Ciemniejsza strona Greya. Э. Л. Джеймс
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Ciemniejsza strona Greya - Э. Л. Джеймс страница 24
Jeszcze raz go całuję. Chciałabym jakoś poprawić nam nastrój, ale robi to za mnie Christian.
– Pójdziesz ze mną jutro na letnie przyjęcie mego ojca? To coroczna impreza dobroczynna. Obiecałem, że się zjawię.
Uśmiecham się, czując nagłą nieśmiałość.
– Oczywiście, że pójdę. – Cholera. Nie mam w co się ubrać.
– Co się stało?
– Nic.
– Powiedz mi – nalega.
– Nie mam w co się ubrać.
Christian przez chwilę wygląda na skrępowanego.
– Nie złość się, ale w moim mieszkaniu nadal znajdują się te wszystkie ubrania dla ciebie. Jestem pewny, że znajdziesz tam kilka sukienek.
Sznuruję wargi.
– Naprawdę? – mruczę. Nie chcę się z nim dzisiaj kłócić. Muszę wziąć prysznic.
Dziewczyna, która wygląda jak ja, stoi przed SIP. Chwileczkę – ona to ja. Jestem blada i nieumyta, w zbyt dużym ubraniu. Wpatruję się w nią, a ona ma na sobie moje rzeczy; jest wesoła, zdrowa.
– Co masz, czego nie mam ja? – pytam ją.
– Kim jesteś?
– Jestem nikim… A kim ty jesteś? Ty też jesteś nikim…?
– No to jesteśmy dwie. Nic nie mów, wyrzucą nas, wiesz… – Na jej twarzy pojawia się uśmiech, paskudny grymas, który jest tak przerażający, że zaczynam krzyczeć.
– Jezu, Ana! – Christian mną potrząsa.
Czuję kompletną dezorientację. Jestem w domu… jest ciemno… w łóżku z Christianem. Kręcę głową, próbując się dobudzić.
– Skarbie, wszystko w porządku? Przyśniło ci się coś niedobrego.
– Och.
Włącza lampkę i spowija nas przytłumione światło. Christian przygląda mi się z niepokojem.
– Ta dziewczyna – szepczę.
– O co chodzi? Jaka dziewczyna? – pyta uspokajającym tonem.
– Kiedy wychodziłam dziś z pracy, przed SIP czekała dziewczyna. Wyglądała jak ja… ale nie do końca.
Christian nieruchomieje, a kiedy światło lampki zaczyna się ocieplać, dostrzegam, że twarz ma pobladłą.
– Kiedy to było? – pyta cicho. Siada wyprostowany i wpatruje się we mnie.
– Kiedy wychodziłam z pracy – powtarzam. – Znasz ją?
– Tak. – Przeczesuje palcami włosy.
– Kto to?
Zaciska usta i nic nie odpowiada.
– Kto? – naciskam.
– Leila.
Przełykam ślinę. Dawna uległa! Pamiętam, jak Christian opowiadał o niej przed lotem szybowcem. Spiął się. Coś się dzieje.
– Ta dziewczyna, która wgrała ci do iPoda Toxic?
Patrzy na mnie niespokojnie.
– Tak. Coś mówiła?
– Zapytała, co ja mam, czego nie ma ona, a kiedy spytałam, kim jest, odparła, że nikim.
Christian zamyka oczy, jakby czuł ból. Co się dzieje? Kim ona jest dla niego?
Skóra zaczyna mnie swędzieć, gdy adrenalina przypuszcza szturm na moje ciało. A jeśli dużo dla niego znaczy? Jeśli tęskni za nią? Tak mało wiem na temat jego dawnych… eee… związków. Na pewno podpisała umowę i dawała mu to, czego pragnie, ochoczo dawała mu to, czego potrzebuje.
O nie – a tymczasem ja nie potrafię. Na tę myśl robi mi się niedobrze.
Christian wstaje, wkłada dżinsy i udaje się do salonu. Zerkam na budzik: piąta rano. Także wstaję, narzucam na siebie jego białą koszulę i idę za nim.
O cholera, rozmawia przez telefon.
– Tak, przed redakcją SIP, wczoraj… wczesnym wieczorem – mówi cicho. Odwraca się w moją stronę i pyta: – O której dokładnie?
– Za dziesięć szósta – mamroczę. Z kim, u licha, rozmawia o takiej porze? Co zrobiła Leila? Przekazuje tę informację temu komuś na drugim końcu linii, nie odrywając wzroku ode mnie. Minę ma poważną.
– Dowiedz się jak… Tak… Tego bym nie powiedział, no ale przecież do głowy by mi nie przyszło, że może to zrobić. – Zamyka oczy, jakby czuł ból. – Nie wiem, jak to się skończy… Tak, porozmawiam z nią… Tak… wiem… Zbadaj to i daj mi znać. Po prostu ją znajdź, Welch, ona ma kłopoty. Znajdź ją. – I rozłącza się.
– Napijesz się herbaty? – pytam. Herbata, lekarstwo Raya na każdą sytuację kryzysową i jedyne, co potrafi zrobić w kuchni. Wlewam wodę do czajnika.
– Prawdę mówiąc, to chciałbym wrócić do łóżka. – Jego spojrzenie mówi mi, że nie po to, aby spać.
– A ja się chętnie napiję. Masz ochotę mi potowarzyszyć? – Chcę wiedzieć, co się dzieje. Nie dam sobie zamydlić oczu seksem.
Z irytacją przeczesuje palcami włosy.
– Dobrze, mi też zrób herbatę.
Stawiam czajnik na kuchence i wyjmuję z szafki filiżanki i dzbanek. Mój niepokój sięga zenitu. Czy on mi powie, o co chodzi? Czy będę musiała to z niego wyciągać?
Wyczuwam na sobie jego wzrok – wyczuwam niepewność i gniew. Podnoszę głowę. W jego oczach błyszczy niepokój.
– Co się stało? – pytam cicho.
Kręci głową.
– Nie zamierzasz mi powiedzieć?
Wzdycha i zamyka oczy.
– Nie.
– Dlaczego?
– Bo to nie powinno ciebie dotyczyć. Nie chcę cię w to wszystko wplątywać.
– Nie powinno, ale dotyczy. Ona mnie znalazła i zagadnęła pod pracą. Skąd o mnie wie? Skąd wie, gdzie pracuję? Uważam, że mam prawo wiedzieć, co się dzieje.
Christian ponownie przeczesuje palcami włosy. Emanuje z niego frustracja,