Mężczyzna bez winy i wstydu. Krystyna Romanowska
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Mężczyzna bez winy i wstydu - Krystyna Romanowska страница 8
Prawicowcy zachowują się jak liberałowie, liberałowie jak konserwatyści. Pamiętasz, jak zimą zeszłego roku nawoływano do usunięcia z muzeum obrazu przedstawiającego młodzieńca w otoczeniu nagich młodych kobiet? Robiły to feministki w ramach akcji #MeToo. To oznacza, że znaczenia niegdyś czytelnych zachowań obecnie są dla nas niezrozumiałe. To, co kiedyś było liberalną wolną miłością, dziś jest przez liberałów określane jako molestowanie. A wszystko dlatego, że nie da się nigdzie upchnąć faktu, że często lubimy traktować innych jak obiekty dające nam przyjemność, a także lubimy być tak traktowani. Te pomysły w niektórych korporacjach z mierzeniem czasu patrzenia na siebie w sekundach albo z podpisywaniem zgody na entuzjastyczny seks są z góry skazane na niepowodzenie. Wolność jednostki i dostępność wielu opcji zmuszają do szukania drogi po omacku. I czasami jest to droga mężczyzny z gumowym smokiem. A stąd tylko mały krok do gumowego smoczka. Pamiętajmy, że Mężczyzna Bez Winy i Wstydu i Kobieta Hojna walczą o to, by kontakt się nie zerwał. Robią to na różne sposoby, ale cel mają ten sam. W takich związkach zwykle nie ma kłótni, co pozwala ludziom z zewnątrz sądzić, że to idealna para. Ona nie nakrzyczy na faceta, że niesie tylko smoka, a raczej spyta, czy nie jest mu za ciężko. Kobiety wiążące się z takimi mężczyznami mylą pożądanie z miłością, nie wiedzą, co to jest męska troska. Wierzą za to w emocje, w impuls. Bardzo chcę z nim być, nawet jeżeli on niesie tylko gumowego smoka, a ja dźwigam siatki, myśli kobieta i uważa, że powinna za tymi emocjami pójść. One jednak nie wystarczają. (Jak nie ufać emocjom, opowiemy później).
Pamiętajmy, że Kobiety Hojne są samowystarczalne, ogarnięte, profesjonalne, skłonne do poświęceń. Pracują dużo, lecz nie zarabiają tyle, ile powinny. Często są szarymi eminencjami będącymi blisko szefa, na średnim stopniu menadżerskim, ale tak naprawdę zarządzają całą firmą. I tutaj wracamy do neopatriarchatu. Na szczycie firmy jest napompowany powietrzem smok w typie artysty, tymczasem to ona podejmuje ważne decyzje. Niestety pochwały, pieniądze i zaszczyty zbiera on. Jej musi wystarczyć satysfakcja, że poświęca się firmie. „Spełniłam wszelkie oczekiwania” – oto jej rozkosz.
Przypłaca to wprawdzie wrzodami żołądka, nerwicą i permanentnym stresem, lecz tego nie widzi. Nie jest typową Matką Polką siedzącą w domu i opiekującą się alkoholikiem, ale schemat, w który się uwikłała, pracując w taki sposób, jest bardzo podobny. Spełnia stary fantazmat opieki nad nierozgarniętym mężczyzną, tyle że w nowoczesnej formie.
Tak, żaden postęp się tu nie dokonał. Zmieniły się tylko dekoracje. Jestem przekonany, że takie zależności kończą się nadużyciem seksualnym. Wobec bezpiecznej, zaangażowanej w pracę kobiety, która jej nie rzuci, można pozwalać sobie na wiele rzeczy.
Moim zdaniem nadużywanie seksualne w każdej formie, oprócz męskiej dominacji, ma źródło także w tym, że kobiety są uczone czuć się niekomfortowo i ignorować dyskomfort. Od chodzenia na wysokich obcasach po bolesny seks. Dla mężczyzn powinny być gotowe na jakiś rodzaj cierpienia. Amerykańskie badania z 2015 roku mówią, że trzydzieści procent kobiet odczuwa ból podczas seksu waginalnego, siedemdziesiąt dwa podczas analnego. Duża część z nich nie mówi o tym swoim partnerom. (W przypadku mężczyzn te wskaźniki to odpowiednio pięć i piętnaście procent). W artykule Kobieca cena męskiej przyjemności autorka, Lili Loofbourow, sugeruje, że już tylko ta podstawowa różnica wpływa na to, jak mężczyźni i kobiety myślą o dobrym i złym seksie. Mężczyzna, oceniając, że seks był zły, myśli o tym, że był nudny, a jego partnerka pasywna. Kiedy kobiety mówią, że seks był zły, zwykle myślą o przymusie, kiepskim samopoczuciu czy wręcz fizycznym bólu. Neopatriarchat tylko umacnia przekonanie o konieczności kobiecego trudu i bólu.
Niewątpliwie. W związku neopatriarchalnym seks jest pracą. Po pierwszej fali uniesienia, kiedy hormony i emocje opadną, kobiety mówią: „Największą satysfakcję dało mi to, że dobrze się sprawiłam”. Że w nawale zadań, obowiązków, pracy udało się wszystko dopiąć, a na koniec jeszcze dać mężczyźnie orgazm. Czy również sobie – czasami tak, często jednak nie. Tak więc wywiązała się ze wszystkich zobowiązań, jakie sobie tego dnia narzuciła.
Część z tych kobiet jest po prostu seksualnie niezrealizowana albo wręcz fizycznie nierozbudzona. Są tak zaangażowane, tak wtopione w obraz satysfakcji partnera, że nie może się pojawić ich własna satysfakcja. Mężczyźni jednak również są niespełnieni, choć nie ryzykują tego, że kobieta ich opuści, zostawi. U mężczyzn mamy więc do czynienia z seksualnością dziecięcą we freudowskim sensie: nieskrępowaną, perwersyjną, taką, w której mieści się wszystko. Mężczyzna może składać kobiecie bardzo perwersyjne propozycje.
Dlaczego?
Perwersja z definicji jest ustanowieniem twardego prawa, według którego realizowana jest dalsza rozkosz. Bez tego prawa rozkosz w ogóle nie jest dostępna. W naszym relacyjnym kontekście perwersja to metaforyczny powrót do emocjonalnej konfiguracji z matką.
Ustanowione tutaj prawo mówi kobiecie: wycofaj z seksu całą swoją dorosłą przyjemność i zadowól się byciem wyłącznie obiektem. To jest odwrócenie relacji z nadużywającą matką, próba kompensacji. Gdzieś głęboko wyrażana jest tu potrzeba bezwarunkowej miłości.
Seks analny często jest jedną z takich form poświęcania się kobiety dla mężczyzny, tak jak matki wobec dziecka: „Pobawię się z tobą na placu zabaw, chociaż w ogóle mnie to nie interesuje. Robię to, bo sprawia ci to przyjemność”. Taki seks nie daje kobiecie zadowolenia, ona musi się nauczyć, że ma z tego czerpać satysfakcję. Szukanie punktu G w ścianie odbytu to jakieś kpiny!
Różni ludzie lubią różne rzeczy. Przypomnijmy, że z badań seksualności Polaków wynika, iż ten rodzaj seksu robi się coraz bardziej popularny. Seksuologowie twierdzą, że są kobiety, którym seks analny sprawia przyjemność. Poza tym jest on hmm, co tu kryć… użyteczny. Nie zajdzie się po nim w ciążę ani nie straci dziewictwa.
Perwersja wywołuje perwersję, bo inaczej nie da się tego znieść. Z jednej strony to otwiera pole do nadużyć. Przyjemności z obszaru BDSM zbudowane są zwykle na schemacie: świadomie wezmę udział w czymś, co zwykle uznawane jest za nadużycie (a nawet pójdę jeszcze dalej), i to, że działam świadomie, uchroni mnie przed nadużyciem i pozwoli odczuwać rozkosz.
Z drugiej strony mamy też delikatną sytuację: kobiety „nowoczesne” boją się przyznać, że czerpią przyjemność z tego, iż są uległe. Trudno określić moment, w którym uleganie jest jeszcze przyjemne, podmiotowe, a w którym kobieta przestaje istnieć jako realny człowiek. Prawdę mówiąc, wspólne określenie tego momentu to jedna z tajemnic dobrego związku. Jest to też moim zdaniem kolejny punkt, w którym się pogubił współczesny, oburzony feminizm.
Łatwiej zatrzymać przy sobie mężczyznę, oferując mu rolę patriarchy, która nie musi mieć żadnych podstaw takich jak siła, odwaga czy odpowiedzialność. Czyste „wystarczy być”. To jest właśnie neopatriarchat: nie schemat, który jest zakorzeniony w prehistorii, z trudem wydobywający się z mroków średniowiecza i konserwatyzmu, lecz coś, na co kobiety decydują się często zupełnie świadomie – aby mężczyzna był.
Przyznam,