Blask Chwały . Морган Райс

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Blask Chwały - Морган Райс страница 5

Blask Chwały  - Морган Райс Kręgu Czarnoksiężnika

Скачать книгу

drogą wokół Kręgu, na stronę McClouda, gdzie przekroczyli Kanion. Na szczęście ich flota podążała inną drogą.

      Za wyjątkiem tego jednego patrolu. Tych sześciu żołnierzy Imperium, prawdopodobnie zwiadowców na rutynowym wypadzie, jakimś cudem musiało się natknąć na tę łódź Legionu. Chwila po temu była bardzo nieodpowiednia. Gdyby Thor i reszta dotarli na brzeg kilka minut wcześniej, najpewniej zdążyliby wsiąść na pokład i odbić od brzegu. A teraz czekała ich potyczka. Nic innego nie wchodziło w rachubę.

      Thor rozejrzał się po plaży i nie dostrzegł żadnych innych oddziałów Imperium. Przynajmniej to działało na ich korzyść. Był to prawdopodobnie pojedynczy patrol.

      – Myślałem, że łódź miała być dobrze ukryta – powiedział O’Connor.

      – Najwyraźniej niewystarczająco dobrze – zauważył Elden.

      Siedzieli na końskich grzbietach, przypatrując się łodzi i grupie żołnierzy.

      – Lada chwila powiadomią pozostałe oddziały Imperium – stwierdził Conven.

      – A wtedy czeka nas porządna potyczka – dodał Conval.

      Thor wiedział, że mają rację. I że nie mogą sobie pozwolić na takie ryzyko.

      – O’Connor – rzekł Thor. – Masz najcelniejsze oko. Widziałem, jak oddajesz celny strzał z odległości pięćdziesięciu jardów. Widzisz łucznika? Mamy jedną szansę. Podołasz?

      O’Connor z powagą skinął głową, utkwiwszy wzrok w żołnierzach Imperium. Powoli, ostrożnie sięgnął nad ramieniem, uniósł łuk, założył strzałę i trzymał broń w gotowości.

      Wszyscy liczyli na Thora, a on był gotów ich poprowadzić.

      – O’Connor, wypuść strzałę, kiedy dam znak. Wtedy natrzemy na pozostałych. Reszta – użyjcie broni miotanych, kiedy się zbliżymy. Postarajcie się podejść najbliżej jak się da.

      Thor dał znak ręką i O’Connor gwałtownie wypuścił strzałę.

      Strzała rozdarła ze świstem powietrze. Był to strzał doskonały – metalowy grot zatopił się w sercu łucznika Imperium. Wojownik przez chwilę stał w miejscu z szeroko otwartymi oczyma, jakby nie rozumiał, co się dzieje, po czym nagle rozpostarł szeroko ramiona i upadł w przód, lądując z głośnym plaśnięciem na plaży u stóp pozostałych żołnierzy, zabarwiając piasek na czerwono.

      Thor i reszta ruszyli do ataku, jak dobrze nakręcona maszynka, w której wszystkie elementy poruszają się w zgodzie z pozostałymi. Tętent końskich kopyt zdradził ich obecność i sześciu żołnierzy odwróciło się w ich stronę. Dosiedli swych koni i zaszarżowali na nich, gotując się na starcie pośrodku drogi.

      Thor i jego ludzie wciąż mieli przewagę ze względu na element zaskoczenia. Thor zamachnął się i cisnął kamieniem ze swojej procy, trafiając w skroń jednego z nich z odległości dwudziestu jardów, kiedy ten dosiadał swego konia. Zsunął się z niego martwy, z zaciśniętymi w dłoni wodzami.

      Kiedy zbliżyli się do przeciwnika, Reece cisnął toporem, Elden – włócznią, a obaj bliźniacy – sztyletami. Piaski były nierówne i konie się ślizgały, utrudniając rzucanie bardziej niż zwykle. Topór Reece’a trafił do celu, zabijając jednego z nich, lecz pozostali chybili.

      Zostało więc czterech żołnierzy. Dowodzący odłączył się od grupy, szarżując wprost na Reece’a, który nie miał broni; rzucił topór i nie zdążył jeszcze dobyć miecza. Reece przygotował się na starcie, lecz w ostatniej chwili Krohn przyskoczył do napastnika i zatopił kły w nodze jego konia, który się przewrócił, zrzucając jeźdźca na ziemię i ratując Reece’a w ostatniej chwili.

      Reece wyciągnął miecz i dźgnął wojownika, nim ten zdążył wstać.

      Zostało więc trzech. Jeden z nich zbliżył się do Eldena z toporem, mierząc w jego głowę; Elden zablokował cios tarczą, zamachując się jednocześnie mieczem i przeciął rękojeść topora na dwie części. Następnie obrócił się z tarczą i uderzył napastnika w bok głowy, strącając go z siodła.

      Inny żołnierz dobył kiścienia zza pasa i zamachnął się jego długim łańcuchem, którego naszpikowana kolcami końcówka zmierzała niebezpiecznie w kierunku O’Connora. To działo się zbyt szybko i O’Connor nie zdążył zareagować.

      Thor widział zbliżający się kiścień i ruszył przyjacielowi na pomoc, unosząc miecz i przecinając łańcuch broni, nim ten zdołał sięgnąć O’Connora. Rozległ się szczęk miecza przecinającego żelazo, a Thor zachwycił się ostrością swej nowej broni. Kolczasta kula upadła na ziemię, nie robiąc nikomu krzywdy, i utkwiła w piasku, oszczędzając O’Connora. Conval nadjechał i dźgnął wojownika włócznią, zabijając go.

      Ostatni żołnierz Imperium spostrzegł, że tamci przewyższają go liczebnie; ze strachem w oczach nagle odwrócił się i ruszył przed siebie wzdłuż brzegu. Kopyta jego konia zostawiały w piasku głębokie ślady.

      Wszyscy próbowali zatrzymać uciekającego żołnierza: Thor cisnął kamieniem ze swojej procy, O’Connor uniósł łuk i wystrzelił, a Reece rzucił włócznią. Jednak koń żołnierza zapadał się w piasek i jego jazda była zbyt nieprzewidywalna – żaden z nich nie trafił.

      Elden dobył miecza i Thor spostrzegł, że zamierza ruszyć za nim. Wyciągnął rękę i dał znak, by zostawił go w spokoju.

      – Nie! – krzyknął Thor.

      Elden odwrócił się i spojrzał na niego.

      – Jeśli pozwolimy mu żyć, sprowadzi innych! – zaprotestował Elden.

      Thor odwrócił się i spojrzał na łódź. Wiedział, że strawiliby sporo cennego czasu na pogoń za nim – a na taką stratę nie mogli sobie pozwolić.

      – Imperium i tak będzie nas ścigać – odrzekł Thor. – Nie mamy czasu do stracenia. Teraz najważniejsze jest, byśmy znaleźli się jak najdalej stąd. Do łodzi!

      Kiedy dotarli do łodzi i zeskoczyli z koni, Thor sięgnął do swego siodła i zaczął opróżniać je z zapasów. Pozostali postąpili podobnie, ładując oręż, sakwy z jedzeniem i bukłaki z wodą. Kto wie, jak długo potrwa podróż i kiedy znowu ujrzą ląd – jeśli w ogóle go ujrzą. Thor załadował też jedzenie dla Krohna.

      Przerzucili sakwy wysoko nad burtą; wylądowały na pokładzie z głośnym plaskiem.

      Thor chwycił grubą, zasupłaną linę zwisającą z boku łódki i sprawdził, czy go utrzyma. Była szorstka i wrzynała mu się w dłonie. Przerzucił sobie Krohna przez ramię i podciągnął się w górę, ku pokładowi. Ich wspólny ciężar wystawił jego mięśnie na próbę. Krohn skomlał mu do ucha, przywierając do niego i wczepiając się ostrymi pazurami w jego pierś.

      Wkrótce Thor znalazł się na łodzi i Krohn zeskoczył na pokład. Pozostali poszli w jego ślady. Thor wychylił się i spojrzał w dół na pozostałe na plaży konie, które patrzyły na nich, jak gdyby w oczekiwaniu na rozkaz.

      – A co z nimi? – spytał Reece, stając obok niego.

      Thor

Скачать книгу