Bajki. Шарль Перро
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Bajki - Шарль Перро страница 5
To ja Kopciuszek szary,
Na co dzień zmywam gary,
A dzisiaj w złotym szalu
Będę tańczyć na balu.
– No, no – zaszeptały gwiazdy, rade, że i do biednej, wykorzystywanej przez macochę i przyrodnie siostry dziewczyny uśmiechnęło się w końcu szczęście.
Tymczasem kareta zajechała na dziedziniec. Kopciuszek lekko i z wdziękiem zeskoczył z jej stopni i eskortowany przez służbę zmierzał ku sali balowej.
– Cóż to za księżniczka przecudnej urody przyjechała na bal? – pytali się nawzajem dworacy.
– A może to królewna? Wszak porusza się tak majestatycznie – rzekł jeden z lokajów i poszedł zawiadomić królewicza.
Królewicz, zaciekawiony, wyszedł na spotkanie nieznajomej piękności.
– Kim jesteś, piękna dziewczyno? Skąd przybywasz? Czy jesteś córką któregoś z okolicznych władców? – królewicz zasypał Kopciuszka pytaniami.
– Nie jestem królewną ani księżniczką. Jestem twoją poddaną. I niech to ci, królewiczu, wystarczy. Swoje imię pragnę zachować w tajemnicy – rzekła rezolutnie, wcale nie speszona dziewczyna.
– Niech i tak będzie – zgodził się królewicz, nie odstępując nieznajomej. Ujął dziewczynę pod rękę i powiódł do balowej sali. Muzyka przestała grać i wszyscy w zachwycie spoglądali na Kopciuszka. Były wśród gości i córki wdowy – przyrodnie siostry dziewczyny. One także jej nie poznały.
– Cóż to za piękność? – pytały jedna drugą, coraz smutniejsze.
Ale ani one, ani nikt nie znał na to pytanie odpowiedzi. Inne panny na balu posmutniały. Wszak przy Kopciuszku nie miały żadnych szans. Na balu byli też inni kawalerowie młodzi i piękni, ale każda chciała tańczyć z królewiczem.
A nawet – kto wie – zostać potem jego żoną.
A królewicz tańczył tylko z Kopciuszkiem. I jak to przepowiedziała dobra wróżka, „utonął w blasku oczu” dziewczyny. Bawił ją rozmową, częstował wyszukanymi potrawami i napojami w kryształowych kielichach i nie opuszczał ani na moment.
Kopciuszek szczęśliwy i zadowolony zapomniał o upływającym czasie. Dopiero kiedy zegar wybił kwadrans przed północą, dziewczyna złożyła królewiczowi głęboki ukłon i wybiegła na dziedziniec, gdzie czekała kareta. Zanim ktokolwiek zdołał wybiec za piękną nieznajomą – odjechała.
Dworzanie znaleźli tylko jeden złoty pantofelek, który dziewczyna zgubiła na schodach. Oddali go królewiczowi.
Kopciuszek dotarł do domu, kiedy wybiła północ. Wtedy zniknęły złote stroje i dziewczyna – znów w ubogiej sukienczynie – znalazła się w swej izbie.
Niedługo wróciły z balu przyrodnie siostry.
– Kopciuszku, zdejm nam buty. Umieramy ze zmęczenia – rozkazały.
Dziewczyna, która przed chwilą królowała na balu, znów była upokarzaną służącą.
– Szybciej kocmołuchu, bo chcę się położyć spać! – złościła się starsza córka wdowy. A miała powody, aby się złościć. Wszak na balu cały czas podpierała ścianę. Ale czy Kopciuszek był winien brzydocie i brakowi wdzięku przyrodniej siostry? Nie był, ale teraz obie wyżywały się na nim za swe niepowodzenia na balu. Dziewczyna, pochlipując z cicha nuciła sobie na pociechę:
Byłam najpiękniejsza na królewskim balu,
Do mych sióstr przyrodnich nie będę mieć żalu.
One nie tańczyły, nikt ich nie chciał prosić,
Więc ich fanaberie będę godnie znosić.
Wkrótce rozżalone siostry przyrodnie ułożyły się do snu w wygodnych łożach, pod puchowymi pierzynami. Kopciuszek zaś przycupnął na piecu, nakrywszy się starą derką. I śnił najpiękniejsze sny: o królewiczu, o balowej sali i o zachwycie wszystkich wokół. Obudziła go – jak i wszystkich domowników – trąbka królewskiego herolda, który przyjechawszy wczesnym rankiem, obwieszczał wszem i wobec:
Po balu znaleziono pantofelek złoty,
Który królewicz ceni jak wszystkie klejnoty.
Najpiękniejsza panna zgubiła go w biegu,
A twarz miała białą niby płatki śniegu.
Teraz będzie w kraju wielkie przymierzanie,
Niech szykują nóżki panienki i panie.
Właścicielka bucika, co zgubiła go w pędzie,
Niechaj do pałacu najszybciej przybędzie.
Wszystkie panny w królestwie wymyły nóżki, ubrały najcieńsze jedwabne pończoszki i czekały na przybycie królewskich sług.
Rozpoczęło się wielkie przymierzanie. Ale zdawało się, że zakończy się ono fiaskiem. Na wszystkie dziewczęce stópki bucik był za mały. Królewicz martwił się, że piękna nieznajoma oszukała go, mówiąc, że jest jego poddaną. Ale nie wszystkie panny zmierzyły bucik! Przeto dworacy pocieszali królewicza, że pewnie w ostatniej grupie dziewcząt znajdzie się właścicielka pantofelka. Wkrótce mierzenie miało się ku końcowi. Słudzy przybyli do chaty wdowy.
– Czy mieszkają tu jakieś dziewczęta? – spytał sługa, trzymając w ręce złoty pantofelek.
– O tak, panie, dwie moje córki i pasierbica – odrzekła wdowa.
– Niech zatem przymierzą ten pantofelek, zgodnie z obwieszczeniem królewskiego herolda – polecił sługa.
Obie córki wyrwały się, chcąc pochwycić pantofelek.
– Spokojnie, moje panienki, bo uszkodzicie bucik – uspokajał je sługa.
– Niech najpierw zmierzy starsza córka – zaproponowała wdowa, której wstyd było, że jej pupilki nie umieją się zachować.
Dziewczyna, stękając i sapiąc, usiłowała wbić szeroką stopę w maleńki pantofelek. Niestety, na próżno.
– Teraz ty spróbuj, córeczko – rzekła wdowa, nie tracąc nadziei i zwracając się do młodszej córki.
Młodsza miała węższą stopę, toteż ucieszyła się, wetknąwszy palce do czubka bucika, ale bucik był za krótki.
Wdowa i jej córki posmutniały. Ale sługa, który zwykł dokładnie wypełniać królewskie rozkazy, przypomniał:
– Niech przymierzy jeszcze pantofelek pasierbica.
– O, to zbytek łaski dla takiego kocmołucha. Ona wymiata sadze, a nie gubi złotych pantofelków na balu.
– To rozkaz królewski – uciął dyskusję sługa.
Zawołano więc Kopciuszka. Dziewczyna weszła zawstydzona, w swej powszedniej, zniszczonej sukienczynie.