Idealny narzeczony. Мелани Милберн
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Idealny narzeczony - Мелани Милберн страница 4
– Cóż, dobrze zatem. Miałam cię za przyjaciela, ale, jak widać, się myliłam.
Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji.
– Twój sweter jest tył naprzód.
Spojrzała na sweter i z trudem powstrzymała jęk złości. Czemu zawsze musiała robić z siebie taką ofermę i niezdarę w jego obecności? Robienie z siebie pajaca na pewno nie pomogło jej sprawie. Odłożyła telefon i, nie zdejmując swetra, wysunęła ręce z rękawów i przekręciła go na właściwą stronę.
– Gotowe. Zadowolony, Panie Idealny?!
Panie Idealny?
Na moment zerknął na jej usta, zaraz potem wrócił do kontaktu wzrokowego. Zdawał się zmagać sam ze sobą w wewnętrznej walce.
– Dlaczego nic nie powiedziałaś Elli o tamtym wieczorze?
– Skąd wiesz, że nic nie powiedziałam?
– Wspomniałaby o tym, gdyby było inaczej.
Abby westchnęła długo.
– Nie chciałam, by wiedziała o tym, że topisz smutki w alkoholu. I tak dość się tobą zamartwia.
Wyglądał na zaskoczonego.
– Nie byłem pijany – przerwał na moment. – Miałem migrenę.
– Migrenę? – Zmarszczyła brwi. – Widziałam pusty kieliszek na…
– Wypiłem lampkę po pracy, ale wywołała ona migrenę. Miewam je czasami.
Czy jego siostra i matka wiedziały o tych napadach migreny? Czy ktokolwiek wiedział? Abby nie mogła się powstrzymać przed zerkaniem co chwila na jego usta. Czy wmawiała sobie, że wtedy chciał ją pocałować? Czy chciała, by wtedy ją pocałował?
No jasne, że tak!
– Czy pamiętasz coś z tamtego wieczoru? – spytała. – Cokolwiek?
– Niewiele. – W jego głosie odnalazła jakieś dziwne brzmienie, którego nie potrafiła zidentyfikować. – Ja nie… czy wtedy zrobiłem lub powiedziałem ci coś, czego nie powinienem?
Miała suche wargi. Nie mogła się powstrzymać i oblizała je. Wzrokiem śledził pilnie ten ruch. Poczuła ciepło w ustach, tak jakby to nie jego oczy, ale usta spoczęły na jej wargach.
– Masz na myśli to, jak się do mnie przystawiałeś?
Na moment na twarz wypełzło mu zmartwienie.
– Proszę, powiedz, że tego nie zrobiłem.
– Może jeśli mnie znowu pocałujesz, to sobie o tym przypomnisz.
Czy ja kompletnie, totalnie już oszalałam?!
Abby nie miała pojęcia, dlaczego to powiedziała. Jej słowa zatruły atmosferę jak chmura toksyn.
A może i wiedziała dlaczego: chciała, żeby ją wtedy pocałował. Chciała tego od tamtego wieczoru.
Prawdziwego pocałunku.
Nie mogła oderwać wzroku ani myśli od jego ust. Są miękkie czy twarde? Jak smakują? Są słone, z nutką kawy lub mięty? A może znalazłaby na nich ślad brandy? Fantazjowała. Wyobrażała sobie, że chwyta ją za ramiona, przyciąga do swego szerokiego torsu i ucztuje na jej ustach, jak namiętni bohaterowie filmów kostiumowych, które tak lubiła oglądać.
Luke zbliżył się i chwycił ją pod brodę. Poczuła jego ciepłe palce na skórze. Nie pamiętała, by jej kiedykolwiek wcześniej dotknął, nie licząc tamtego wieczoru. Zdawało jej się, że przestrzeń między ich ciałami wypełnia przedziwna energia, jakaś forma magnetycznego przyciągania.
Zajrzała mu prosto w oczy i aż zadrżała. Z tej odległości mogła dostrzec każdy detal jego twarzy. Ponownie zaczęła się rozpływać w myślach o jego ustach.
– Czytaj mi z ruchu warg – zażądał głosem nieznoszącym sprzeciwu. – Nie idę na żaden bal. Zrozumiałaś?
Czy kiedykolwiek widziała piękniejsze usta niż jego? Niestety, nie przypominała sobie, by się kiedykolwiek uśmiechał. Z drugiej strony, zawsze ją fascynowała ta jego tajemnicza powaga.
Musiała go przekonać, by zmienił zdanie.
Westchnęła, po czym rzuciła mu zawstydzone spojrzenie spod gęstych rzęs.
– Okej, przyznaję, nieco ściemniałam na temat tamtego wieczoru. Nie pocałowałeś mnie. Nawet nie próbowałeś, ale…
– To dlaczego mi wmówiłaś, że jednak to zrobiłem. – Luke puścił jej podbródek i zmarszczył czoło.
Czuła, że policzki jej płoną.
– Nie wiem…
– Nie wiesz?! – Głos miał ostry jak brzytwa. Odczuwała boleśnie każde słowo.
Przygryzła wargę.
– Może byłam nieco zszokowana, gdy znalazłam cię w tak marnym stanie. Bezmyślnie uznałam, że jesteś pijany.
– Ale dlaczego chciałaś, bym uwierzył, że na ciebie upadłem, gdy straciłem przytomność, podczas gdy w ogóle cię nie dotknąłem?
– W zasadzie to mnie dotknąłeś.
Oczy mu zapłonęły, jakby jej słowa go wzburzyły.
– Gdzie ja cię…? – Urwał. Niedokończone pytanie zawisło w powietrzu.
– Oparłeś mi rękę na biodrach, gdy pomagałam ci dojść do łóżka – odparła. – I położyłeś mi głowę na ramieniu. Patrzyłeś na mnie tak, jakbyś chciał mnie pocałować. – Nie była w stanie wspomnieć o tym, jak gładził jej twarz.
– Jest wielka różnica między chęcią a prawdziwym czynem.
Abby pod wpływem jego surowego spojrzenia ledwie powstrzymywała łzy. Przez te wszystkie lata nauczyła się nie płakać, ale teraz była bliska załamania.
– Proszę, Luke, nie każ mi cię błagać. Naprawdę przepraszam za moje małe niewinne kłamstewko. Nie powinnam była tego mówić, ale ten bal jest naprawdę dla mnie ważny. To tylko jeden wieczór. Po wszystkim już nigdy nie poproszę cię o nic innego. Przysięgam.
– Dlaczego ten bal jest dla ciebie taki ważny? Nie jest to po prostu kolejny z twoich spędów pozerów?
Spęd pozerów? Tak właśnie ją postrzegał? Była dla niego tylko małą, płytką imprezowiczką, dla której świat kończył się na manikiurze i sztucznej opaleniźnie? Swoją drogą, obie rzeczy będzie musiała załatwić przed balem.