Ósmy cud świata. Magdalena Witkiewicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Ósmy cud świata - Magdalena Witkiewicz страница 11
– Z ustami.
– No, pewnie ma powiększone. – Popatrzyłam na wydatne usta kobiety. – Ostrzyknięta.
– Ostrzyknięta?
– Chirurg powiększył jej usta.
– No widzisz? Mówiłem, że coś nie tak. Jak mam się całować z kobietą, która przyjmuje zastrzyki w usta? Fuj!
– Nie bardzo rozumiem, w czym to przeszkadza.
On rozumiał. Ja też wiedziałam, że proponowani przez niego kandydaci zupełnie mi nie odpowiadają. Może szukaliśmy zbyt daleko? Może trzeba było spojrzeć sobie w oczy i zastanowić się nad tym, co tak naprawdę ma w życiu sens?
Odbyliśmy godziny rozmów na ten temat. Kilkanaście razy zgodziliśmy się ze sobą, że tak nie można żyć, że takie bycie-niebycie ze sobą to marnowanie czasu. Po skończonych dyskusjach zwykle zasypialiśmy tuż obok siebie. Zwykle nago, zwykle przytuleni i zwykle po fajnym, naprawdę fajnym seksie.
Ale czy to wystarczy, by spędzić ze sobą całe życie?
Z drugiej strony czego mogliśmy chcieć więcej? Lubiliśmy się, w łóżku było nam cudownie. Nasz układ przypominał grę aktorską w codziennym serialu puszczanym w popołudniowym paśmie. Albo małżeństwo z trzydziestoletnim stażem. Chociaż w takim małżeństwie są pewnie wspomnienia miłości, namiętności, wspólne cele, dzieci, wnuki. My nie mieliśmy nic wspólnego oprócz nocy, podczas których każdy z nas wyobrażał sobie kogoś innego.
Zdecydowanie czekaliśmy na coś więcej. Na coś, co rozpali nasze serca i zmysły tak, że nie będziemy w stanie o niczym innym myśleć. A może te nadzieje były bezsensowne?
Czułam się bardzo samotna w naszej relacji. Jacek chyba też. Czekaliśmy na tę wielką miłość z utęsknieniem, chociaż już z mniejszą wiarą niż kilka lat wcześniej. Może z wiekiem człowiek staje się bardziej cyniczny? Może trudniej mu pofrunąć ponad ziemię i uśmiechać się do świata?
Potem Jacek się zakochał. A przynajmniej tak twierdził. Miłość trwała niecałe pół roku. Nie potrafiłam nazwać uczucia, które wtedy mną targało. Zazdrość? Chyba tak, choć może nie tyle o Jacka, ale o fakt, że on to poczuł. Że budził się co rano z uśmiechem na ustach, że czuł to, czego ja nie czułam od tak dawna.
Niestety idylla nie trwała zbyt długo.
Dziewczyna wróciła do byłego męża, a Jacek został sam. Ja w tym czasie oddałam się firmie. Ktoś musiał pracować, by kochać mógł ktoś.
– Dziecko, za dużo pracujesz. – Pani Kasia była wyraźnie zmartwiona.
– Lubię to. – Uśmiechnęłam się.
– Już trochę żyję na tym świecie i wiem, że dużo pracują tylko ci, którym czegoś w życiu brakuje.
– Brakuje, pani Kasiu. – Wzruszyłam ramionami. – Ale miłości nie można kupić w sklepie. Nie rośnie też na drzewach. Towar deficytowy w tych czasach. Chętnie kupiłabym nawet spod lady, ale nie wiem jak.
– Czy ja wiem, czy deficytowy? – zamyśliła się pani Kasia. – Może warto kupić sobie okulary, które pomogą dostrzec tę miłość?
– A co, gdy te okulary spadną? Gdy je zgubimy? Ja ciągle gubię okulary.
– Całe życie trzeba uważać, by ich nie zgubić. A gdy się pobrudzą i przestaniesz widzieć to, co powinnaś, trzeba je szybko wyczyścić.
– To nie jest oszustwo? Patrzeć tylko przez różowe okulary?
– A bo ja wiem? – zastanawiała się głośno pani Kasia. – Jestem z moim mężem już tyle lat. Nie uważam, bym go oszukiwała.
– Czy to była miłość? – zapytałam.
– Na początku… – Pani Kasia zanurzyła się we wspomnieniu. – Na początku nie. Ale założyłam właściwe okulary.
– Nie zgubiła ich pani?
– Teraz już ich nie potrzebuję. Przyzwyczaiłam się. I jestem szczęśliwa. Mam dwoje dzieci, niedługo wnuk mi się urodzi. Chłonę życie każdą chwilą. Ono tak szybko ucieka. Czasem trzeba się rozejrzeć wokół i może się okazać, że miłość jest tuż obok. Tylko jej nie widzimy.
– Ale na siłę?
– Zależy, jakie mamy w życiu priorytety. – Pani Kasia wzruszyła ramionami.
Właśnie. Priorytety. Ja bardzo pragnęłam dziecka, Jacek mógł mi je dać. Układ. Po prostu jeden z wielu życiowych układów.
Masz tylko jedno życie. Niestety nigdy nie wiesz, co stanie się za chwilę. Czasem nie powinieneś czekać ze swoimi decyzjami ani sekundy, bo gdy to zrobisz, będzie zbyt późno. Jednak jeśli poczekasz, kolejna sekunda twojego życia może dać ci nadzieję. W tej sytuacji można tylko zaufać intuicji. A błąd? Błąd to część życiowego ryzyka.
Kiedyś koleżanka z pracy opowiadała mi, że zerwała z chłopakiem. Porzuciła go dla innego. Z tym innym przeżyła szaleńczy romans, który zakończył się po roku na Wyspach Kanaryjskich. Siedząc w toalecie na lotnisku, wysłała SMS-a do swojego byłego chłopaka. „Kocham cię. Spróbujmy jeszcze raz”. Nie odpisał. Zawahała się, czy zadzwonić. Nie zrobiła tego.
Chyba do tej pory tego żałuje, mimo iż jest szczęśliwą mężatką. Jej były chłopak miał popsuty wyświetlacz telefonu, nie odebrał SMS-a. Kilka minut później po raz pierwszy całował się na plaży ze swoją obecną żoną. Koleżanka, płacząc co noc przez kolejne pół roku, żałowała tej jednej minuty, której nie wykorzystała na jeden krótki telefon.
A może tak miało być?
Gdy ją zapytałam, czy jest szczęśliwa, uśmiechnęła się. Jest. Może los miał dla niej lepsze plany? Gdyby wtedy zadzwoniła, jej świat wyglądałby zupełnie inaczej. Może gorzej? Może lepiej? Tego nigdy się nie dowie. Życie to nie książka, która może mieć kilka różnych zakończeń. W życiu zakończenie jest jedno, a droga, która do niego prowadzi, zależy tylko od ciebie.
Może pani Kasia miała rację? Może zbyt dużo pracowałam i naprawdę powinnam odpocząć, by nabrać dystansu do tego, co działo się w moim życiu? Może daleka podróż pomogłaby mi znaleźć okulary, przez które dostrzegłabym szczęście? Zdecydowanie potrzebowałam spojrzeć na otaczające mnie sprawy z innej perspektywy.
6
Nie rozpaczaj nad ciężkim losem. Tak długo dopóki jest ziarno, będą wyrastać drzewa
Podobno gdy bardzo czegoś chcemy, los nam sprzyja, byśmy to osiągnęli. Widocznie los uznał, że potrzebuję urlopu. Moja ciężka praca przyniosła spore efekty.
Rada