Pięćdziesiąt twarzy Greya. Э. Л. Джеймс

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pięćdziesiąt twarzy Greya - Э. Л. Джеймс страница 6

Pięćdziesiąt twarzy Greya - Э. Л. Джеймс

Скачать книгу

miało być? Opierając się o jedną ze stalowych kolumn, próbuję się uspokoić i zebrać myśli. Potrząsam głową. Cholera – co to było? Serce powoli odzyskuje zwykły rytm, a ja znowu jestem w stanie normalnie oddychać. Ruszam w stronę samochodu.

      Gdy zostawiam za sobą miasto i odtwarzam w głowie niedawną rozmowę, ogarnia mnie zażenowanie. Zbyt emocjonalnie reaguję na coś wyimaginowanego. Okej, rzeczywiście jest bardzo przystojny, pewny siebie, władczy – ale z drugiej strony arogancki. I choć maniery ma nienaganne, to zimny autokrata. W każdym razie na pierwszy rzut oka. Po plecach przebiega mi dreszcz. Może i zachowuje się arogancko, no ale w końcu ma do tego prawo – tak wiele udało mu się osiągnąć w tak młodym wieku. Nie cierpi głupoty, ale czemu miałoby być inaczej? Po raz kolejny czuję irytację na Kate, że nie zaznajomiła mnie z jego biografią.

      Podczas jazdy moje myśli ciągle uciekają ku niemu. Autentycznie zastanawia mnie, co sprawia, że ktoś jest tak bardzo nakierowany na odniesienie sukcesu. Część jego odpowiedzi była mocno enigmatyczna – jakby miał jakieś skryte zamiary. I te pytania Kate! Adopcja i homoseksualizm! Wzdrygam się. Nie mogę uwierzyć, że go o to zapytałam. Ziemio, rozstąp się natychmiast pode mną! Za każdym razem, gdy przypomni mi się to pytanie, będę się skręcać z zażenowania. Cholerna Katherine Kavanagh!

      Zerkam na prędkościomierz. Jadę wolniej niż zazwyczaj. I wiem, że powodem tego jest wspomnienie przenikliwych szarych oczu i surowego głosu, zalecającego mi ostrożność. Kręcę głową. Grey sprawia wrażenie, jakby miał dwa razy więcej lat, niż ma.

      Zapomnij o tym, Ana. Uznaję, że generalnie było to bardzo interesujące doświadczenie, ale nie powinnam tak tego rozpamiętywać. Nigdy więcej się z nim nie spotkam. Na tę myśl od razu poprawia mi się nastrój. Włączam odtwarzacz MP3, robię głośniej, rozpieram się wygodnie i słucham dudniącej muzyki indie rock, wciskając jednocześnie pedał gazu. Gdy wjeżdżam na autostradę, dociera do mnie, że mogę jechać tak szybko, jak tylko mam ochotę.

      Mieszkamy na małym osiedlu bliźniaków w Vancouver, niedaleko miasteczka uniwersyteckiego. Szczęściara ze mnie – rodzice Kate kupili dla niej to mieszkanie, a ja płacę jej grosze za wynajem. Mieszkam tu już od czterech lat. Gdy podjeżdżam pod dom, wiem, że Kate zażąda drobiazgowej relacji, a jej się nie da tak łatwo zbyć. Cóż, dostanie dyktafon. Przy odrobinie szczęścia nie będę musiała opowiadać zbyt wiele ponad to, co się nagrało.

      – Ana! Wróciłaś. – Kate siedzi w salonie, otoczona podręcznikami. Najwyraźniej uczy się do egzaminów, mimo że nadal ma na sobie piżamę z różowej flaneli w króliczki, tę, którą rezerwuje na czas po rozstaniach z chłopakami, choroby i generalnie nastrój depresyjny. Podbiega do mnie i mocno ściska. – Zaczynałam się martwić. Myślałam, że szybciej wrócisz.

      – Och, wywiad się przedłużył, więc uważam, że czas mam całkiem dobry. – Macham dyktafonem.

      – Ana, tak bardzo ci dziękuję. Jestem twoją dłużniczką, wiem. Jak poszło? Jaki był Grey? – O nie, zaczyna się, Wielkie Przesłuchanie Katherine Kavanagh.

      Wzruszam ramionami. Co mam powiedzieć?

      – Cieszę się, że jest już po wszystkim i że nie muszę ponownie się z nim spotykać. Był dość onieśmielający. – Wzruszam ramionami. – Dąży do wyznaczonego celu, rzekłabym, że ostro, no i jest młody. Naprawdę młody.

      Kate patrzy na mnie z miną niewiniątka. Gromię ją wzrokiem.

      – Nie zgrywaj mi tu niewiniątka. Czemu nie dołączyłaś biografii? Czułam się przez to jak idiotka.

      Kate przykłada dłoń do ust.

      – Jezu, Ana, przepraszam, nie pomyślałam.

      – Generalnie był uprzejmy, formalny, nieco wyniosły, jakby przedwcześnie się postarzał. Nie mówi jak facet przed trzydziestką. A tak na marginesie to ile on ma lat?

      – Dwadzieścia siedem. Ana, przepraszam. Powinnam ci to była streścić, ale strasznie panikowałam. Daj mi dyktafon, zabiorę się za spisywanie wywiadu.

      – Lepiej wyglądasz. Zjadłaś zupę? – pytam, chcąc zmienić temat.

      – Tak, i jak zawsze była pyszna. Czuję się znacznie lepiej. – Uśmiecha się do mnie z wdzięcznością.

      Zerkam na zegarek.

      – Muszę lecieć. Zdążę na część popołudniowej zmiany u Claytona.

      – Ana, będziesz wykończona.

      – Dam sobie radę. No to na razie.

      Pracuję u Claytona od początku studiów. To największy sklep żelazny w Portland i okolicy i przez cztery lata pracy nabyłam nieco wiedzy na temat większości sprzedawanych przez nas produktów, choć – o ironio – beznadziejny ze mnie majsterkowicz. Zostawiam to tacie. Jestem raczej typem dziewczyny, która lubi zasiąść z książką w wygodnym fotelu przed kominkiem. Cieszę się, że zdążyłam na swoją zmianę, gdyż dzięki temu mogę się skupić na czymś, co nie jest Christianem Greyem. W sklepie panuje spory ruch – to początek sezonu letniego i ludzie remontują domy. Pani Clayton wita mnie z otwartymi ramionami.

      – Ana! Sądziłam, że dzisiaj nie dasz rady.

      – Wyrobiłam się szybciej, niż zakładałam. Kilka godzin mogę popracować.

      – Naprawdę się cieszę, że cię widzę.

      Wysyła mnie do magazynu, abym zabrała się za wykładanie towaru na półki i nie mija dużo czasu, a zadanie to pochłania mnie całkowicie.

      Kiedy wracam do domu, Kate ze słuchawkami na uszach stuka w klawiaturę laptopa. Nos nadal ma czerwony, ale w ferworze pracy koncentruje się i szybko pisze. Ja jestem totalnie wypompowana – wykończona długą jazdą, wyczerpującym wywiadem i pracą u Claytona. Padam na kanapę, myśląc o eseju, który muszę dokończyć, i nauce, którą dziś zaniedbałam, ponieważ byłam z… nim.

      – Sporo tu niezłego materiału, Ana. Dobra robota. Nie mogę uwierzyć, że nie przyjęłaś jego propozycji oprowadzenia cię po budynku. To oczywiste, że chciał spędzić z tobą więcej czasu. – Patrzy na mnie zagadkowo.

      Rumienię się i z niewiadomych powodów moje serce przyspiesza. Chyba nie to było powodem, prawda? Chciał mi jedynie zaprezentować swoje włości. Uświadamiam sobie, że przygryzam wargę, i mam nadzieję, że Kate tego nie widzi. Ale ona jest pochłonięta swoją pracą.

      – Wiem już, o co ci chodziło z jego formalnością. Notowałaś coś? – pyta.

      – Eee, nie.

      – Nie szkodzi. Jest sporo materiału na dobry artykuł. Szkoda, że nie mamy żadnych oryginalnych zdjęć. Przystojny z niego sukinsyn, no nie?

      Pąsowieję.

      – Owszem. – Bardzo się staram, aby zabrzmiało to obojętnie. Chyba mi się udaje.

      – Daj spokój, Ana, nawet ty nie możesz być odporna na jego wygląd. – Unosi idealną brew.

      Jasny gwint! Aby zmienić temat, uciekam się do pochlebstwa, co zawsze jest dobrym wybiegiem.

Скачать книгу