Klub niewiernych. Agnieszka Lingas-Łoniewska

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Klub niewiernych - Agnieszka Lingas-Łoniewska страница 3

Klub niewiernych - Agnieszka Lingas-Łoniewska

Скачать книгу

ale coraz bardziej nudził ją w łóżku. Od zawsze zresztą był pozbawiony szczególnych umiejętności i nie odczuwał potrzeby eksperymentów, ale gdzieś po drodze zdarzyło mu się coś jeszcze gorszego – zgubił namiętność. Uprzedmiotowił Anetę.

      Małżeństwem byli od pięciu lat, a decyzję o dziecku odłożyli na później, coraz bardziej skłaniając się ku myśli, że być może wcale nie jest im do szczęścia potrzebne.

      On – pracownik sektora bankowego, ona – wzięta architekt.

      Karola poznała na czacie Klub Niewiernych. Kiedy zdradziła mu swój wiek, przyznał się, że jest od niej pięć lat młodszy, ale dla żadnego z nich nie stanowiło to problemu. Wymienili się zdjęciami. On komplementował jej ładną, inteligentną twarz i zgrabną figurę, a ona jego wysportowane ciało.

      Dobrze im się rozmawiało, ale wiedzieli, że tutaj nie chodziło o zaspokajanie potrzeb emocjonalnych czy jakąś formę terapii. Umówili się więc po prostu na seks.

      Kiedy zaproponował jej, żeby zrobili to u niego, odczuła pewien dyskomfort, ale ostatecznie się zgodziła. Nie bez znaczenia był tutaj dreszczyk emocji. Jego dom znajdował się na przedmieściach i taksówkarz miał niemały kłopot, żeby zlokalizować podany adres.

      Zadzwoniła, wpuścił ją do środka. Zdjęcie, choć nie pokazywało wszystkiego, nie kłamało. Faktycznie był przystojny i zadbany. Poza tym miał zniewalający uśmiech i dobre maniery.

      To się nie dzieje naprawdę, myślała, czując się jak bohaterka filmu erotycznego, której tajemniczy, seksowny partner otwiera drzwi do świata intensywnych, nieznanych wcześniej wrażeń.

      Gdy tylko zamknął drzwi, nagle przekonana o swojej atrakcyjności, przylgnęła do niego, spragniona wszystkiego naraz – pocałunków, dotyku, czułości, ostrego rżnięcia wreszcie. Ich usta połączyły się, ale tylko na chwilę, bo on niespodziewanie, choć zarazem delikatnie, odsunął ją od siebie.

      Poczuła się nieco speszona, wręcz zażenowana własnym pośpiechem. Miała nadzieję, że niczego nie zepsuła. Zastanawiała się, czy zaproponuje jej wino, wciągnie w jakąś rozmowę, stworzy klimat.

      Ale zamiast tego powiedział jej, żeby się rozebrała. Spojrzała na niego skonsternowana. Nagle poczuła wewnętrzny opór, ale powoli zaczęła się przed nim obnażać. On tylko się przyglądał. Kiedy niepewnie zdjęła stanik, natychmiast, zawstydzona, zakryła piersi rękoma.

      – Nie bój się – powiedział spokojnie i delikatnie rozchylił jej ręce. – Są cudowne. Na pewno już to słyszałaś…

      Odpowiedziała tylko pełnym zakłopotania uśmiechem.

      Pozostała w samych majtkach. Ostatni bastion wstydu, ostatnia granica, która została do przekroczenia. Trwała wyczekująco, zastanawiając się, dlaczego on sam nie zaczął się jeszcze rozbierać. Co to wszystko miało znaczyć?

      – Wystarczy – stwierdził nagle.

      Czyżby prowadził z nią coś w rodzaju erotycznej gry? A jeśli tak, o co w niej chodziło? Zamierzał ją zaciekawić, zmusić do uległości? Chciał, żeby sama się o to prosiła?

      Z jakiegoś powodu, mimo że spotkała go po raz pierwszy w życiu, potrafiła mu zaufać. Przynajmniej na razie. Była więc gotowa pozwolić mu się prowadzić. Poza tym cała ta sytuacja tylko wzmagała podniecenie i sprawiała, że jej oczekiwania i wyobrażenia narastały. Była skłonna podjąć ryzykowną grę.

      – Chodź ze mną – powiedział, podając zachęcająco dłoń.

      Jego nieskazitelny uśmiech uśpił wszelkie obawy. Dała mu się poprowadzić do sypialni, czując, jak mocno bije jej serce.

      W sypialni kazał jej się położyć. Pościel była biała, pachniała świeżością. Od razu zwróciła uwagę, że na stoliku nocnym znajdowały się różnego rodzaju dilda.

      – Zaufasz mi? – spytał i nie czekając na jej odpowiedź, dorzucił: – W każdej chwili możesz powiedzieć „stop”. Wówczas spróbujemy czegoś innego albo po prostu się rozejdziemy. Dobrze?

      Skinęła głową.

      W jego dłoniach pojawiły się nagle kawałki sznurka.

      Zrozumiała, że zamierzał zrealizować scenariusz fantazji seksualnej, o której mu wcześniej opowiadała. Był na to przygotowany.

      Pozwoliła, żeby przywiązał jej ręce i nogi do krawędzi łóżka. Robił to powoli, aby nie sprawić jej bólu. Miała trochę swobody, a ucisk nie wydawał się zbyt mocny. Przez ten czas niemal nie spuszczał z niej oczu. Wydawało się jej, że się do niej uśmiecha, choć niezbyt ostentacyjnie, bo nie pasowałoby to do jego władczej, dominującej roli.

      Czuła, jak jej podekscytowane ciało drży, wyrażając gotowość i zniecierpliwienie. On tymczasem sięgnął po dildo i zaczął przesuwać nim po jej wilgotnych z podniecenia majtkach, stymulując ją w ten sposób. Zaczęła pojękiwać. Jej błagalny wzrok wyrażał pragnienie, żeby przeszedł do konkretów, żeby jej wreszcie wsadził, nieważne, czy od razu swoją męskość, czy na razie chociaż tego gumowego fiuta, którego miał w ręku.

      Podrażnił ją jeszcze chwilę, a potem brutalnie zdarł z niej majtki. Dokładnie tak, jak to opisała w swojej fantazji.

      Odłożył dildo.

      – Poczekaj… – powiedział.

      – Nigdzie się… nie wybieram… – wyrzuciła z siebie, a potem zaśmiała się nerwowo. Miała jednak nadzieję, że nie każe jej na siebie zbyt długo czekać, że to nie nadprogramowy element gry, który trudno jej będzie wytrzymać.

      Wrócił jednak szybko. W ręku trzymał ścierkę, właściwie coś w rodzaju szmaty.

      Tego nie było w moim scenariuszu, pomyślała przestraszona, ale zanim zdołała wypowiedzieć swój sprzeciw, wepchnął jej ten kawałek brudnego, cuchnącego materiału do ust.

      Jej krzyk był niemy, stłumiony. Skrępowane kończyny szarpnęły gwałtownie. Poczuła, że ucisk niespodziewanie się wzmocnił, tak że miała teraz mniej swobody.

      Jej oczy wyrażały gniew, później paniczny strach, a potem, kiedy w jego ręku pojawił się myśliwski nóż, już tylko pełne histerii błaganie, żeby przestał, cokolwiek chciał uczynić.

      Kręciła głową, próbując nieskutecznie wykrzykiwać na przemian prośby i groźby. Do jej oczu napłynęły łzy, ale on był na nie nieczuły.

      Może oszukiwała się jeszcze, że to tylko perwersyjna gra, że chce ją porządnie przestraszyć, że nie ma wobec niej złych zamiarów.

      Ale powoli uświadamiała sobie, że wpadła w pułapkę. Że sponiewiera ją i zgwałci, a ona dostanie w ten sposób za swoje i odbierze brutalną lekcję, której nigdy nie zapomni.

      Przyglądał się jej, jakby się jeszcze wahał, co z nią zrobić. Był taki przystojny, zniewalający, że nawet teraz nie mogła zobaczyć w nim potwora, a widziała przede wszystkim atrakcyjnego mężczyznę.

      Nagle

Скачать книгу