Kod Leonarda da Vinci. Дэн Браун
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Kod Leonarda da Vinci - Дэн Браун страница 23
– Pluskwa do namierzania obiektów przez system GPS – wyjaśniła Sophie. – W trybie ciągłym przekazuje swoje położenie satelicie, którego może monitorować DCPJ. Korzystamy z takich pluskiew, żeby mieć podgląd naszych podejrzanych. Namierza z dokładnością do pół metra na całej kuli ziemskiej. Mają pana na elektronicznej smyczy. Agent, który przyjechał po pana do hotelu, wsunął to panu do kieszeni, zanim pan wyszedł z pokoju.
Langdon przypomniał sobie pokój hotelowy… Szybki prysznic, potem się ubierał, a kiedy wychodzili, agent DCPJ uprzejmie podawał mu tweedową marynarkę. „Na dworze jest chłodno, panie Langdon – powiedział. – Wiosna w Paryżu nie zawsze jest taka jak w amerykańskich piosenkach”. Langdon podziękował mu i włożył marynarkę.
Oliwkowe spojrzenie Sophie było niezwykle intensywne.
– Nie powiedziałam panu o pluskwie wcześniej, bo nie chciałam, żeby pan zaczął przeszukiwać kieszenie w obecności Fache’a. On nie może wiedzieć, że pan to znalazł.
Langdon nie miał pojęcia, co odpowiedzieć.
– Namierzają pana przez GPS, bo myślą, że będzie pan chciał uciec. – Urwała. – Tak naprawdę mieli nadzieję, że pan ucieknie, to dałoby im dodatkowy argument do ręki.
– Czemu miałbym uciekać?! – oburzył się Langdon. – Jestem niewinny!
– Fache widzi to inaczej.
Rozwścieczony Langdon podszedł do kosza na śmieci, żeby wyrzucić pluskwę.
– Nie! – Sophie chwyciła go za rękę i powstrzymała. – Jeżeli pan ją wyrzuci, sygnał przestanie się przemieszczać i będą wiedzieli, że znalazł pan pluskwę. Fache pozwolił panu pójść do toalety samemu jedynie dlatego, że może bez przerwy monitorować pana położenie. Jeżeli zorientuje się, że pan odkrył jego działania… – Sophie nie dokończyła myśli. Zamiast tego wyciągnęła krążek z dłoni Langdona i wsunęła go z powrotem do kieszeni jego tweedowej marynarki. – Ta pluskwa zostaje z panem. Przynajmniej na razie.
Langdon czuł się zagubiony.
– Jakim cudem Fache mógł uwierzyć, że zabiłem Jacques’a Saunière’a?!
– Ma dosyć przekonujące poszlaki, żeby pana podejrzewać – mówiła Sophie z chmurnym wyrazem twarzy. – Istnieje pewien dowód, którego pan jeszcze nie widział. Fache starannie to przed panem ukrywa.
Langdon patrzył na nią bez słowa.
– Przypomina pan sobie tekst, który Saunière napisał na podłodze?
Langdon skinął głową. Cyfry i słowa były wyryte w jego pamięci.
Sophie mówiła teraz szeptem.
– Niestety to, co pan zobaczył, to nie jest pełna wiadomość. Była jeszcze jedna linijka, którą Fache sfotografował, a potem wytarł do czysta, zanim pan przyszedł.
Chociaż Langdon wiedział, że ślad pisaka wodnego można łatwo usunąć, nie mógł sobie wyobrazić, dlaczego Fache miałby niszczyć dowody.
– Ostatnia linijka tej wiadomości – powiedziała Sophie – to coś, o czym miał pan nie wiedzieć. Przynajmniej do momentu, kiedy Fache z panem nie skończy.
Wyciągnęła z kieszeni swetra wydruk komputerowy zdjęcia i zaczęła go rozwijać.
– Dziś wieczorem Fache wprowadził obraz z miejsca zbrodni do naszej wewnętrznej sieci i przesłał do komputera Wydziału Kryptografii, mając nadzieję, że zorientujemy się, co chciał powiedzieć Saunière. Oto zdjęcie całej wiadomości. – Podała kartkę Langdonowi.
Langdon patrzył na fotografię, nie mogąc wyjść ze zdumienia. W zbliżeniu widać było jaśniejącą na parkiecie Luwru wiadomość. Ostatnia linijka uderzyła go jak cios prosto w splot słoneczny.
13-3-2-21-1-1-8-5
Miano czorta li dolina na video.
PS. Znajdź Roberta Langdona.
Rozdział 13
Przez kilka sekund Langdon wpatrywał się w komputerowy wydruk fotografii z postscriptum Saunière’a. PS. Znajdź Roberta Langdona. Miał uczucie, że podłoga kołysze się pod jego stopami. Saunière zostawił postscriptum, a w nim moje nazwisko? W najśmielszych snach Langdon nie potrafił sobie wyobrazić dlaczego.
– Teraz już pan rozumie – powiedziała Sophie, nie spuszczając z niego wzroku – dlaczego Fache kazał panu tutaj dzisiaj przyjechać i dlaczego jest pan jego głównym podejrzanym.
Jedyne, co Langdon w tej chwili rozumiał, to zadowolenie, z jakim Fache przyjął jego sugestię, że Saunière mógł przecież oskarżyć zabójcę, podając nazwisko.
Znajdź Roberta Langdona.
– Dlaczego Saunière miałby to napisać? – dociekał Langdon, a jego niepewność zaczęła się przeradzać w złość. – Dlaczego miałbym chcieć zabić Jacques’a Saunière’a?
– Fache musi jeszcze znaleźć motyw, ale nagrywał całą rozmowę z panem, sądząc, że coś wyjdzie na jaw.
Langdon otworzył usta, ale nie mógł wydusić ani słowa.
– Ma przy sobie miniaturowy mikrofon – wyjaśniła Sophie. – Jest połączony z przekaźnikiem w kieszeni, który przekazuje sygnał radiowy do punktu dowodzenia.
– To niemożliwe – wymamrotał Langdon. – Mam alibi. Od razu po wykładzie poszedłem do hotelu. Można przecież zapytać w recepcji.
– Fache już to zrobił. Jego raport mówi, że wziął pan klucz do pokoju z recepcji około dziesiątej trzydzieści. Niestety, zabójstwa dokonano bliżej jedenastej. Mógł pan bez problemu wyjść z hotelu niezauważony.
– To jakieś szaleństwo! Fache nie ma żadnych dowodów.
Sophie otworzyła ze zdziwienia oczy, jakby chciała powtórzyć za nim „żadnych dowodów”.
– Panie Langdon, pańskie nazwisko jest umieszczone na podłodze tuż obok ciała, a w kalendarzu Saunière’a jest napisane, że miał się pan z nim spotkać mniej więcej o tej godzinie, o której popełniono morderstwo. Fache ma dostatecznie dużo dowodów, by pana aresztować i przesłuchać.
Langdon nagle zrozumiał, że będzie potrzebował dobrego adwokata.
– Ja tego nie zrobiłem.
Sophie westchnęła.
– To nie amerykańska