Przedsmak zła. Alex Kava
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Przedsmak zła - Alex Kava страница 13
– Twoi rodzice – podjął Delaney. Maggie wiedziała, że kolejne pytanie z trudem przechodzi mu przez gardło. – Czy ci ludzie w przyczepie to twoi rodzice?
Cunningham i Turner wycofali się. Zostawili Delaneya i Maggie, dając dziewczynce przestrzeń. Maggie zobaczyła, że Cunningham rozmawia przez komórkę. Ale Katie nie była zainteresowana agentami FBI. Zerkała w inną stronę, za siebie, w kierunku rzeki. Już nie słuchała Delaneya.
– Mój tatuś – szepnęła, a potem wskazała palcem. – Wpadł do rzeki.
– Twój tatuś? – Delaney rzucił spojrzenie Maggie. – To nie on jest w przyczepie?
Dziewczynka gwałtownie potrząsnęła głową, jakby chciała się pozbyć jakiegoś obrazu.
– Wujek Lou i ciocia Beth.
Maggie ruszyła w stronę rzeki, a Delaney został z dziewczynką. Czuła, że Cunningham pośpieszył za nią, i znów ścisnęła smitha & wessona.
– Proszę zachować spokój – powiedział Cunningham, kiedy zauważył jej rękę wsuniętą pod kurtkę. – Idziemy tylko się rozejrzeć.
Ale Maggie czuła skok adrenaliny. Nadal odnosiła wrażenie, że wciąż są obserwowani, nawet po tym, gdy Katie wyszła z piwnicy.
– Co pan myśli? – spytała. – Czy ojciec Katie wpadł do rzeki, czy…
– Czy skoczył? – dokończył Cunningham. – Po tym, jak zabił wujka Lou i ciotkę Beth?
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
Gęsta mgła osiadła jak dym unoszący się nad powierzchnią wody. Maggie obliczyła, że do zmierzchu zostały im najwyżej dwie godziny. Na szczęście jeszcze nie padało, ale wiatr nabrał prędkości, zwłaszcza nad rzeką. Żałowała, że nie włożyła czegoś cieplejszego pod cienką wiatrówkę. Chwilę wcześniej była zgrzana i spocona, teraz czuła na skórze zimną wilgoć.
Łódź wiosłowa wyglądała na nową, podobnie leżący w niej sprzęt wędkarski. Przycumowana do brzegu, lekko kołysała się z nurtem.
– Ale cacko – skomentował Cunningham, podchodząc do łodzi. – Złożona z zestawu. Czerwony i biały cedr, świeżo wypolerowany. Na moje oko ledwie co spuszczona na wodę.
– Z zestawu?
– Zrób to sam. Składa się zamówienie, a oni przysyłają ją w częściach do złożenia.
Maggie była bardziej zainteresowana powierzchnią wody. Mgła ograniczała widoczność do jakichś trzech metrów. Jeśli ojciec Katie rzeczywiście wpadł do wody, jego ciało mogło znajdować się wiele kilometrów dalej w dole rzeki.
– Technicy i koroner są już w drodze – powiedział Cunningham.
Potem stanął obok Maggie na brzegu. W milczeniu lustrowali okolicę, przyglądając się i nasłuchując. Stali nieruchomo, tylko plusk wody o łódź przerywał ciszę. Dwa razy Maggie dojrzała coś płynącego z nurtem. Najpierw była to gałąź, potem śmieci.
– Co pani sądzi, agentko O’Dell? – spytał w końcu Cunningham, a ona się zastanowiła, czy pyta ją jako mentor sprawdzający studenta, czy jako szef, który szuka odpowiedzi.
– Nie sądzę, żeby ojciec Katie był mordercą.
– Czemu?
– Ojciec nie chciałby, żeby córka była świadkiem takiej jatki, nawet jeśli widziała tylko skutki. Bo gdyby nie miał problemu z tym, że jego dziecko widzi, jak tatuś morduje dwoje ludzi, mógłby też bez problemu zabić Katie.
– Więc to znaczy, że jeśli ona wciąż żyje…
– Ojciec najprawdopodobniej nie żyje.
Czuła na sobie jego wzrok. Nie patrząc na niego, wiedziała, że poprawił okulary na nosie i skrzyżował ramiona na piersi. Przywykła do tych jego gestów.
– Chyba ma pani rację – stwierdził, przenosząc znów wzrok na rzekę.
Stali obok siebie w milczeniu. Minęło tak kilka minut. Potem nagle Cunningham wyciągnął przed siebie rękę.
– Tam. Na drugim brzegu. – Pokazywał coś po prawej stronie, przekrzywiając głowę i zginając się w pasie, żeby lepiej widzieć.
Maggie też to dostrzegła. Coś kołysało się na wodzie. Coś dużego, co nie płynęło z nurtem. Najwyraźniej było tam uwiązane.
– Sprawdźmy to. – Cunningham zaczął odwiązywać łódź.
Zaskoczył ją. Czy tak się pracuje na miejscu zbrodni? Czy to nie technicy kryminalistyki powinni odkrywać ciała? Co z materiałem dowodowym? Przyłapała się na tym, że szuka w kieszeni drugiej pary lateksowych rękawiczek.
Cunningham podniósł wzrok i zobaczył jej wahanie.
– Tylko spojrzymy.
– Ale łódź…
– Jeśli ktoś z niej korzystał, tylko dodamy nasze odciski palców. Łatwo je zidentyfikować i zignorować.
Nie była tego pewna, ale jak mogła sprzeczać się z szefem, który już wchodził na łódkę?
Obejrzała się przez ramię. Nikt więcej za nimi nie przyszedł. Przyczepa wydawała się odległa w każdym znaczeniu tego słowa. Maggie widziała tylko linię dachu, pościel wciąż trzepotała na sznurze, zasłaniając Delaneya i dziewczynkę. To dobrze. Dziewczynka była odwodniona i w szoku. Ostatnia rzecz, jakiej potrzebowała, to oglądanie, jak wyławiają z rzeki wzdęte ciało jej ojca.
Cunningham wiosłował. Było jasne, że już to robił. Wiedział, jak manewrować wiosłami, żeby mała łódka pomimo nurtu płynęła we właściwym kierunku. O dziwo, kiedy znaleźli się na wodzie, wcale nie było im łatwiej. To, co wyglądało na spory obiekt, nagle znikało w grubych warstwach z wolna przepływającej mgły. Cunningham dwa razy przerywał wiosłowanie i czekał, aż któreś z nich znów dojrzy ten obiekt.
– Tam. – Maggie wskazała coś, co przypominało stertę śmieci, która kołysała się na wodzie i obijała o przeciwległy brzeg.
Dojrzała już zaplątane w gałęzie ręce. Kiedy Cunningham odpowiednio ustawił łódź, zdążyła zobaczyć obrzmiałą twarz mężczyzny, nim jego głowa znów zanurzyła się w wodzie. Zapewne tylko ciągły chlupot zniechęcał insekty do zajęcia się denatem.
– Nie wydaje się, żeby miał podcięte gardło jak tamci – powiedziała Maggie do Cunninghama, który starał się utrzymać łódź w miejscu, żeby mogła dokładniej się przyjrzeć.
Wreszcie zirytowana odsunęła kłujące gałęzie winorośli i inne zielska, które