Idealny narzeczony. Мелани Милберн

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Idealny narzeczony - Мелани Милберн страница 7

Idealny narzeczony - Мелани Милберн

Скачать книгу

nie musiała się dzielić z nimi swoim życiem.

      – Byłeś w niej zakochany?

      Otworzył drzwi frontowe i ruchem głowy wskazał na wyjście.

      – Wyjdź!

      Oczy miał ciemne i pełne gniewu. Gniewu i czegoś jeszcze…

      Abby przybrała pełną zadumy minę.

      – Jesteś zły na mnie czy na życie w ogóle? Rozpacz po stracie potrafi…

      – Nie baw się ze mną w psychologa – warknął. – Zachowaj to dla głupców, którzy mogą się na to nabrać.

      – Wyczuwam, że się nieco opierasz, gdy dopytuję o twoją relację z…

      – Nie kochałem jej, jasne? – Wziął głęboki wdech dla uspokojenia i przetarł twarz dłonią. – I nie, nie zamierzałem jej poślubić.

      – Ale nadal za nią tęsknisz.

      Wykrzywił się w parodii uśmiechu.

      – Była miłą, młodą kobietą. Nie zasłużyła na przedwczesną śmierć.

      Abby dotknęła jego ramienia.

      – Jestem pewna, że nie miałaby nic przeciwko temu, gdybyś się otrząsnął i żył dalej normalnie. Nie musisz nosić żałoby do końca życia.

      Spojrzał na nią tak, że aż ścisnęło ją w kiszkach.

      – Czyżbyś chciała ją zastąpić?

      Cofnęła dłoń jak oparzona.

      – Oczywiście, że nie. Nie jesteś w moim typie.

      – Nie jestem dość idealny? – rzucił cynicznym tonem.

      – Nie ma nic złego w pragnieniu dla siebie wszystkiego, co najlepsze – odparła. – Szczególnie w przypadku kobiet. Zbyt często zadawalają się przeciętnością, zamiast szukać ideału. Dlaczego miałybyśmy chodzić na daleko idące ustępstwa w kwestii tak ważnej, jak życiowy partner?

      – Póki co, twój idealny partner żyje tylko w twojej wyobraźni.

      – Póki co – przytaknęła Abby. – Ale jeszcze się nie poddałam.

      – Powodzenia zatem.

      Luke pomógł Abby wejść do samochodu, miał jednak problem z oderwaniem wzroku od jej dekoltu. Szmaragdowa suknia balowa leżała blisko jej ciała, podkreślając wszystkie zalety figury. Abby nie była nadzwyczajnie szczupła, natomiast wszystkie jej krągłości były tam, gdzie trzeba. Imitacja diamentowego naszyjnika – od razu poznał, że to podróbka – wisiała tuż nad wcięciem między jej piersiami. Nie nosiła stanika. Miał ochotę dotknąć ustami i językiem tego pachnącego zagłębienia, posmakować kremowego ciała, szczypać zębami sutki napierające na jedwabną tkaninę. Suknia spływała po jej talii i biodrach, rozszerzając się na końcu częściowo w syreni ogon, a częściowo w tren. Włosy miała spięte na czubku głowy w nieskomplikowany, ale elegancki sposób. Fryzura ładnie podkreślała jej twarz, szczególnie gładkie jak porcelana policzki. Mocny makijaż powiek uwypuklał jej brązowe oczy, ale to usta przyciągały największą uwagę Luke’a. Lśniły pomalowane błyszczykiem, wystawiały na ciągłą próbę jego opanowanie.

      Musi przestać się ślinić na myśl o jej ustach…

      Luke zacisnął palce na kierownicy, gdy nagle poczuł pragnienie położenia dłoni na jej odzianym w jedwab udzie. Czy ona w ogóle ma majtki pod tą kiecką? Myśl ta rozesłała po jego ciele falę pożądania tak potężną, że aż stracił dech.

      – Wszystko w porządku? – Spojrzała na niego badawczo.

      Poprawił chwyt na kierownicy.

      – Tak.

      – Wydałeś z siebie dziwny odgłos, jakby cię coś zabolało. Mam nadzieję, że nie masz teraz ataku migreny?

      Dlaczego nie pomyślałem o tym wcześniej i nie wykorzystałem tego jako wymówki?

      Zmienianie zdania i łamanie danych obietnic w ostatnim możliwym momencie nie było jednak w jego stylu. Poza tym: to tylko dwie godziny.

      – Nie mam. Po prostu nie cieszy mnie perspektywa uprawiania gatki-szmatki. Nie jestem w tym dobry.

      – Nie martw się, muzyka będzie tak głośna, że nie będziesz słyszał własnych myśli.

      Pocieszająca perspektywa, biorąc pod uwagę, o czym teraz myślał. Jak by ona wyglądała bez tej zielonej kiecki. Jak chciałby jej dotykać, smakować wspaniałych piersi. Jak chciałby się znaleźć między jej nogami…

      Otrząsnął się z nachalnych myśli. Nie szukał związku. Ani żadnej innej relacji. A Abby Hart była ostatnią osobą, którą powinien się interesować. Chciała żyć jak w dziecięcej bajce. Musiał też pamiętać, że oszukiwała wszystkich swoich czytelników i fanów w mediach społecznościowych, że ma narzeczonego. Kto, u diabła, robi takie rzeczy? I ten cały „Pan Idealny”: żaden mężczyzna na ziemi nie byłby w stanie spełnić jej fantazji. On sam na pewno nie zamierza próbować.

      Abby zaczęła gmerać w swojej torebce.

      – Luke?

      – Tak?

      – Jest kilka rzeczy, które musisz wiedzieć o naszym związku… No wiesz, rzeczy, o których opowiadałam moim czytelnikom o tobie.

      Zerknął na nią znad kierownicy.

      – Na przykład?

      Przygryzła wargę.

      – Na przykład, jak mi się oświadczyłeś.

      Zabijcie mnie, błagam. Bał się, co też mogła jej podsunąć chora wyobraźnia.

      – A więc, jak ci się…? – Nie mógł dokończyć zdania.

      – Zabrałeś mnie na weekend do Paryża, gdzie wynająłeś apartament w idiotycznie drogim hotelu. Kazałeś rozrzucić po łóżku świeże płatki róż i rozstawić świeże kwiaty we wszystkich pokojach – zaczęła. – Był też szampan w lodzie i truskawki moczone w czekoladzie, w kryształowej misce przy łóżku.

      – I? – Luke czuł, że cała opowieść zaraz się rozwinie. Paryż, szampan i truskawki mieściły się w kanonie rzeczy wyobrażalnych. Wiedział, że Abby to nie wystarczy.

      – Cóż… – Sposób, w jaki przeciągnęła sylabę, zjeżył mu włosy na karku. – Uklęknąłeś na jedno kolano i powiedziałeś, że wśród wszystkich kobiet na ziemi jestem tą jedyną, że kochasz mnie ponad własne życie. Wyciągnąłeś pudełko z pierścionkiem i spytałeś, czy cię poślubię.

      Luke nie wyobrażał sobie, by kiedykolwiek miał powiedzieć coś podobnego.

      – Miałeś

Скачать книгу