Pięćdziesiąt twarzy Greya. Э. Л. Джеймс

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pięćdziesiąt twarzy Greya - Э. Л. Джеймс страница 5

Pięćdziesiąt twarzy Greya - Э. Л. Джеймс

Скачать книгу

Anastasio, nie jestem. – Unosi brwi, a w jego oczach pojawia się chłodny błysk. Nie wygląda na zadowolonego.

      – Bardzo przepraszam. To, eee… jest tu napisane. – Po raz pierwszy wypowiedział moje imię. Szybciej bije mi serce, a policzki znowu czerwienieją. Nerwowym gestem zatykam pasmo włosów za ucho.

      Grey przechyla głowę.

      – To nie są pani pytania?

      Krew odpływa mi z twarzy. O nie.

      – Eee… nie. Kate, panna Kavanagh, to ona je przygotowała.

      – Pracujecie razem w gazecie studenckiej? – Cholera jasna! Nie mam nic wspólnego z tą gazetą. To zajęcie dodatkowe Kate, nie moje. Twarz mi płonie.

      – Nie. To moja współlokatorka.

      W zamyśleniu gładzi się po brodzie, przyglądając mi się uważnie.

      – Zaoferowała się pani, że przeprowadzi ten wywiad? – pyta niebezpiecznie cichym głosem.

      Chwileczkę, kto ma komu zadawać pytania? Jego spojrzenie przewierca mnie na wylot, a ja zmuszona jestem powiedzieć prawdę.

      – Zostałam oddelegowana. Kate jest chora – mówię przepraszająco.

      – To wiele wyjaśnia.

      Rozlega się pukanie do drzwi i do gabinetu wsuwa głowę Blondynka Numer Dwa.

      – Panie Grey, przepraszam, że przeszkadzam, ale za dwie minuty ma pan kolejne spotkanie.

      – Jeszcze nie skończyliśmy, Andreo. Odwołaj, proszę, to spotkanie.

      Andrea waha się, wpatrując się w niego. Sprawia wrażenie zagubionej. Grey odwraca powoli głowę w jej stronę i unosi brwi. Kobieta oblewa się pąsowym rumieńcem. Uff, nie tylko ja tak mam.

      – Oczywiście, panie Grey – bąka, po czym zamyka za sobą drzwi.

      Mój rozmówca marszczy brwi, a następnie skupia uwagę z powrotem na mnie.

      – Na czym skończyliśmy, panno Steele?

      Och, a więc wracamy do „panny Steele”.

      – Ja naprawdę nie chcę w niczym panu przeszkadzać.

      – Chciałbym dowiedzieć się czegoś na pani temat. Dla wyrównania rachunków. – W jego szarych oczach błyszczy ciekawość. Kurde i jeszcze raz kurde. Po co mu to? Opiera łokcie na poręczach fotela, a palce krzyżuje na wysokości ust. Jego usta są bardzo… rozpraszające. Przełykam ślinę.

      – Niewiele tego jest – mówię, rumieniąc się po raz enty.

      – Co ma pani w planach po ukończeniu studiów?

      Wzruszam ramionami, zakłopotana jego zainteresowaniem. Jechać do Seattle z Kate, znaleźć pracę. Tak naprawdę nie wybiegam zbytnio myślami w przyszłość.

      – Jeszcze nie poczyniłam planów, panie Grey. Na razie muszę zdać egzaminy końcowe. – Do których powinnam się teraz przygotowywać, a nie siedzieć w tym okazałym, eleganckim, sterylnym gabinecie, kuląc się pod twoim badawczym spojrzeniem.

      – Mamy tutaj doskonały program dla stażystów – mówi cicho. Unoszę z zaskoczeniem brwi. Proponuje mi pracę?

      – Och. Będę to miała na uwadze – dukam skonfundowana. – Choć nie jestem pewna, czybym tutaj pasowała. – O nie. Znowu myślę na głos.

      – Dlaczego tak pani uważa? – Zaintrygowany przechyla głowę na bok, a przez jego twarz przemyka coś na kształt uśmiechu.

      – To chyba oczywiste. – Jestem niezgrabna, mało elegancka i nie mam włosów w kolorze blond.

      – Dla mnie nie.

      Już się nie uśmiecha i nagle czuję skurcz jakichś dziwnych mięśni w brzuchu. Pochylam głowę i niewidzącym wzrokiem wpatruję się w zaplecione palce. Co się dzieje? Muszę stąd wyjść, natychmiast. Wyciągam rękę po dyktafon.

      – Może oprowadzić panią? – pyta.

      – Jestem pewna, że ma pan zbyt wiele zajęć, panie Grey, a mnie czeka długa droga.

      – Wraca pani do Vancouver? – W jego głosie słychać zaskoczenie, a nawet niepokój. Zerka w stronę okna. Zdążyło się rozpadać. – Cóż, proszę zachować ostrożność. – Ton ma surowy, autorytarny. Czemu miałoby go to obchodzić? – Otrzymała pani wszystko, co trzeba? – dodaje.

      – Tak, proszę pana – odpowiadam, wrzucając dyktafon do torby. On mruży oczy z namysłem. – Dziękuję za rozmowę, panie Grey.

      – Cała przyjemność po mojej stronie. – Jak zawsze uprzejmy.

      Gdy wstaję, on także podnosi się z fotela i wyciąga rękę.

      – Do zobaczenia, panno Steele. – I brzmi to jak wyzwanie albo groźba, nie mam pewności. Marszczę brwi. Do zobaczenia? Ponownie ujmuję jego dłoń, zdumiona tym, że nadal przeskakują między nami te dziwne iskry. To pewnie nerwy.

      – Panie Grey. – Kiwam głową.

      Sprężystym krokiem podchodzi do drzwi i otwiera je na oścież.

      – Chcę dopilnować, aby nic się pani nie stało, panno Steele. – Uśmiecha się lekko. To oczywiste, że czyni aluzję do mojego mało eleganckiego wkroczenia do gabinetu. Oblewam się rumieńcem.

      – Jest pan bardzo uprzejmy, panie Grey – warczę, a jego uśmiech staje się szerszy. Fajnie, że uważasz mnie za zabawną, wściekam się w duchu, wychodząc do holu. Ku memu zaskoczeniu sam też wychodzi. Andrea i Olivia unoszą głowy znad biurek, równie zdziwione.

      – Miała pani jakiś płaszcz?

      – Tak. – Olivia zrywa się z krzesła i przynosi moje palto, które przechwytuje Grey. Przytrzymuje je dla mnie, a ja wsuwam z zażenowaniem ręce w rękawy. Na chwilę kładzie dłonie na moich ramionach. Wciągam gwałtownie powietrze. Jeśli zauważa moją reakcję, nic nie daje po sobie poznać. Długim palcem wskazującym wciska guzik przywołujący windę i stoimy, czekając – ja skrępowana, on obojętnie opanowany. Drzwi rozsuwają się i wchodzę natychmiast do kabiny, desperacko pragnąc stąd uciec. Naprawdę muszę wydostać się z tego miejsca. Kiedy odwracam się, widzę, że Grey opiera się jedną ręką o ścianę przy windzie. Naprawdę jest bardzo, ale to bardzo przystojny. Mocno mnie to rozprasza. Przewierca mnie swymi szarymi oczami.

      – Anastasio – mówi tytułem pożegnania.

      – Christianie – odpowiadam. I litościwie zasuwają się drzwi.

      ROZDZIAŁ DRUGI

      Serce wali mi jak młot. Winda zatrzymuje się na parterze i opuszczam ją od razu po rozsunięciu się drzwi. Potykam się, ale na szczęście udaje mi się zachować równowagę. W ekspresowym tempie docieram do dużych

Скачать книгу