczynały mnie irytować.
– Mam coś, co chciałabym na nim zawiesić. To wszystko. – Stanęłam na ziemi na płaskich stopach, a Troy przesunął sprzączkę w moją stronę, dodając kolejną rysę do szklanego blatu.
– Co chcesz na tym zawiesić? – dopytywał Bucky.
– Nic takiego – odparłam, kuląc ramiona, zawiedziona. Ostatni raz spojrzałam na łańcuszek za gablotą i odwróciłam się w stronę przyjaciela.
– Powiedz! – zażądał.
Sięgnęłam do kieszeni i wyjęłam pierścionek z czaszką, by mu go pokazać. Szybko włożyłam przedmiot z powrotem, bo nie chciałam, by się zgubił.
– Skąd to masz? – zapytał nagle Troy, wyciągając swoje tyczkowate ciało nad ladą tak bardzo, jak tylko był w stanie, opierając się o nią.
– Nie mogę powiedzieć – odparłam, mając ochotę wytknąć język w jego stronę. – Chodź, Bucky. – Złapałam go za ramię i odwróciliśmy się do drzwi.
– Zaczekaj! – zawołał Troy. – Za bardzo się pospieszyłem. Wyglądacie na miłe dzieciaki. Wymiana sprzączki na łańcuszek wydaje się sprawiedliwa.
– Nawet nie widziałeś, który łańcuszek wskazałam – powiedziałam, krzyżując ręce na piersi.
Troy pokręcił głową.
– W sumie to nie ma znaczenia. Zachowaj sprzączkę. I tak mamy za dużo łańcuszków, więc pokaż mi, który chciałaś. – Troy otworzył gablotę i wziął łańcuszek wskazany przeze mnie. Rzucił go w moją stronę, jakby przedmiot miał mu odgryźć rękę. Łańcuszek upadł na podłogę, a ja go szybko podniosłam, otrzepując z brudu.
– Na pewno?
– Tak – powiedział Troy, machając na nas ręką. – A teraz spadajcie. Jeśli ktoś zapyta, powiedzcie, że Troy z Premier Pawn był dla was dobry, okej? Musicie to powiedzieć.
– Jasne – odparłam, chociaż nie sądziłam, by ktokolwiek miał mnie pytać o moją wycieczkę do lombardu.
Troy pokiwał gorączkowo głową. Pomyślałam, że zaraz mu odpadnie.
– To dobrze. A teraz idźcie. – Machnął na nas ręką i z trzaskiem zamknął gablotę.
Wyszliśmy. Bucky deptał mi po piętach, gdy okrążaliśmy budynek i szliśmy w stronę miejsca, gdzie zostawiliśmy rowery oparte o ścianę.
Wyjęłam z kieszeni pierścień z czaszką i przewiesiłam go przez mój nowy łańcuszek, który potem założyłam na szyję. Schowałam biżuterię pod koszulką z napisem: „Future Farmers of America”.
– Masz zamiar mi powiedzieć, co to jest? – zapytał przyjaciel, gdy podnieśliśmy nasze rowery.
– To mój sekret – powiedziałam z przebiegłym uśmiechem. Prawda była taka, że bardzo chciałam powiedzieć o tym Bucky’emu, odkąd Bear i jego przyjaciele zatrzymali się w Stop-N-Go, ale musiałam zaczekać, aż znajdziemy się poza zasięgiem